Rozdział 8

57.5K 3.7K 812
                                    

 - Łoł, łoł.. - wydusiłam z siebie wciąż patrząc na ciotkę z szeroko otwartymi oczami.

- Co się dzieje Caitlin? - brunetka zapytała zdezorientowana.

- Ciociu, ja nie mam chłopaka - powiedziałam na jednym wdechu.

- Więc kto w takim układzie podarował nam tą sumę? Daniel? - zapytała, a na mojej twarzy pojawiło się jeszcze większe zszokowanie jej pomysłem.

- Nie! - krzyknęłam zdecydowanie - Nie Dan

Złapałam się za głowę kilkakrotnie przecierając twarz i biorąc głęboki wdech. Co teraz? Mam jej powiedzieć, że jakiś psychopata codziennie do mnie wydzwania i to prawdopodobnie przez niego jej bar był zrujnowany, a teraz wygląda jak jedna z lepszych restauracji lat osiemdziesiątych? Przecież ciotka dostanie zawału.

Przecierałam nerwowo swoje skronie próbując grać na czas i wymyślić cokolwiek na poczekaniu. Patrzyłam na pięknie rozbudowane wnętrze pub'u, nowe lady, obrazy wiszące na ścianach, rzutki, stół bilardowy. Nie mogłam od tak oświadczyć jej, że mam prześladowcę i zniszczyć całe to szczęście, którym tryska. Gdybym to zrobiła, prawdopodobnie właśnie szykowałybyśmy się na posterunek policji, aby złożyć zeznania, a sama ciotka byłaby załamana i oddała wszystkie pieniądze, które dostała na remont.

Moje serce przyśpieszyło, a w głowie zaczynało szumieć od przypływu informacji. Wiele myśli krążyło po mojej głowie, pomysły, które rozważałam po cichu. Zaczęłam strzelać kostkami i przygryzać wnętrze policzka, aby pozbyć się zdenerwowania, które mną kierowało.

Myśl Caitlin, myśl...

- Wiesz co.. - odwróciłam głowę w stronę ciotki z lekkim uśmiechem - Tak właściwie to Dan - słowa wystrzeliły z moich ust.

Dopiero kiedy do mojego mózgu dotarło co właśnie powiedziałam, miałam ochotę strzelić się prosto w twarz.

- Mówiłaś, że.. - ciotka zmarszczyła brwi będąc kompletnie zdezorientowaną przez moją odpowiedź.

- Tak - przerwałam jej. - To miała być tajemnica, Dan wie ile dla ciebie znaczy ten bar no i dla mnie, nie chciał, abyśmy obie straciły robotę - objaśniłam uśmiechając się, jednak czułam, że na mojej twarzy zamiast pełnego uśmiechu gości jeden wielki zgrzyt.

- A więc Ty i on...? - starsza ode mnie brunetka wciąż mnie dopytywała, a przez moje ciało przechodził nieprzyjemny gorąc.

- Tak! - wypaliłam rozkładając ręce - Jesteśmy parą, dokładnie tak - odpowiedziałam, wiedząc, że Dan mnie zabije.

Zacisnęłam zęby, bawiąc się swoją mimiką twarzy. Prawdopodobnie z punktu widzenia osób przebywających w barze wyglądało to komicznie, natomiast ja chciałam po prostu odreagować. Wstałam z krzesła biorąc torebkę leżącą obok do ręki. W duchu przeklinałam samą siebie za to, co właśnie powiedziałam. Jak mogłam palnąć coś tak głupiego?

Nagle w mojej kieszeni zawibrował telefon. Pisnęłam pod nosem krótkie 'cholera' modląc się, aby to nie był Ashton. Miałam w tej chwili ochotę go zabić. Nie mógł wybrać gorszego momentu na pogaduszki. Wysunęłam komórkę z kieszeni patrząc na wyświetlacz.

Myliłam się. Teraz dopiero nie mogło być gorzej.

Dan.

Wstrzymałam oddech wpatrując się przerażona w ekran telefonu, na którym migotało zdjęcie mojego przyjaciela. Ciotka przyglądała mi się z zainteresowaniem nie do końca rozumiejąc co się właściwie dzieje, co tak mnie wystraszyło. A ja? Po prostu nie spodziewałam się telefonu od niego, właśnie teraz, właśnie w tej chwili, kiedy powiedziałam ciotce takie głupoty.

Cień [ashton irwin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz