6.

1.7K 153 121
                                    

Drżącymi dłońmi zamknął mieszkanie. Nie był pewny tego co właśnie chciał zrobić, ale nie mógł już znieść myśli, że Niall był na niego zły. Brakowało mu blondyna. Jego głupich żartów, śmiechu, a nawet wyjadania wszystkich rzeczy z lodówki. Tym razem również wybrał spacer. Lato chyba zawitało do Anglii już w maju, bo żar lał się z nieba. Nie pamiętał w którym roku było tu tak ciepło. Chyba to po prostu jeszcze nigdy się nie zdarzyło. 

Szedł powoli z dłońmi wciśniętymi w kieszenie swoich tradycyjnie ciasnych spodni. Tym razem jednak obserwował przechodniów. Londyn zawsze tętnił życiem dlatego nie dziwił go fakt, że praktycznie wszyscy gdzieś biegli, gdzieś się spieszyli nie zważając na nic i na nikogo. To zabawne, że zazwyczaj był taki sam. Nigdy nie chciał stać się jedną z osób dla których najważniejsza była praca, zarabianie pieniędzy i nic po za tym. Jakim więc cudem jego życie składało się tylko z tego? Jasne, nie to było dla niego najważniejsze, ale od kilku lat żył właśnie w ten sposób. Żył pracą, bezsensownymi imprezami na których wypijał zbyt dużo alkoholu, a potem pieprzył się z kompletnie przypadkowymi facetami. 

Gdzie stabilizacja o której marzył? Gdzie rodzina? Nawet jego własną w ostatnim czasie zaniedbał. Obiecał, że przynajmniej raz w tygodniu będzie odwiedzał swoje rodzeństwo, Jay i Dan'a tymczasem ostatni raz był tam jakiś miesiąc temu. Przez to również miał wyrzuty sumienia szczególnie, że jego mama ostatnio zaprosiła go na obiad na który oczywiście nie poszedł. Musiał to naprawić dlatego odnotował w głowie by na dniach pojawił się w swoim rodzinnym domu. Może nawet kupi siostrom jakieś prezenty? Tak to zdecydowanie był dobry pomysł. Musiał tylko wyskoczyć na jakieś zakupy.

Nim się obejrzał dotarł do kawiarni. Odetchnął głęboko wchodząc do środka. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to Eleanor, która stała za ladą wpatrując się w niego z uniesionymi brwiami. No tak, przecież jeszcze wczoraj mówił jej, że w najbliższym czasie się tutaj nie pokaże. 

- Cześć. - przywitał się podchodząc bliżej. - Niall na zapleczu? - spytał, chociaż to było jedyne miejsce w którym mógł go znaleźć. No chyba, że chłopak w ogóle nie przyszedł do pracy, ale to było chyba niemożliwe. Brunetka kiwnęła głową nie mając nawet czasu by wymienić z nim kilka słów, bo do kawiarni wszedł kolejny klient, więc nie chcąc tracić czasu ruszył do drzwi oddzielających go od blondyna. Za nim wszedł do środka po raz kolejny wziął głębszy oddech. Blondyn stał odwrócony do niego plecami wypakowując herbaty z kartonów. Prawdopodobnie niedawno była dostawa. - Cześć. - odezwał się cicho nieco zachrypniętym głosem. Chłopak zastygł z ręką w powietrzu, ale to trwało zaledwie kilka sekund po których kontynuował swoją pracę. Widocznie miał zamiar udawać, że wcale go nie usłyszał. - Niall, proszę, porozmawiaj ze mną. - poprosił robiąc krok w jego stronę.

- Nie mam o czym. - odparł w dalszym ciągu nie przerywając czynności, którą wykonywał. Westchnął cicho kręcąc głową. Nie miał zamiaru tak łatwo odpuszczać. 

- Ja naprawdę nie wiedziałem. - jęknął. 

- Nie obchodzi mnie to. - uciął. Był naprawdę zły. A może bardziej zawiedziony? To chyba było jeszcze gorsze.

- Gdybyś tylko powiedział.. 

- Gdybyś starał się dostrzec więcej niż czubek własnego nosa sam byś się domyślił! - krzyknął przerywając mu i po raz pierwszy odwracając się w jego stronę. Miał racje. Tak pewnie by było. - Przez te wszystkie lata starałem się jak tylko mogłem, żebyś wyszedł z tego gówna, a Ty.. - prychnął kręcąc głową. - Ty po prostu wskoczyłeś do łóżka dziewczynie, którą kocham! 

Huk szkła rozbijającego się o podłogę słychać było prawdopodobnie trzy dzielnice dalej. Obaj automatycznie odwrócili głowy w tamtą stronę. 

PineappleWhere stories live. Discover now