18.

1.7K 142 90
                                    

Musiał minąć tydzień, żeby Harry w końcu odważył się pojechać z nim do jego rodziny. Dla niego to wahanie chłopaka było zupełnie bez sensu, ale nie chciał nalegać. Wolał spokojnie zaczekać aż sam podejmie decyzję. Oczywiście musiał nakupić milion prezentów, bo jak sam stwierdził 'nie wypada tak z pustymi rękami', ale jego skromnym zdaniem trochę przesadził. Niektóre z prezentów były zdecydowanie zbyt drogie mimo, że mógł sobie na nie pozwolić i prawdopodobnie finansowo nawet tego nie odczuł.

Przez ostatni tydzień widzieli się tylko raz i to w towarzystwie Liama, Zayna, Nialla i nawet Eleanor, która na dobre zagościła w ich paczce z czego był niesamowicie szczęśliwy, chociaż zauważył, że ostatnio trochę ucichła. Nie drażniła się z nim i była dość markotna, a siedząc w barze nie wypiła nawet jednego drinka co było dziwne. Może nie przesadzała z alkoholem, ale lubiła się napić. Wiedział, że będzie musiał z nią o tym w najbliższym czasie porozmawiać. Ogólnie przez ostatnie kilka dni cały swój czas poświęcał kawiarni i swoim przyjaciołom, których ostatnio trochę zaniedbał i miał z tego powodu wyrzuty sumienia. Oni oczywiście utrzymywali, że nic się nie stało. Byli wręcz zadowoleni, że spędza z Harrym tyle czasu. Cóż, sam nie mógł powiedzieć, że to zupełnie go nie cieszy. Owszem, było trudno, kiedy musiał się powstrzymywać, żeby nie powiedzieć o kilka słów za dużo albo po prostu się na niego nie rzucić. To było jednak o niebo lepsze niż czasy, kiedy nie mógł go nawet zobaczyć. I jak tak teraz o tym myślał to cieszył się, że wrócił.

Tymczasem stali już pod jego rodzinnym domem wypakowując z bagażnika kilkanaście torebek. Oczywiście zdążył już porządnie ochrzanić chłopaka za wydanie tyle pieniędzy, ale on zupełnie się tym nie przejął. Może i był bogaty, ale nie chciał, żeby kupował takie prezenty jak choćby niebotycznie droga torebka jakiegoś znanego projektanta, którą miała być przeznaczona dla jego najstarszej siostry. Kiedy dzień wcześniej zadzwonił do mamy zdradził jej, że wpadnie ale podkreślił, że będzie sam. Chciał, żeby jego rodzeństwo no i ona również miała niespodziankę.

- Nie denerwuj się. - trącił go łokciem.

- Łatwo Ci mówić. - odburknął, na co wywrócił oczami.

Tysiąc razy zapewniał go, że nikt w tym domu nie jest na niego chociażby troszkę zły, ale on nie był co do tego przekonany. Cicho otworzył drzwi wchodząc jako pierwszy. Chciał, żeby Harry poczekał chwilę w korytarzu, a on sam oceni sytuacje. Szczęście mu sprzyjało bo wszyscy znajdowali się w salonie prowadząc głośną dyskusję na jakiś dziwny temat w który nawet nie chciał się zagłębiać.

- Hej! - zawołał starając się przekrzyczeć hałas. Jego najmłodsze rodzeństwo od razu przyczepiło się do jego nóg na co zaśmiał się czochrając ich włosy. Bliźniaczki również go przytuliły, podobnie jak cała reszta. Uwielbiał te ich entuzjastyczne powitania. Mógłby nawet wpadać codziennie a jego rodzeństwo wciąż reagowało by tak samo. Czy to nie było kochane? - Słuchajcie, mam dla was niespodziankę. - poinformował uśmiechając się szeroko. Po minie Lottie widział, że już się domyśliła, ale cała reszta w napięciu oczekiwała aż coś powie. Nie powiedział. Po prostu zerknął przez ramię i odsunął się na bok nie chcąc zostać stratowanym przez swoje rodzeństwo.

- Harry!

Daisy była tą, która jako pierwsza rzuciła się zaskoczonemu brunetowi na szyje. Kolejna była Phoebe przywierająca do jego torsu. I cóż, uśmiech jaki widniał teraz na twarzy Harry'ego był tym najpiękniejszym na świecie. Objął obie dziewczyny swoimi długimi ramionami pocierając ich plecy. Lottie po chwili pojawiła się obok niego obejmując go w pasie i przyglądając się z uśmiechem całej rozgrywanej obok scence. On również owinął ramię w okół jej szyi cmokając czubek głowy.

PineappleWhere stories live. Discover now