Rozdział 16.

632 27 15
                                    

Pod sklepem pojawiÃ…‚am się równo z Ashtonem, chłopak otworzył drzwi i puścił mnie przodem szeroko się do mnie uśmiechając. To, co zaszło poprzedniego wieczora nadal siedziało mi w głowie. Cały czas zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam, nadstawiając wtedy policzek. Mimo wszystko nie żałowałam, nie byłam jedną z tych dziewczyn, które rzucały się na chłopaków, kiedy tylko nadarzała się ku temu okazja.

Wolnym krokiem poszłam za ladę i wdrapałam się na krzesło kładąc na ladzie swoją torbę. Wyjęłam z niej książkę i notatnik, położyłam z boku i wpatrywałam się w drzwi. W sklepie było strasznie cicho, ponieważ Ashton nie włączył jeszcze muzyki, co strasznie mnie denerwowało, bo czułam się dziwnie. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Irwina, w którego policzkach odznaczały się dołeczki, a usta były wygięte w szerokim uśmiechu. Nie wiedziałam, co znowu wykombinował, ale postanowiłam nie zwracać na to większej uwagi i z powrotem przeniosłam wzrok przed siebie.

Przez resztę dnia wymieniłam z Ashem tylko kilka spojrzeń, ponieważ było mnóstwo klientów i biegałam po sklepie w poszukiwaniu różnych płyt lub książek. Mój współpracownik pokazywał ludziom instrumenty, a ja nabijałam ceny na kasę i uśmiechałam się do wszystkich nad wyraz mocno. Dzień był długi i męczący, więc kiedy wróciłam do domu, od razu zasnęłam.

Minęło kilka dni, a Ashton zachowywał się w miarę zwyczajnie. Amber czasami przychodziła do sklepu i błagała chłopaka niemalże na kolanach, by z nią był. Raz nawet się popłakała, a cały jej misterny makijaż zaczął spływać po twarzy, czego mój przyjaciel chyba się trochę przestraszył, bo skrzywił się i wyprosił ją ze sklepu. Chciało mi się śmiać, ale wiedziałam, że nie powinnam. Już dawno mi przeszło i kiedy widziałam płaszczącą się przed Irwinem Amber było mi jej trochę szkoda. Choć z drugiej strony miałam to gdzieś, powinna wiedzieć, kiedy sobie odpuścić, choć podejrzewałam, że nie wiedziała nawet jaki mieliśmy miesiąc…

- Czy ona kiedyś sobie odpuści? – Ashton „zaskamlał” mi nad uchem i wpatrywał się w moje włosy.

- Trzeba było nie zaczynać. – Pomachałam mu ołówkiem koło nosa i zaśmiałam się głośno.

- Widzę, że świetnie się bawisz, kiedy ja cierpię. – Westchnął, przysunął krzesło i na nim usiadł, nadal mnie obserwując i nie zdając sobie sprawy jak bardzo mnie to denerwowało.

- Należy ci się. Więcej nie wpadniesz na równie głupi pomysł. – Zagryzłam końcówkę ołówka i nie zwracając najmniejszej uwagi na chłopaka siedzącego tuż obok mnie, czytałam książkę.

- Widzę, że nadal jesteś na mnie za to zła. – Wyrzucił ręce w stronę sufitu i przewrócił teatralnie oczami. Udawałam, że nie słucham i nawet na niego nie zerknęłam, choć miałam na to straszną ochotę. – No nic, w końcu ci przejdzie. – Pocałował mnie w policzek, a raczej w kącik ust i wiedziałam, że to działanie z jego strony było celowe, potem po prostu odszedł, a mnie zrobiło się gorąco. Czułam jak na moje policzki wślizgują się dwa, ogromne, krwistoczerwone rumieńce. Odgarnęłam opadające na moje oczy kosmyki i jak gdyby nigdy nic zajęłam się moją książką, która nagle przestała mnie interesować. Chciałam się odwrócić i zobaczyć co robił Ashton, ale podejrzewałam, że mi się przyglądał, więc postanowiłam sobie odpuścić.

We all need to fight for something // Ashton IrwinWhere stories live. Discover now