Chapter 23 .

2.2K 167 29
                                    

- Harry moja potrzeba na gorącą czekoladę jest w tej chwili ogromna. - jęczę, siedząc z cieplutkim samochodzie. Jestem wykończona po skoku. Nadal nie wierzę w to, że udało nam się to zrobić. Jeszcze cztery miesiące temu, na pewno nie pomyślałabym o skoku na bungee, a co dopiero, gdy pode mną rozciąga się ogromna, zdradliwa Tamiza.

Jestem bardzo zmęczona i głodna, gdyż skok zabrał cały zapas składowanej we mnie energii. - Harry ... proszę. - kwilę, spoglądają w stronę ukochanego, który stara się - co wychodzi mu z marnym skutkiem - mnie ignorować. Uśmiech na jego ustach świadczy o tym, że bawi go moje marudzenie.

Kręcę się na siedzeniu i zaplatam ramiona na piersi udając obrażoną dziewczynkę, co również mi nie wychodzi. Nie jestem w stanie pohamować uśmiechu, gdyż wiem, że Harry kątem oka na mnie spogląda, mimo iż stara się to ukrywać.

- Harry. - mówię ostatni raz.

- Leah. - dokucza mi, starając się mnie naśladować. Jego głos brzmi śmiesznie, gdy jest bardzo wysoki, tak jak teraz. Jestem przyzwyczajona do tego głębokiego, męskiego głosu, którym mówi.

Jedziemy w przyjemnej ciszy, którą przerywają co chwila moje westchnienia, stanowiące obiekt do naśladowań dla Harry'ego.

Jego duża ciepła dłoń ląduje na moim kolanie i stopniowo przesuwa się w górę. Wiem do czego może dojść i mimo tego, że nie mam nic przeciwko, a nawet chciałabym, żeby zrobił co tylko chce, zatrzymuje jego rękę w połowie mojego uda.

- Najpierw czekolada. - mówię, na co Harry wybucha śmiechem. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek słyszał ultimatum tego typu.

- Dorzucę ci kawałek ciasta, ale wtedy nie masz co liczyć na przespanie nocy. - odpowiada, a mój żołądek fika koziołka. Moje podbrzusze reaguje entuzjastycznie na jego słowa i skupiam się na tym co może dziać się później.

- Zależy jak duży będzie to kawałek. - droczę się, biorąc jego dłoń w swoje i przyciągam do ust, składając pocałunki na każdym opuszku palców. Gdy dochodzę do kciuka biorę jego niewielką część pomiędzy wargi, delikatnie przygryzam i ssę.

O rety!

Słyszę głośne westchnienie Harry'ego, gdy kręcę językiem wokół.

- Zabijesz nas. - beszta mnie i wyciąga kciuk z moich ust.

- Wybacz. - mówię, ale nie mam tego na myśli. Jedynie uśmiecham się niewinnie, gdy w środku tańczę jakiś dziwny taniec szczerząc się od ucha do ucha.

Jedziemy w ciszy kolejne minuty, gdy nagle Harry zatrzymuje samochód. Nim zdążam odpiąć pas bezpieczeństwa chłopak otwiera drzwi pasażera, odwraca mnie w swoją stronę, ściskając mocno moje uda, odziane w bardzo, bardzo ciasne jeansy, które z trudem wcisnęłam na nogi, a ja marszczę nos, zupełnie się tego nie spodziewając.

- Nie wyjdziesz z łóżka przez tydzień jeśli zrobisz coś takiego jeszcze raz. - ostrzega mnie. Gdy spoglądam w jego oczy widzę jedynie mieszankę pożądania i wesołości. Zamykam oczy i przygryzam wargę. Nie mogę oszczędzić sobie wyobrażeń jego ciała całkiem pozbawionego ubrań.

- Idziemy na tą czekoladę? - pyta, odwracając moją uwagę od nieprzyzwoitych myśli, których istnienia Harry na pewno jest świadom. Jest też świadom, że to on jest ich głównym bohaterem.

- Jasne. - wybucham i szybko wyskakuję z samochodu. Zamykam drzwiczki i rozglądam się po okolicy, w której jeszcze nie byłam. Mieszkam w głupim Londynie od zawsze, a nie odwiedziłam nawet połowy miasta.

Jesteśmy w eleganckiej dzielnicy. Naprzeciw nas znajduje się wielki park, przy którego wejściu z ziemi tryskają maleńkie wodne strumienie, które co chwilę mienią się różnymi kolorami.

forgiveness? ▼ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz