Szybko przerzucił chwyt ostrza, starając się go nie opuścić przez spocone ze strachu palce. Niezgrabnie, ale udało mu się to zrobić. Jego ręka już od dołu leciała w stronę klatki piersiowej zamaskowane osoby. Przeciwnik ledwo widocznym ruchem złapał za jego dłoń, wykręcając ją. Krzyk księcia zlał się z dźwiękiem łamanej kości. Nie skończył wyć z bólu, gdy poczuł potężne uderzenie w lewy piszczel. Jego ryk był na tyle głośny, że jeżeli przeciwnik złamał mu nogę, nawet tego nie dosłyszał. Nie móc utrzymać się na nogach, padł na kolana.

   Przeciwnik natychmiast wykorzystał tę pozycję księcia. Złapał za ramię chłopaka, wykręcając mu całą rękę zza plecy. Derwan miał wrażenie, że jeszcze chwila, a jego ścięgna rozerwą się, a kości połamią. Przez jego ciało przechodziły przeszywające fale bólu. Nie potrafił skupić myśli na niczym innym niż rozrywający skręt jego ręki. Zdał sobie sprawę, że błyskawicznie musiał coś zrobić.

   Skupił resztki swoich sił w jednej ręce. Paznokciem poszerzył nakłucie, które wcześniej zrobił. Tym razem jako swojego płótna użył skalistego podłoża. O ścianki jego umysłu odbijało się ostatnie polecenie, kończące instrukcje Miry na różne wypadki.

   - A jeżeli nie dam rady uciec? - zapytał wtedy.

   - Wzywasz osobę silniejszą niż twój przeciwnik - odpowiedziała, a przez jej twarz przeszła fala rozbawienia.

   - Czyli kogo? - zapytał, mimo że po jej reakcji wiedział, jakiej odpowiedzi się spodziewać.

   - Mnie - oznajmiła, szczerząc się jak głupia.

   Drżącym palcem narysował siedem wykutych na pamięć znaków. Przez księcia twarz przeszła fala ulgi, ale i triumfu, gdy symbole rozbłysły. Były narysowane niechlujnie, mimo to zaklęcie zostało aktywowane.

   Odwrócił głowę, by ostatni raz spojrzeć na przeciwnika. Uśmiechnął się półgębkiem na myśl, że zaraz to on będzie w podobnej pozycji co książę teraz, gdy tylko przybędzie Mira. Jednak, gdy to zrobił... jego mina stężała. Nie wiedział, co zobaczył w tych ciemnych oczach wyłaniających się spod maski, ale na pewno nie było to uczucie porażki. Osoba wprost wpatrywała się na świecące znaki narysowane przez księcia. Jeżeli znała zalążki magii, wiedziała, że było to wezwanie na pomoc. Dlaczego więc nie uciekła? Była aż tak pewna swoich umiejętności?

   Im dłużej książę wpatrywał się w ciemne tęczówki, tym bardziej pochłaniało go niewyjaśnione uczucie. Jak gdyby zrobił coś złego, niewybaczalnie złego. Jego instynkt ostrzegał go jak zakonne dzwony podczas ataku. Nie rozumiał tego.

   Czy... czy to możliwe, że właśnie do tego dążył? - przeszło przez jego głowę. Serce zabiło mu mocniej, jakby do tej pory nie waliło wystarczająco silnie.

   Czas dla niego zwolnił. Zrobił gwałtowny ruch całym ciałem, jeszcze bardziej wykręcając sobie rękę. Płynąca w jego krwi determinacja całkowicie zaćmiła ból. Jego dłoń była już nad znakami, gdy został pociągnięty do tyłu. Jego palec zahaczył jedynie o jeden symbol. Wystarczyło. Zaklęcie zostało unieważnione, znaki przestały świecić.

   Nie zdążył zareagować, gdy jego głowa została pchnięta. Poczuł chwilowe oszołomienie, gdy walnął skronią o skaliste podłoże. Usłyszał pękniecie oraz zgrzytliwy dźwięk. Po chwili, gdy poczuł paraliżujący ból, zrozumiał, że odgłos wydało jego ramię. W oczach zgromadziły się łzy. Gdyby jego usta nie były przyciskane do podłogi, na pewno zawyłby z boleści.

   Czuł jak momentalnie zrobiło mu się słabo. Jego ciało wydawało się nadzwyczaj ciężkie. Nawet poruszenie teraz palcem było dla niego wręcz niemożliwe.

Cienie mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz