Siódmy

308 40 13
                                    

 Na początku nie dochodziły do niej słowa Aarona, potem gotowa była go wyśmiać, lecz jedynie wyszczerzyła oczy.

   "Wynika z tego, że jesteś moją siostrą"

   - Że ty niby jesteś moim bratem? - wykrztusiła, a na twarzy Aarona pojawił się nikły uśmiech. Dla niego też to było dziwne. A to, że Brooklyn poznała go w dwuznacznej sytuacji dolewała oliwy do ognia. Podrapał się niezdarnie po głowie, poprawiając od razu włosy. 

   - Na to wygląda - spojrzał na kartkę w jej dłoni. - Wszystko na to wskazuję. Jesteś córka Apolla i moją siostrą. 

   Brooklyn nie mogła wytrzymać i roześmiała się dźwięcznie, czym zaskoczyła Aarona. Kiedy wreszcie udało jej się odzyskać oddech, spojrzała na niego z politowaniem.

   - Chyba nie myślisz, że istnieją Bogowie. Przecież to mity! To absurdalne - ponownie się zaśmiała.

   - Czyli ty nie wierzysz? - spytał ostrożnie brunet.

   - Oczywiście, że nie. 

   Aaron spojrzał na nią ze smutkiem w oczach i wskazał jej drzwi do pokoju. 

   - Tam jest twój pokój. Wieczorem jest ognisko, o którym pewnie wiesz - ubrał pośpiesznie niebieską koszulkę i udał się wyjścia. - Niedługo powinienem wrócić.

   I wyszedł, zostawiając Brooklyn na środku pokoju. Niepewnie podeszła do drzwi, otworzyła je i postawiła nogę w środku. Tymczasowy pokój Brooklyn urządzony został w sposób bardzo skromny. Jednoosobowe łóżko stało przy ścianie, a nad nim znajdowało się duże, otwarte na oścież okno. Była tam też szafa, mała półka, biurko i fotel. Brooklyn to całkowicie wystarczało. Z westchnięciem kasztanowłosa padła na łóżko przykryte białą, ciepłą pościelą. Jej plecy zderzyły się z materacem, a włosy rozsypały się po poduszce, tworząc nad głową aureolę. Nie miała nawet siły by się rozpakować.

    Jej jedynym zamiarem było przymknąć oczy tylko na chwilę, ale niespodziewanie z półsnu obudziło ją trzaśnięcie drzwiami. Słyszała kroki i była pewna, że to Aaron wrócił. Z ociąganiem zwlekła się z łóżka i otworzyła drzwi, zaglądając do drugiego pokoju. Nagle jej głowa spotkała się z twardą klatką piersiową i poleciałaby do tyłu, gdyby nie silne ręce, które sprawnie ją przytrzymały. Brooklyn powoli podniosła wzrok, sunąc po szczupłej szyi, kształtnej szczęce, pełnych ustach, zgrabnym nosie i kończąc na brązowych oczach, które w skupieniu przyglądały się jej twarzy.

   Potrzebowały tylko sekundy, by rozpoznać przybysza. To był chłopak z pociągu. Ten, który przyszedł w nocy i się jej przyglądał, dokładnie tak jak teraz. 

    - Co tu robisz? - spytał oschle. 

   Brooklyn cofnęła się o dwa kroki, wyswobadzając się z uścisku chłopaka. Zmierzyła go badawczym wzrokiem. 

   - Nie powinno cię to interesować - odpowiedziała takim samym tonem.

   Chłopak nie zwrócił uwagi na jej słowa i pochylił się nad nią, zatrzaskując ją w pułapce. Obie dłonie oparł na drzwiach za jej plecami i spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem. Jakby chciał ją zobaczyć od środka. Robiło się coraz dziwniej. 

   - Szukam Aarona, wiesz gdzie może być?

   Pokręciła szybko głowa. Chłopak jednak nie odsunął się. Jeszcze bardziej pochylił się na jej twarzą, a ona poczuła na policzkach jego ciepły oddech. Przymknęła powieki, gdy usta chłopaka znalazły się bardzo blisko niej. 

   - Nie wiesz, czy nie chcesz powiedzieć? - uśmiechnął się prowokująco. - Albo jesteś jego kolejną dziwką?

   To przeważyło skale. Dziewczyna gwałtownie podniosła głowę i zamachnęła się ręką. Głośny plask odbił się echem od ścian. 

   Zszokowany chłopak odsunął się i złapał za prawy policzek. Nie spodziewał się takiego ruchu z jej strony. Powoli opuścił dłoń i spojrzał jej w twarz z obojętnym wyrazem. Jakby go to nie ruszyło. Jakby dziewczyny było go codziennie. 

   - Kiedy się z nim spotkasz, przekaż mu się szukał go Taylor - ostatni raz spojrzał jej w oczy i wyszedł. 

   Brooklyn z zaciśniętymi pięściami jeszcze przez chwilę stała przyciśnięta do drzwi, a po kilku chwilach wymacała klamkę i weszła do pokoju. Chcąc zapomnieć o wrednym i chamskim chłopaku o imieniu Taylor, zaczęła się rozpakowywać. Niestety, chłopak ciągle siedział w jej głowie przeszkadzając u składaniu ubrań. 

   - Co za idiota! - wykrzyknęła zbulwersowana.

Od Autorki: Tak wiem :(.  Do bani ten rozdział, ale obiecuję, że zbiorę się w sobie i będę pisała lepsze. Teraz mam bardzo mało czasu na pisanie, ponieważ jest taki zapierdziel z szkole, że głowa mała. Będę dalej pisać, a nawet przygotowuję już nowe opowiadanie, więc szykujcie się :) Pozdrawiam i czekam na wasze komentarze :)

Wybory StrażnikówWhere stories live. Discover now