3.

1.8K 145 173
                                    

Od spotkania z Harrym minął równy tydzień przez który starał się wyrzucić z głowy parę zielonych tęczówek. Oczywiście nie udawało mu się tak bardzo jakby tego chciał, ale przynajmniej praca zajmowała większą część jego czasu. Jak nigdy pojawiał się w kawiarni jeszcze przed jej otwarciem, czyli przed siódmą rano, a wychodził jako ostatni. Oczywiście Niallowi nie bardzo się to podobało, bo każdego kolejnego dnia sińce pod jego oczami robiły się coraz większe i ciemniejsze. Nie przejmował się. Wolał mieć sińce niż oczy zaczerwienione od płaczu. W przeciągu tego tygodnia tylko raz zdarzyło mu się rozpłakać. Niestety zrobił to w kawiarni, więc nie dość, że widzieli go wszyscy pracownicy to jeszcze kilku klientów. Na szczęście Eleanor szybko zareagowała wyprowadzając go na zaplecze. Dziewczyna w ostatnim czasie przestała nawet się z nim droczyć. W dodatku zrobiła się tak bardzo opiekuńcza, że szatyn czasem miał ochotę rąbnąć ją talerzem. Powstrzymywał się jednak od tego wiedząc, że chce dla niego dobrze i to właściwie było całkiem przyjemne. Może oprócz tego, gdy karmiła go jak małe dziecko. To zdecydowanie było żenujące. 

Tego dnia również miał w planach zostać aż do zamknięcia kawiarni, ale Niall był tak bardzo upierdliwy, że w końcu przed siedemnastą sam stamtąd uciekł. Dosłownie. Uciekł. 

Nie chciał wracać do mieszkania. Zawsze lubił spędzać w nim czas, ale teraz robił wszystko by być tam możliwie jak najkrócej. Siedząc bezczynnie na kanapie jego myśli wariowały doprowadzając go do szału, dlatego tym razem postanowił udać się do jednej z galerii handlowych. Już dawno miał w planach kupić kilka nowych ciuchów, ale ciągle odkładał to na później. Teraz miał idealną do tego okazję, dlatego z piskiem opon ruszył w stronę galerii. Lubił zakupy i mógł spędzić w sklepach dobre kilka godzin. To w jakiś dziwny sposób go relaksowało i naprawdę nie wiedział dlaczego tak bardzo z tym zwlekał. Po dotarciu na miejsce wchodził do każdego sklepu wiedząc, że po dzisiejszym dniu jego środki na koncie znacznie się zmniejszą. Szczególnie gdy napadnie na Vansa, który był zdecydowanie jego ulubionym sklepem. I cóż, wyszedł z niego z pięcioma koszulkami, dwiema bluzami, trzema parami spodni, czapką z daszkiem, okularami i nową parą butów. Były na promocji, więc nie mógł przejść obok nich obojętnie! Każde usprawiedliwienie jest dobre. W sklepie Adidasa również trochę zaszalał, może nawet trochę za bardzo, ale przecież te wszystkie ciuchy z pewnością mu się przydadzą. Nigdy nie kupował tego w czym później nie chodził. Wiedział, że te rzeczy nie będą leżały w szafie, dlatego nie żałował.

Dochodziła już dwudziesta. Zupełnie stracił poczucie czasu, ale potrzebował jeszcze zajrzeć do jednego sklepu z kosmetykami. W porę przypomniał sobie, że kończył mu się żel pod prysznic i dezodorant. Żeby tam dotrzeć musiał przejść obok jakiegoś sklepu z biżuterią. Pewnie nawet nie spojrzałby w tamtą stronę w końcu nie nosił żadnej biżuterii, nawet zegarka, ale coś przykuło jego uwagę. A właściwie ktoś. Zatrzymał się w pół kroku wpatrując w dwójkę stojących jakieś dwa metry od niego osób. Nie wierzył, że znów przez zupełny przypadek natknął się na niego. Do cholery, przecież Londyn był ogromny! W dodatku chłopak był z dziewczyną. A przynajmniej tak wywnioskował skoro trzymali się za ręce zawzięcie rozmawiając o jakimś pierścionku, kolczykach czy bransoletce. Te tematy były dla niego zupełnie obce. Nie widział twarzy dziewczyny, bo Harry stojący bliżej niego zasłaniał prawie całą jej sylwetkę. Mógł tylko stwierdzić, że była bardzo szczupła i dość wysoka. 

Już miał niezauważony przemknąć obok, ale oczywiście coś musiało pójść nie tak. W momencie gdy robił krok do przodu Harry odwrócił się a jego wzrok spoczął prosto na nim. Cholera. To sprawiło, że znów się zatrzymał przełykając nerwowo ślinę. Starał się wyglądać normalnie, chociaż był pewny, że wyglądał  co najmniej jakby zobaczył ducha.

- Louis. - brunet uśmiechnął się do niego nieznacznie. Zrobił krok w jego kierunku ciągnąc za sobą niezbyt pocieszoną tym gestem dziewczynę. 

PineappleWhere stories live. Discover now