Rozdział 11.

405 33 4
                                    

Wiedziałem, że zaśnie jak dziecko. Spojrzałem ostatni raz na śpiącą dziewczynę i wróciłem do pracy. Nie chciałem jej budzić, więc zrobiłem wszystko sam, a kiedy skończyłem robotę, zdrzemnąłem się na krześle. Był sobotni ranek, w weekendy w sklepie siedzieli Diana i jej mąż-Frank, więc nie przejmowałem się pracą. Od spania na twardym krześle bolały mnie plecy, ale musiałem odwieźć Emmę do domu, więc udawałem, że czułem się jak młody bóg, chociaż pewnie tak nie wyglądałem.

- Ej, śpiąca królewno, wstajemy. – Potrząsnąłem jej ramieniem, więc dziewczyna odwróciła się w moją stronę.

- Która godzina?

- Chodź, odwiozę cię do domu.

- Przecież miałam się tylko zdrzemnąć. Dlaczego mnie nie obudziłeś?

- Nie miałem serca tego robić.

- Boże, Ashton. – Pokręciła głowa i wygrzebała się spod kołdry, lekko się wzdrygnęła i ubrała buty, po czym wyszliśmy tylnym wyjściem.

Usiadłem na swoim miejscu i ziewnąłem.

- Mówiłam, żebyś mnie obudził.

- Nic wielkiego się nie stało.

Dziewczyna chyba się na mnie obraziła, ale nie brałem tego do siebie. Odstawiłem ją do domu i udałem się do swojego mieszkania. Jedyną rzeczą, o której wtedy marzyłem było moje łóżko. Jeśli ktoś śmiał mi przeszkodzić, zabiłbym go na miejscu.

Zamknąłem się w swoim pokoju i już miałem kłaść głowę na poduszce, kiedy po domu rozniósł się drażniący dźwięk dzwonka. Kto to do kurwy nędzy mógł być? Wściekły zszedłem ze schodów, po czym zamaszystym ruchem otworzyłem drzwi wejściowe i zobaczyłem przed sobą Jasona. Myślałem, że zabiję tego gnojka.

- Czego chcesz o tej porze? – Warknąłem na chłopaka, który lekko się skrzywił. Nie mogłem uwierzyć, że on i Emma byli rodzeństwem, ten koleś był głupi jak but.

- Przyszedłem po zlecenia.

- Nie mogłeś przyjść z tym później? Chodź. – Poszedłem w głąb domu po jego zlecenia i po chwili wróciłem.

- Trzymaj i się zmywaj.

Zniknął w mgnieniu oka, a ja w końcu mogłem się wyspać.

***

Byłam zdenerwowana na Ashtona, ponieważ nie chciałam, żeby wszystko zrobił sam. Nie lubiłam, kiedy ktoś wykonywał moją pracę za mnie, kiedy mogłam to zrobić.

Przespałam się jeszcze kilka godzin, a potem zeszłam na dół pomóc mamie w porządkach. Odkurzyłam salon, później zajęłam się garażem, w którym ledwo mieścił się samochód, ponieważ całe pomieszczenie było zawalone jakimiś starymi przedmiotami. Narzekali, że nie mieli pieniędzy, dlaczego w takim razie nie mogli sprzedać kilku rzeczy? Z tego co zdążyłam zauważyć, kiedy zamiatałam podłogę, było tam kilka naprawdę ciekawych pozycji, na które na pewno znalazłoby się kupca. Jednak moi rodzice twierdzili, że te wszystkie rzeczy, a raczej w większości śmieci miały wartość sentymentalną. No dobrze, mogłam się zgodzić, ponieważ sama miałam takie przedmioty, których nie oddałabym w życiu za żadną cenę.

Z bólem pleców wróciłam do domu i usiadłam na kanapie w salonie. Włączyłam telewizor, bo chciałam chwilę odpocząć. Zdążyłam tylko zobaczyć czołówkę programu, kiedy mama wymyśliła dla mnie kolejne zadanie. Musiała umyć okna u siebie w pokoju, później stwierdziła, że u Jasona też mogę to zrobić.

- Dlaczego mam myć jego okna? – Byłam oburzona, bo mój brat nie robił kompletnie nic, w sumie to się nie dziwię, skoro nie miał żadnych obowiązków.

We all need to fight for something // Ashton IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz