Czwarty

298 32 7
                                    

   Kiedy nadszedł wieczór, Brooklyn miała dziwne przeczucia. Nieprzyjemne dreszcze i świadomość, że może się coś stać, nie dawała jej spokoju. Już nie była taka pewna, co do wycieczki na wybory. Z pomocą przyszła jej Summer z szerokim uśmiechem i prawie siłą wypchnęła ją za drzwi.Brooklyn nie mając innego wyjścia, pociągnęła za sobą walizkę, która wykonała nieprzyjemny dźwięk. Dziewczyna musiała przez pół godziny jechać w śmierdzącym i tłocznym autobusie, by dojechać na oblegany dworzec. Zmęczona przykucnęła w kącie i przyglądała się mijającym ją osobom. Zauważyła Bettie Morgan, dziewczynę która chodziła z nią na francuski i Khana z wymiany międzynarodowej. Przed oczami mignęła jej znajoma czupryna, a później tłum rozszedł się, pozwalając Brooklyn zobaczyć chłopaka obładowanego torbami, który rozmawiał z dwoma długonogimi dziewczynami. Nie wiedziała, że Nate też dostał list. Jej serce stanęło z napływu gniewu i cudem powstrzymała się przed zwianiem, gdzie pieprz rośnie. Nadzieja, że obraźliwe wyzwiska dadzą jej spokój, chociaż na czas wyjazdu. Z głośników odezwał się znudzony głos kobiety, który przerwał rozmyślenia Brooklyn.

   - Wszyscy zdecydowani na wyjazd na "Wybory Strażników", proszeni są o podejście do opiekunów.

   Tłum jak jeden mąż, zaczął się przepychać do ludzi, ubranych w czerwono-białe koszulki z przeciętym mieczem i strzałą. Brookie postanowiła poczekać, aż tłum zmaleje i dopiero wtedy podeszła do czerwonowłosej kobiety z notatnikiem w reku.

   - Imię i nazwisko - rozkazała  nawet nie podnosząc wzorku.

   Kasztanowłosa odgarnęła z czoła kosmyki włosów, nie dając nie sprowokować nieuprzejmej kobiecie.

   - Brooklyn Eaton.

   Kobieta zachowała kamienny wyraz twarzy i zapisała coś na kartce. Następnie wyrwała ją z notatnika i podała dziewczynie. Na papierze napisane była jej imię i nazwisko, a także coś co wyglądało na kod: CAAO4. Brookie zmarszczyła brwi.

   - Co to znaczy? - spytała kobietę, która wreszcie podniosła na nią wzrok i już otwierała usta, by odpowiedzieć, ale przerwało jej znienawidzone przez Brooklyn wołanie.

   - Ej, ślamazaro! Pośpiesz się!- krzyknął za nią Nate. - Nie mamy całego dnia!

   Dziewczyna przewróciła oczami i powtórzyła pytanie.

   - Idź na peron czwarty i wsiądź do czerwonego pociągu - wyjaśniła szybko czerwonowłosa kobieta.

   Brookie podziękowała jej i odeszła w wyznaczone miejsce. Zobaczyła wielu wysokich i masywnych chłopaków, być może w jej wieku lub starszych, a także wiele umalowanych twarzy, na pewno piękniejszych od niej samych dziewczyn. Podeszła do żółtej linii i czekała. Usłyszała pociąg jeszcze zanim zatrzymał się na torach. Dziewczyna zauważyła, że przez okna wyglądają ciekawscy ludzie. Połowa miejsc była już zajęta, więc Brookie musiała się spieszyć. Dlatego, kiedy drzwi wagonu otworzyły się, wparowała do środka, o mało nie torując po drodze dziewczyny z fioletowymi włosami.

   - Uważaj jak chodzisz! - krzyknęła na nią.

   Kasztanowłosa przeprosiła i jak najszybciej ruszyła do przedziału. Otworzyła pierwsze drzwi z lewej, ale brakowało dla niej miejsca. Skończyło się na tym, że musiała przez piętnaście minut tułać się po wagonach. Znalazła dopiero miejsce, kiedy pociąg poruszył się na torach. Otworzyła drzwi i uśmiechnęła się na widok chłopaka z full capem na głowie. Zauważyła w jego uszach tunele, a na rękach mnóstwo tatuaży. Jego palce jeździły po ekranie telefonu, a głowa brązowych włosów, opierała się na jego ramieniu. Po lewej stronie siedział chłopczyk, na oko sześciolatek z blond loczkami, pochylał się na jakąś książką.Brooklyn odchrząknęła, a wtedy uwaga wszystkich skupiła się na niej. Nawet dziewczyna, która zasypiała, spojrzała na nią.

   - Przepraszam - zaczęła. - Czy jest tu wolne miejsce?

   Chłopak w full capie uśmiechnął się i poklepał zapraszająco miejsce koło okna. Odwzajemniła jego uśmiech, zamknęła drzwi i położyła walizkę pod siedzeniami. Usiadła z westchnięciem i spojrzała za okno. Co sekundę przemykały się wysokie drzewa i znikały z zasięgu jej wzroku. Delikatnie szturchnięcie w ramię, zwróciło jej uwagę na ciemnowłosego chłopaka.  Wyciągał w jej stronę rękę.

   - Jestem Chase Lincoln - wskazał na miło uśmiechającą się dziewczynę po drugiej stronie - A to Tessa.

   Dziewczyna pomachała wesoło do Brooklyn i oparła głowę o ramię Chase'a.    Brookie przeniosła wzrok na chłopca siedzącego po drugiej stronie . Młody blondyn jakby wyczuwając jej spojrzenie, poderwał głowę do góry i rzucił jej najsłodszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziało. Potem powrócił do książki,a jego loki przykryły czoło. Brooklyn uścisnęła dłoń Chase'a.

   - Miło was poznać. - uśmiechnęła się. - Jestem Brooklyn. Brooklyn Eaton. Ale niektórzy mówią na mnie Brookie.

   Chłopak pokiwał głową i spojrzał na telefon, który zabrzęczał mu w dłoni. Kasztanowłosa powróciła do przyglądania się widokowi za oknem. Mimo, że było już ciemno, bardzo dobrze widziała zarysy różnych krzewów i drzew. Przycisnęła dłonie do zimnej szyby i rozkoszowała się uczuciem, który zawsze towarzyszył jej przy dotykaniu zimnych rzeczy. Chłód oblał jej ciało powodując, że włoski na karku stanęły jej dęba.

   - Ekhm - chrząknięcie Chase'a zwróciło uwagę Brooklyn. Chłopak schował telefon do kieszeni, a Tessa pochrapywała na jego ramieniu. - Pierwszy raz?

   - Słucham ?

   - Pierwszy raz na obozie?

   Dziewczyna za bardzo nie wiedziało o co może chodzić chłopakowi, ale pokiwała głową.

   - Tak, jadę na wybory.

   Chłopak uśmiechnął się uroczo. Potem przeciągnął się na siedzeniu i zwrócił się do Brooklyn :

   - Jeżeli chcesz, to możesz położyć się na mym ramieniu - powiedział bardzo oficjalnie, próbując naśladować głos, który dziewczyna często słyszała w filmach, które pan Nitewood puszczał na lekcjach historii. Brooklyn zachichotała i pokiwała głową. Chase'a nie był jednym z tych, których kasztanowłosa unikała całe życie, lecz wzbudzał w niej zaufanie. Przymknęła oczy i przysnęła, ponieważ otworzyła oczy i zauważyła, że chłopiec naprzeciwko niej śpi tak samo jak Chase i Tessa. Przyciemnione światło oświetlało minimalnie pomieszczenie, a ciche chrapanie było jedynym dźwiękiem. Czasami słyszała chichoty w przedziale obok, ale ignorowała je i próbowała zasnąć ponownie.

   Ale niestety, drzwi otworzyły się i do środka wszedł wysoki chłopak. Zamknął drzwi i obrócił się w jej stronę. Brooklyn szybko zamknęła oczy i skupiła się na spokojnym oddechu. Chłopak z ciemnymi, prawie czarnymi włosami, usiadł na siedzeniu obok stóp chłopca z loczkami. Przetarł dłońmi twarz i spojrzał na drugą stronę, gdzie siedziała Brookie. Jego ciemne spojrzenie prześlizgnęło się po jej ciele od stóp do głowy i zatrzymało się na twarzy. Dziewczyna starała się z całej siły się nie ruszać, ale przenikliwe źrenice nie dawały jej spokoju. Miała wrażenie, że widzi wszystkie jej niedoskonałości : grube ciało, zgniły kolor włosów, krzywy nos. Poczuła krople potu na skórze i jak na złość zaczął ją swędzieć nos. Poruszyła się delikatnie, mając nadzieję, że wygląda to jakby robiła to przez sen. Odsunęła się od ramienia Chase'a i wtuliła się w jej wisząca kurtkę. Czuła, że oczy chłopaka śledzą jej ruchy i miała wrażenie, że trwało to wieki, zanim wreszcie położył się na trzech siedzeniach i zasnął. Dopiero wtedy mogła odetchnąć z ulgą.

Od Autorki: Siemka :) Jest nowy rozdział i mam nadzieję, że się podoba. Ja chora jestem i smarkam w chusteczki, które od dzisiaj są dekoracją mojego pokoju. Dużo ich jest. Tak więc, gwiazdkujcie, komentujcie, piszcie do mnie, a ja odpowiem. A teraz... gadać ile macie 1 lub 6?

Wybory StrażnikówDonde viven las historias. Descúbrelo ahora