13.

1.7K 146 71
                                    

Pół godziny później był już w swoim mieszkaniu. Okazało się, że dzwoniła Lottie chcąc przeprosić go za to, co zrobiła. Cóż, nie był na nią zły, bo to co najgorsze mieli już za sobą, prawda? Wiedział, że pewnie nigdy nie miałby odwagi powiedzieć tego Harry'emu dlatego może dobrze, że wyszło jak wyszło? Zaledwie piętnaście minut później w jego mieszkaniu pojawił się Niall i pierwsze co zrobił to po prostu rzucił się na niego przewracając ich na podłogę. Z początku chciał go zabić za siniaki, które z pewnością w kilka najbliższych dni utworzą się na jego barkach, ale potem słysząc głośny rechot blondyna sam zaczął się śmiać. W efekcie końcowym tarzali się w swoich ramionach po całym salonie. Niall leżał na nim wciskając twarz w zagłębienie jego szyi i szczelnie obejmując go swoimi ramionami, a on równie mocno przyciskał go do siebie. W takiej pozycji odbyli też rozmowę o tym co stało się pomiędzy nim a Eleanor. Blondyn przyjął jego przeprosiny, a nawet sam przeprosił go za tą całą szopkę. Oczywiście nie musiał tego robić bo to była tylko i wyłącznie jego wina. W dodatku blondyn wyjaśnił sobie wszystko z Eleanor i to, że dziewczyna kompletnie nic do niego nie czuje przyjął naprawdę dobrze. Jak to ujął 'tego kwiatu jest pół światu'. W każdym bądź razie po tym jak wszystko sobie wyjaśnili i trochę poprzytulali na podłodze Niall jak to Niall postanowił zamówić pizze. Dwie pizze. I nie pamiętał kiedy jadł ją z taką przyjemnością. Nie musiał sie do niczego zmuszać. Po prostu jadł kawałek po kawałku delektując się smakiem i jakie było jego zdziwienie, kiedy blondyn z szeroko otwartymi oczami również zorientował się, że zjadł całą pizze. I prawdopodobnie uśmiechu jakim go wtedy obdarował nie zapomni to końca życia. 

Minęło kilka dni, a on zdążył już nawet wrócić do pracy w kawiarni. Właściwie zrobił to dzień po tym jak oficjalnie pogodził się ze swoim przyjacielem. Dopiero gdy przekroczył jej próg zdał sobie sprawę jak bardzo tęsknił za tym miejscem. Owszem, może to nie był szczyt jego marzeń, ale kochał tę pracę. Nawet jeśli do późnych godzin nocnych musiał siedzieć i wypełniać jakieś bezsensowne papiery. Oczywiście one wcale nie były takie bezsensowne. Bez nich kawiarnia nie mogłaby funkcjonować, ale to nie było coś, co lubił. Mimo wszystko dwa dni temu, kiedy do drugiej w nocy siedział na zapleczu nadrabiając zaległości wcale nie był taki zdegustowany. Szczególnie, że w między czasie wymieniał jakieś głupie SMS'y z Lottie. 

Eleanor ucieszyła się z jego powrotu chyba bardziej niż on sam, bo kiedy tylko zobaczyła go w progu zignorowała klientów czekających na złożenie zamówienia i z piskiem rzuciła mu się na szyje. Trochę bał się, że Niall nie będzie z tego powodu zbyt zadowolony, szczególnie, że stał zaledwie kilka metrów od nich, ale on po prostu uśmiechnął się lekko unosząc kciuk w górę. Wszystko właściwie wróciło do normy. Może ta cała sytuacja z Harrym wciąż była dla niego zmorą, ale wiedział, że postąpił słusznie nie pozwalając mu wyjeżdżać. Czuł się teraz trochę lżej i nawet jednego dnia, kiedy wracał spacerem do swojego mieszkania w oczy rzuciła mu się siłownia. W przypływie jakiegoś dziwnego zastrzyku energii wbiegł po schodkach kupując karnet na cały miesiąc. Nie wiedział czy będzie w stanie chodzić tam systematycznie i czy nie wyrzucił pieniędzy w błoto, ale w ostatnim tygodniu pojawił się na niej dwa razy. To był całkiem dobry wynik biorąc pod uwagę fakt, że od rana do późnego popołudnia swój czas spędzał w kawiarni. Tylko raz postanowił urwać się wcześniej chcąc ponownie odwiedzić swoją rodzinę. To był strzał w dziesiątkę, bo oprócz zdziwienia jakie wywołała na wszystkich jego wizyta został też obdarzony mnóstwem buziaków i uścisków od swoich młodszych sióstr. Nie wspominając już o mamie, która niemal skakała ze szczęścia widząc go z uśmiechem na twarzy. Cóż, to wcale nie było takie trudne kiedy otaczała go jego rodzina. W dodatku nadrobił zaległości z Lottie, kiedy przez bite trzy godziny z gorącą czekoladą w dłoniach siedzieli na podłodze w jej pokoju rozmawiając na wszystkie możliwe tematy. Jego najmłodsze rodzeństwo zrobiło nawet dla niego napis. Krzywymi literkami na białej kartce papieru widniało 'Kochamy Cię Achoo!', nie zapomnieli nawet o podpisach. W dolnych rogach widniało 'Doris i Ernest'. Zupełnie się tego nie spodziewał i może jakaś mała łezka zakręciła mu się w oku, kiedy to zobaczył. Oczywiście od razu po powrocie do domu przypiął kartkę na lodówce. Teraz codziennie mógł patrzeć na to arcydzieło. Odnotował w głowie, by w najbliższym czasie kupić odpowiedniej wielkości ramkę na to urocze wyznanie miłości od jego najukochańszych szkrabów.

PineappleWhere stories live. Discover now