Rozdział 35

49.9K 3.2K 1.9K
                                    

Siedziałam przy połamanym łóżku na podłodze, wpatrując się w jeden i ten sam punkt przez całą noc. Nie zmrużyłam oka, nie potrafiłam. Na pewno wyglądałam tragicznie. Czarny tusz z maskary, zasechł na moich policzkach. Koszulka, którą właśnie miałam na sobie była dziurawa, poszarpana. Najwidoczniej podczas rozbijania mebli, musiałam zahaczyć o coś, co rozerwało ubranie. Na dłoniach spostrzegłam niewielkie zadrapania i rany. Skaleczyłam się, gdy tłukłam wazon.

Gdyby przyszła tu kobieta z opieki społecznej, pomyślałaby, że zostałam zgwałcona albo pobita. Dwa fakty, które tutaj nie pasowały - jestem pełnoletnia, więc nie mogłaby tu przyjść, a już na pewno nic z tym zrobić, a druga prawidłowość.. nie mam rodziny.

Westchnęłam cicho, odchylając głowę. Położyłam ją na łóżku, po czym zaczęłam wpatrywać się w sufit. Paznokciami uderzałam o podłogę, wystukując melodię jednej z moich ulubionych piosenek.

Zamknęłam na moment oczy, aby pomyśleć.

Dziś jest ten dzień. Dzień, w którym znowu wkurzę Ashton'a Irwin'a, ale po raz ostatni. Zniknę z jego życia, tak jak on zniknie z mojego. Już nigdy więcej go nie zobaczę, ani on mnie. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Zamierzam uciec, a następnie pojechać na posterunek policji, aby złożyć zeznania. Liczę, że znajdę tam schronienie i poczuję się bezpieczna. Mam również nadzieję, że zamkną Ashton'a, a także resztę całej bandy. Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.

Z resztą, kto by chciał? Z takimi ludźmi jak on oraz jego ekipa nieliczni wytrzymują.

Usłyszałam pukanie, więc podniosłam głowę. W progu drzwi stał Michael, oglądając zniszczony pokój z szeroko otwartymi ustami. Patrzyłam na niego obojętnie, bez jakichkolwiek emocji, a już zwłaszcza tych pozytywnych.

- Wow - wykrztusił - Nie wiem jak o tym powiem Ashton'owi, ale nie będzie zadowolony.

- Żebym jeszcze o to dbała - prychnęłam, podnosząc się z ziemi.

- Caitlin, posłuchaj.. - chłopak mówiąc spokojnym głosem chciał znowu drążyć wczorajszy temat.

- Nie zamierzam wysłuchiwać tego, co masz do powiedzenia, bo mam to gdzieś - burknęłam.

Wstałam z miejsca. Weszłam do łazienki, a później zamknęłam się w niej. Nie słyszałam więcej głosu Michael'a. Mimo, że pewna część mnie chciała wierzyć, że jest on jedyną osobą w tej grupie, która ma dobre intencje - nie potrafiłam. Przestałam ufać domownikom. Czułam się tu obco, samotnie. Pocieszał mnie fakt, że już niedługo wydostanę się z tego miejsca. To była mała pozytywna myśl, która krążyła po mojej głowie.

Sięgnęłam po "pierwszy lepszy" ręcznik i położyłam go obok zlewu. Odkręciłam wodę, a krople opadały na moje dłonie, aż w końcu stały się całkiem mokre. Oblałam wodą twarz, zmywając makijaż, a następnie osuszyłam się ręcznikiem. Gdy skończyłam mycie, wróciłam do pokoju, zbierając z podłogi rzeczy nadające się do założenia. Szybko się przebrałam i zeszłam na dół.

Jak zwykle w salonie znajdowali się wszyscy. Rockowa muzyka dobiegała z ustawionego na parapecie radia, obok którego siedział Luke, próbując grać na gitarze ten sam utwór. Calum natomiast zamyślony, siedział przy kominku, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się wokół. Ashton chodził od jednej ściany do drugiej, rozmawiając przez telefon, a Michael czytał gazetę przy stole z zainteresowaniem. Można by powiedzieć - sielanka czy zwykła codzienność, ale za tym wszystkim coś się kryło.

Plecami oparłam się o zimną, kamienną ścianę, czekając aż ktoś zwróci na mnie swoją uwagę.

- Widzę, że raczyłaś w końcu zejść - odezwał się Ashton jako pierwszy - W takim układzie, mogę nareszcie powiedzieć to, co mam w zamiarze - kontynuował - Parę ogłoszeń dla wszystkich, Teasel i Hemmings jadą dzisiaj do baru BMW, tym razem sprawdzonym - posłał spojrzenie Luke'owi, który skinął.

Cień [ashton irwin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz