Chapter 21 .

2.3K 163 43
                                    

- Harry?! - mój ojciec podniósł głos niedowierzając, że chłopak, którego przedstawiłam jako 'mój', jest tym kim jest. Nie miałam pojęcia skąd się znają, ale dowiedzenie się o co chodzi wydawało się być jedynie kwestią czasu.

- Co ... ? Skąd wy ... ? - zaczęłam, nie mogąc odpowiednio sformułować pytania.

- Leah, kochanie. Zostaw nas samych. - powiedział ojciec i wskazał na drugi fotel, na który wzywał Harry'ego, mnie posyłając w niepamięć.

- Nie tak to sobie wyobrażałam. - westchnęłam i posłusznie opuściłam pomieszczenie.

^^^

[ Harry ]

Leah poszła do swojego pokoju, zostawiając mnie samego ze swoim ojcem, który również jest moim lekarzem. Jak mogłem być takim idiotą by nie skojarzyć cholernego nazwiska?

Ojciec mojej ukochanej był jedyną osobą, która nie bała się otwarcie powiedzieć, że coś mu się nie podoba w moim zachowaniu.

Gdy częste walki, które do czasu odbywały się co drugi dzień w połączeniu z narkotykami i alkoholem niszczyły mój organizm całkowicie, nie omieszkał mnie za to zbesztać.

- Nadal walczysz, prawda? - zapytał, patrząc na mnie zmartwiony. Kiwnąłem sztywno głową w odpowiedzi. Wiedziałem jakie będzie następne pytanie, a od tego próbowałem się uchronić. Minęły cztery miesiące odkąd byłem u niego ostatnio, ze złamanym nosem i kilkoma siniakami - obrażeniami, które zdobiły mnie przez pewnien czas po pijackiej walce.

- Wiem, że nie chcesz żebym pytał, ale ... - przerwał, zapewne dając mi chwilę psychicznego przygotowania. - nadal to robisz. Nadal ćpasz i pijesz starając się zapomnieć? - w jego oczach nie była już sama 'troska' o mnie, w reakcji lekarz-pacjent, ale troska o swoją jedyną córkę, która była we mnie beznadziejnie zakochana.

- Nie. Nie ćpam, a piję tylko okazjonalnie. - właśnie podczas tych rozmów, zauważałem, że nie jestem wielkim, silnym facetem. Byłem cholernie słaby w środku. Mały zagubiony chłopak, który starał się naprawić siebie.

- Jeśli mam być szczery to nie pochwalam związku mojej córki z tobą. - taa, a czego tu innego się spodziewać. Żaden ojciec nie chciałby gdyby jego mała córeczka spotykała się z facetem takim jak ja.

- Rozumiem, ale nie zamierzam przestać się z nią widywać i mam nadzieję, że pan to zrozumie. - powiedziałem owocnie, opanowując podniesienie głosu.

- Na razie mieć ci nie zabraniam Harry, ale ona i tak niedługo będzie musiała zdecydować. - westchnął.

- Co ma pan na myśli? - zapytałem, wiedząc już, że to co zostało dla nas przygotowane po prostu nas zabije od środka.

^^^

[ Leah ]

Nie, nie, nie. To nie może być prawda!

- Jak to wyjeżdżamy?! - krzyczałam na wcześniej uradowanych tą myślą rodziców. - Ja nie mogę do cholery wyjechać! - przestałam zwracać uwagę na język jakiego używam w stosunku do zaskoczonych rodziców.

- Ale przecież zawsze marzyłaś, by stąd wyjechać do Francji. Zawsze o tym mówiłaś. Pragnęłaś dostać bilet samolotowy podczas każdej gwiazdki, a teraz co? - tata podszedł do mnie i próbował przytulić, ale odsunęłam się od niego.

- Ty nic nie rozumiesz! Mamo, mamo proszę. Zrób coś. Ja nie mogę wyjechać. Ja muszę tu zostać. Z Harry'm. - błagałam swoją matkę o pomoc, ale ona jedynie pokręciła głową, nie mogąc nic zrobić.

- Przykro mi Leah. - powiedział i czekał na to, aż wpadnę mu w ramiona. Nie zrobiłam tego. Już do cholery ich nienawidziłam.

Poszłam do przedpokoju i szybko założyłam buty, by czym prędzej wybiec z domu i pobiec do jednego miejsca, w którym czułam prawdziwe ciepło.

Droga była długa, nawet samochodem jechaliśmy dużo czasu, ale nie mogłam marnować ani chwili. Ciemne niebo nad głową, na którym nie było już słońca, nie oświetlało mi drogi.

Wbiegłam w uliczkę, na której mieszkał mój chłopak i pomimo zmęczenia przyspieszyłam, chcąc jak najszybciej wtulić się w jego ramiona.

Co chwila mój telefon wibrował w kieszeni spodni, ale nie chciałam rozmawiać z rodzicami, którzy pewnie bez ustanku dzwonili.

Nie zawracałam sobie głowy pukaniem do drzwi, po prostu otworzyłam je, witając się ze znanym zapachem i ciepłem.

Zdjęłam buty i szybko pognałam do wnętrza domu.

Zza rogu wychyliła się drobna staruszka, która pewnie pomagała chłopakowi w domu.

- Już go wołam kochanie. - spojrzała na mnie z troską. Nie sądziłam, że Harry o mnie opowiada.

Poszłam do kuchni, w której naprzeciw schodów nasłuchiwałam coraz głośniejszych kroków bruneta. Płakałam jeszcze bardziej wiedząc, że już niedługo nie będzie mi dane go oglądać.

Zbiegł po schodach w samych spodenkach, odsłaniając podrapany przeze mnie brzuch i plecy.

- Co się stało? - zapytał tuląc mnie do siebie mocno. Przez chwilę staliśmy w ciszy, którą przerywał stukot garnków, które ustawiała starsza kobieta. - Powiedz mi kochanie.

- Znów mamy dwa tygodnie. - szepnęłam, a z moich oczu poleciał kolejny strumień łez. Harry objął mnie jeszcze mocniej, chcąc oddać mi swoją siłę. Ale ja nie potrzebowałam siły. Potrzebowałam jego.

forgiveness? ▼ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz