05. Dance

3K 286 12
                                    

Kylie's POV


- Kylieeee. – jęknęła April, ciągnąc mnie za rękę. Siedziałam na kanapie w salonie, oglądałam powtórki drugiego sezonu „Plotkary" i nie miałam zamiaru ruszyć się z miejsca. – Kylie, przestań się wygłupiać. Musimy jechać. Zaraz się spóźnimy.

- Ja nigdzie nie idę. – powiedziałam stanowczo i spojrzałam na przyjaciółkę. – Odsuń się. Zasłaniasz mi telewizor.

- Ale dlaczego nie idziesz? – zapytała zdezorientowana i usiadła przy mnie. Nie odpowiedziałam.

   Dlaczego nie chciałam iść dzisiaj na trening? Otóż już tłumaczę. Nie widziałam Luke'a od zajścia w szatni, mianowicie przez ostatnie 4 dni i byłam za to wdzięczna Bogu. Nie chciałam zniszczyć sobie tego czterodniowego szczęścia. Istniała duża możliwość, że na treningu spotkam Hemmingsa, więc wolałam sobie odpuścić. Po tym, co się stało ostatnio nie miałam ochoty oglądać go, tak mniej więcej, do końca życia.

- April, weź rzeczy Kylie i idź do samochody. Ja i Tyler zadbamy o to, żeby nasza mała księżniczka też tam dotarła. – powiedział Jake, stojąc w drzwiach i uśmiechając się szeroko. Obok niego stał Ty, a w ręce trzymał moją torbę z ubraniami na trening, którą rzucił April. Dziewczyna złapała torbę, skinęła głową, wyszła z salonu, a następnie z domu, czego domyśliłam się po dźwięku zamykanych drzwi. Szatańska dwójka, czyli Jake i Tyler podeszli do kanapy i usiedli po obu moich stronach. Spoglądałam to na jednego, to na drugiego.

- Chcę was poinformować, że nie zgadzam się na to, co kombinujecie. – mruknęłam. Oczywiste było, że mają jakiś plan. Ta dwójka razem to same kłopoty. Na dodatek te ich podstępne miny... nie ufam im.

- To dobrze, bo nie potrzebujemy twojej zgody, księżniczko. – powiedział Jake i spojrzał na Tylera. Zanim zdążyłam podjąć właściwą reakcję, czyli uciec, chłopcy wstali. Jeden wziął mnie pod ręce, drugi za nogi i tak wynieśli piszczącą mnie z mieszkania i wpakowali mnie do samochodu.

- Nienawidzę was wszystkich. – powiedziałam niezadowolona, gdy samochód ruszył w stronę teatru tańca.

- Wcale nie. Kochasz nas. – Tyler przesłał mi buziaka i zaśmiał się.

- No dobra, masz rację. – powiedziałam po chwili i westchnęłam ciężko. Kilka minut później samochód zatrzymał się na parkingu pod teatrem tańca. Modliłam się, żeby Luke'a tu nie było.

   Czy już mówiłam, że życie mnie kocha, a moje modlitwy zawsze zostają wysłuchane? Jeżeli tak, to kłamałam. Przekonałam się o tym od razu, gdy weszłam do budynku teatru tańca wraz z moją trzyosobową świtą. W hallu siedział nie kto inny, jak Luke Hemmings. W ręce trzymał bukiet kwiatów. Gdy tylko mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie.

- To my was może... - zaczęła April, ale natychmiast jej przerwałam.

- Nie! – powiedziałam trochę zbyt głośno. – Zostańcie. Nigdy nie wiadomo, co mu do głowy strzeli. – czułam na sobie zaskoczone spojrzenia moich przyjaciół. Nie wiedzieli, co miałam na myśli, bo nie opowiedziałam im o tym, co stało się podczas mojego ostatniego spotkania z Luke'iem. Uważnie przyjrzałam się chłopakowi.

   Hemmingsa wyglądał inaczej, niż zazwyczaj... był dziś bardziej elegancki. Spodnie z dziurami zastąpił niepodartymi, T-shirt zamienił na czarną koszulę, a jego włosy nie były niesforne, tylko starannie ułożone. Stał ode mnie w odległości około 2 metrów, ale mogłam poczuć zapach jego perfum. Poczułam się dziwnie w moich czarnych dresach i zwykłej, szarej za dużej koszulce, z włosami związanymi w mega niestarannego koka i z okularami na nosie. Ale nie ma czego wymagać od dziewczyny, którą dwójka pajaców siłą ściągnęła z kanapy i wpakowała do samochodu.

Hearts Upon Our Sleeve | L. HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz