Rozdział 12.

326 37 13
                                    

Dni mijały, a ja posłuchałam się rad Ashtona i nie myślałam o aferze z narkotykami. Wychodziło mi to całkiem nieźle. W międzyczasie spotkałam się kilka razy z Luke’iem. Spędzaliśmy miło czas, ale nic poza tym. Widziałam, że chłopak liczył na coś więcej, ale dla mnie był tylko przyjacielem. Patrząc na blondyna widziałam lekko kręcone, jasnobrązowe włosy. Luke był naprawdę zawiedziony, ale dosyć szybko mu przeszło.

W piątkowy wieczór, będąc już po pracy, postanowiłam coś napisać. Usiadłam przy biurku na obrotowym, czarnym krześle, zakręciłam się dwa razy, wzięłam kilka głębokich wdechów i sięgnęłam do szuflady po notatnik i jakiś długopis.

Zapisałam dwie strony, kiedy zgubiłam wątek i nie byłam w stanie już niczego wymyślić. Zdenerwowana zamknęłam notes i rzuciłam się na łóżko. Już prawie zasypiałam, kiedy rozbudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Nie miałam ochoty wstawać, ale postanowiłam sprawdzić, kto się do mnie dobijał w piątkowy wieczór.

„ Cześć, Emm. Jutro robię imprezę i mam nadzieję, że na niej będziesz. W sumie nie masz innego wyjścia. Jeśli się nie pojawisz, sam po Ciebie przyjadę.” Ashton.

Uśmiechnęłam się pod nosem i właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że nie miałam się w co ubrać. Jednak nie miałam po co się stroić, to tylko impreza u przyjaciela. Przyjaciela, którego lubiłam chyba trochę za bardzo.

Na początku miałam plan, by w ogóle się tam nie pojawić i sprawdzić, czy Ash naprawdę by po mnie przyjechał, ale później stwierdziłam, że to bardzo dziecinny pomysł i poszłam spać.

Rano, a raczej już popołudniu przeciągnęłam się leniwie i wygrzebałam się spod kołdry. Poszłam do łazienki wziąć prysznic, ubrałam ciuchy, które zwykle nosiłam po domu i zeszłam do kuchni, w której siedziała moja mama i czytała gazetę.

- Cześć, mamo. – Uśmiechnęłam się do kobiety, co było bardzo rzadkim widokiem od kilku dni.

- Cześć, Emma. – Upiła łyk kawy. – Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór?

- A o co chodzi? – Odwróciłam się w jej stronę, kiedy wyjmowałam mój ulubiony, czerwony kubek z szafki.

- Chciałam świętować fakt, że tata znalazł pracę. – Szeroko się uśmiechnęła, a do jej oczu momentalnie napłynęły łzy radości.

Z wrażenia o mało nie upuściłam kubka, szybko odstawiłam go na blat, podeszłam do kobiety i obdarowałam długim uściskiem.

- Miałam iść na imprezę do Ashtona, ale w takim przypadku zostanę w domu.

- O nie, nie. Idziesz na imprezę. – Kobieta podejrzanie się uśmiechnęła.

Pokręciłam głową z dezaprobatą, zaparzyłam herbatę i czekałam, aż tosty lekko się zarumienią.

Dzień zleciał bardzo szybko, a tak naprawdę nic konkretnego nie zdążyłam zrobić.

Stałam przed szafą zastanawiając się, co takiego zwykłego na siebie włożyć. Nie miałam nic, co mogłoby wzbudzić jakąś większą sensację, więc ubrałam czarne spodnie i jedną z lepszych bluzek, jakie posiadałam w mojej szafie. Lekko się umalowałam, może odrobinkę mocniej niż zwykle, ale nic nie rzucało się za bardzo w oczy, idealnie. Zeszłam na dół, by ubrać buty.

- Gdzie idziesz? – Mama wybiegła z salonu.

- Na tę imprezę, o której ci mówiłam. – Zmrużyłam oczy, by przyjrzeć się mamie, nie była wstawiona, więc czemu widziałam zaskoczenie wymalowane na jej twarzy? Ubrałam jednego trampka.

- No chyba żartujesz. W takim stroju idziesz na imprezę?

- Przecież nie wyglądam jak bezdomna. Mamo, przestań. – Machnęłam ręką i już przymierzałam się do założenia drugiego buta, kiedy kobieta złapała mnie za przedramię i pociągnęła w stronę schodów.

We all need to fight for something // Ashton IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz