9. Otwórz oczy, Harry!

1.4K 102 9
                                    

Birdy - People Help The People

Następnego dnia, szybko szykuję się do szkoły i wybiegam z kampusu. Jest wcześnie i jeszcze nie wszyscy są w szkolę, ale muszę zajść jeszcze do biblioteki. Z tego wszystkiego wczoraj zapomniałam odrobić pracy z angielskiego, więc muszę to wszystko teraz nadrobić. Liczę na trochę spokoju w bibliotece.

Otwieram swoją szafkę i wyjmuję z niej najpotrzebniejsze książki na dwie pierwsze lekcje. Ściągam z siebie kurtkę i gruby sweter, zostając w samej czarnej bokserce. Wpycham wszystko do szafki i zamykam z hukiem drzwiczki.

Zanim idę do biblioteki, skręcam jeszcze w stronę łazienki. Pchnę drzwi, kiedy słyszę czyjeś kaszlnięcie w kabinie.

- Jest tu ktoś? - pytam, a echo odbija się od ścian.

Ostrożnie idę do połowy otwartej kabiny, kiedy prawie co nie potykam się o czyjeś długie nogi wystające za drzwi.  Czekaj... znam te znoszone trampki.

- Harry? - szepczę, kiedy w łazience zapala się automatyczne światło. Ledwo co trzymam się na nogach, kiedy widzę widok przed sobą.

Dostrzegam Harry'ego ledwo co siedzącego koło kibla, wygląda okropnie. Jego włosy są całe w nieładzie, a czarna bandana, która odgarniała jego loki do tyłu była teraz zawiązana na około ramienia.

Nie wiem co się dzieje, dopóki nie zauważam jak w prawej dłoni trzyma zużytą, małego rozmiaru strzykawkę. Ma zwężone oczy i za bardzo nie wie co się dzieje wokół niego.

Nie reaguje nawet na moje wołanie, tylko majaczy coś niezrozumiałego pod nosem. Kompletnie nie wiem co mam zrobić, nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nie wiem jak mu pomóc. Boże, niech tylko nie umiera na moich oczach.

Kiedy kucam koło niego, zaczynam bardziej panikować. Wygląda na to jakby z sekundy na sekundę coraz bardziej odlatywał.

Najpierw rozwiązuję ściśle zawiązaną bandanę z jego ramienia, by nie zatrzymywała dopływu krwi. Odgarniam jego przepocone loki z czoła i wycieram kropelki potu materiałem, który i tak już się raczej mu nie przyda.

Brunet wcale nie reaguje na moje czynności i wiem, że myślami najprawdopodobniej jest już daleko stąd.

- Harry? Powiedz coś. - Staram zachować zimną krew i przywrócić go do żywych, klepiąc go po policzku. Jego powieki są już zamknięte i wtedy nadchodzi ten moment, kiedy kompletnie nie wiem co mam zrobić.

- Idź..- mamrocze - idź..stąd El..- niemal błaga, wygląda na to jakby mówienie sprawiało mu ogromny ból.

- Otwórz oczy, Harry! - rozkazuję, jednak nie odpowiada mi już, jego głowa bezwładnie opada na moje kolana.

Łapię w dłonie jego twarz i jedną ręką próbuję otworzyć jego powieki, co musi na pewno zabawnie wyglądać, ale nie wiem co innego zrobić.

Cóż, mogę go zostawić na pewną śmierć, na pewno na to zasługuje, ale nie jestem takim złym człowiekiem jak on.

Wzdrygam się lekko, widząc jak okropnie wyglądają jego źrenice. Są całe czarne.

I wtedy słyszę jak drzwi od łazienki się otwierają, a ja już zaczynam dziękować Bogu za to, że zesłał jakąś pomoc.

- Styles, tylko nie bierz dużo to naprawdę..- mówi jakiś brunet, jednak przerywa kiedy widzi mnie i Harry'ego.

- Mocny towar - kończy, kręcąc z niedowierzaniem głową.

 Rzucam mu przelotne spojrzenie, więc to on dał mu to świństwo?

 - Co tu się kurwa dzieje?! - Krzyczy zdenerwowany.

The Victim || H. S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz