Część III

93 12 40
                                    

Nikt nie zauważył zniknięcia Seokmina, o ile w ogóle zniknął. Zamiast zbliżać się do prawdy, kręcili się w kółko, a zebrane dotąd informacje wciąż nie dawały im jasnego scenariusza, mimo że starali się niczego nie pominąć. Seungcheol chwycił kieliszek z winem, mając ochotę po prostu się upić i najlepiej zapomnieć o tym koszmarnym dniu. Poczuł jednak, jak Jeonghan opuszcza jego dłoń, nie pozwalając mu nawet dotknąć wargami kieliszka.

— Nie powinieneś tego robić. Poprzednim razem w winie Mingyu była trucizna — zauważył z przejęciem i troską, na co Seungcheol tylko odepchnął od siebie jego dłoń.

— Nie dbam o to — oznajmił surowo. — Nie obchodzi mnie to. Wolałbym już zginąć, niż przeżywać to wszystko. Mój własny bratanek zamierzał zrujnować zaręczyny, a teraz okazuje się, że służba, której ufałem tak naprawdę wbija mi nóż w plecy — powiedział, po czym wypił na raz zawartość kieliszka, stawiając go głośno na stole. Zmierzył Jeonghana srogim wzrokiem, nie pozwalając mu się do siebie zbliżyć.

— Nie ufasz mi? — spytał go z żalem kamerdyner.

— Nie ufam już nikomu. Ani tobie, ani własnemu bratankowi, ani nikomu! Dlaczego Seokmin nagle zniknął? To on mógł przygotować zatrute jedzenie i próbować otruć Mingyu. Pewnie to samo zrobił panience — westchnął ciężko.

— Jego zniknięcie nie jest jednoznaczne — odezwał się zamyślony detektyw. — Może być zabójcą, ale może też być ofiarą. Jednak dlaczego zabójca panienki Park miałby pozbywać się również i go? Nic nie wskazywało na to, że posiada jakieś ważne informacje. To z kolei oznacza, że mógł nas okłamać i zataić prawdę — zauważył, masując się po skroniach. Nic nie trzymało się ładu, na dodatek zamiast zbliżać się od prawdy, ciągle stali w miejscu. — Ustalmy jeszcze jedną rzecz — polecił, odwracając się do Hansola. — Dlaczego podarowałeś panience obraz? Łączyło was coś? Nie należysz do żadnej z tych rodzin — zauważył.

— Przyleciałem ze Stanów w interesach. Wiedząc, że poznam pana Choi na przyjęciu zaręczynowym, nie mogłem przyjść z pustymi rękoma — wyjaśnił.

— To prawda. Mr Chwe sam pytał mnie o poradę odnośnie gift dla young lady — potwierdził Jisoo, kładąc dłoń na ramieniu mecenasa sztuki.

Detektyw Lee zakręcił długopis wokół palca, po czym otworzył notes, wykreślając z niego nazwisko mecenasa.

— I tak musimy zawęzić listę podejrzanych. Uznajmy, że Chwe Hansol jest niewinny. Pan Hong również — oznajmił, na co Soonyoung zareagował głośnym prychnięciem.

— Dlaczego on? Odkąd się tu pojawił cały czas kręci. Nie zgadzam się, by wykreślić go z listy! — oburzył się, na co Jisoo wywrócił jedynie oczami. — To on jest mordercą. Nawet, jeśli nie zamordował panienki, powinien odpowiedzieć za to, co zrobił mojemu tygrysowi. Przyznaj się, skąd masz tak świeże ślady od oparzenia? Miej odwagę i się przyznaj! — warknął, łapiąc go mocno za koszulę na piersi. Jisoo pierwszy raz od momentu rozpoczęcia ich konfliktu nie odepchnął go od siebie. Pozwolił mu na to, by go szarpnął, nie opierając się.

— Wyznam prawdę, jeśli to oczyści mnie z zarzutów zabójstwa Miss Park i your tiger — oznajmił, patrząc w błyszczące od emocji oczy Soonyounga. — To be honest, przyleciałem ze Stanów wcześniej. Szukałem rozrywki, a wtedy natknąłem się na informację o występie cyrku...

Był to późny wieczór. Jisoo otulił się futrem, przechadzając się wśród ustawionych namiotów. Występ dobiegł końca, a on spóźnił się i go całkowicie ominął, dlatego nie miał najlepszego humoru. Zadowoleni widzowie opuszczali wielki namiot, w ogóle się nie spiesząc. Jisoo zagapił się, skupiony na wywieszonych plakatach z artystami, a wtedy zderzył się z wychodzącą z namiotu panienką, która zachwiała się, tracąc równowagę. Jak na dżentelmena przystało, uchronił ją od upadku, chwytając prędko w talii. Nieznajoma wyglądała na zdezorientowaną. W ręku trzymała kwiat tygrysiej lilii, który natychmiast przycisnęła do piersi.

Dear murdererWhere stories live. Discover now