1

667 36 109
                                    




                To była ciężka noc.

Zayn co chwile przychodził do mojego pokoju i pytał czy nie dać mi leków na uspokojenie, lub czy nie zaparzyć mi melisy. Odmawiałem, zapewniając go, że wszystko jest dobrze, i że to przecież tylko głupia praca.

Tak naprawdę, nie było dobrze.Spierdoliłem- jak zawsze... Pół roku starań, pół roku pracy a teraz znowu jestem bezrobotny. Czaicie? B E Z R O B O T N Y.

Mieszkam u mojego przyrodniego brata Zayna, nie mam pracy, wysokiego wykształcenia. Nie mam niczego. Jestem chodzącym zerem, chodzącym przegrywem życia.
Szczerze to nawet nie wiem za co mnie wywalili; może dlatego ,że byłem zbyt miły dla pracodawcy? Może dlatego ,że miałem dobre kontakty tam z ludźmi? A może dlatego ,że zawsze byłem na czas, bo tak mi zależało?
Tyle pytań na raz zrodziło się w mojej głowie. Czułem się bezużyteczny.

Od przyjścia do domu z BYŁEJ pracy, i położenia się do łóżka, minęło 5 godzin.
Nadal płakałem.
Czemu ja zachowuje się jak baba? Powinienem wygarnąć temu gościowi co mnie zwolnił i pokazać mu, że jeśli nie jestem wystarczający, to wystarczy powiedzieć, a nie od razu mnie wywalać.

W końcu ze zmęczenia zasnąłem.

*********************************

Obudziło mnie zawibrowanie mojego telefonu. Zerwałem się niechętnie i wziąłem do ręki mojego IPhone'a.

Od: "Szef"

Przetarłem oczy z niedowierzaniem na twarzy.  -Co on chce? Przecież mnie wylał.-pomyślałem. Otworzyłem wiadomość i aż zrobiło mi się niedobrze.

"Panie Tomlinson, proszę postawić się w sądzie 25 kwietnia o godzinie 11.30. Czeka pana rozprawa odnośnie kradzieży jednego ze sprzętów do robienia biżuterii. Jeśli nie będzie pana w sądzie, będę zmuszony zgłosić Pana ponownie na Policję. Pozdrawiam, Jeff"

Po przeczytaniu tej wiadomości przeszedł mnie okropnie zimny dreszcz. Nie rozumiałem o co chodziło. Kradzież? Co? Przecież w  życiu nie posunął bym się do takiego czynu! Pobiegłem najszybciej jak mogłem do Zayna, żeby to mu pokazać.

-Zayn Kurwa! - wykrzyczałem w połowie korytarza.                                                                  -Co drzesz się? Nie mieszkasz tu sam." - odpowiedział z kuchni na dole.                              - Sorry brachu, ale nie mogę uwierzyć w to co ten idiota napisał.- opowiedziałem mu spokojniej i trochę ciszej, schodząc po schodach.                                                                  Pokazałem Zaynowi wiadomość i jego reakcja była dosłownie taka sama jak moja.                      - Co za skurwiel- było jedynym co odparł.                                                                                                  Po krótkiej chwili, wziął się za przygotowywanie śniadania da nas obu. Przygotował pastę z awokado i ciepłe tosty. To było  jedynym czego wtedy potrzebowałem.

Zayn jest naprawdę dobrym kucharzem .Zaczął mi gotować odkąd jego ojciec poślubił moją matkę.
Tak inną drogą to uwielbiałem też swojego ojczyma. To on nauczył mnie jazdy samochodem i naprawiania kranu gdy się zepsuje.

Wielu rzeczy mógłby mnie jeszcze nauczyć...Niestety nie jest to możliwe.

Zginął tego samego dnia z moją mamą.

Ta kobieta była dla mnie wszystkim co miałem. Była przyjaciółką, najlepszą jaką można sobie wyobrazić...
Po pogrzebie, zbliżyłem się z  Zaynem... Naprawdę traktowaliśmy się jak bracia. Bardzo mi pomógł, chociażby to jemu zawdzięczam dach nad głową, wyżywienie i wszystkie ubrania.

Two GhostsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz