Rozdział 20

58.2K 3.7K 2.6K
                                    

Bose stopy obijały o białe, szpitalne kafelki. Szłam ostrożnie, jakby po wrzących kamieniach sprawdzając poziom ich ciepła. Pielęgniarki przebiegały obok mnie, jakby w ogóle nie zauważały mojej osoby. Wskazówki zegara z nadzwyczajną prędkością przesuwały się po okrągłej tabliczce. Głosy przechodzących ludzi mieszały się w mojej głowie. Ogromną trudność sprawiało mi zarejestrowanie jakiegokolwiek dźwięku i zrozumienie go. 

W pewnej chwili zatrzymałam się. Silne światło padało na mnie, rażąc moje zmęczone tęczówki. Spuściłam wzrok i przyjrzałam się mojemu ubraniu. Biała sukienka, przypominająca pidżamę sięgała mi do kolan. Dłonią ścisnęłam swoje włosy, które były związane w kucyk i szorstkie, jakby wysuszone. 

Nagle, męski głos stał się wyraźniejszy i dobrze słyszalny.

- Raz...dwa...trzy... - uderzenie - Ładuj! - krzyczał mężczyzna. 

Moja głowa odwróciła się w kierunku dźwięku, w stronę sali reanimacyjnej. Na łóżku leżała nieprzytomna brunetka. Moja mama. Pielęgniarze umieścili na jej klatce piersiowej defibrylator, a jej ciało podskoczyło, a następnie opadło. Wciąż się nie ruszała. Spojrzałam na aparaturę, gdzie zobaczyłam obraz poziomej kreski. Ciągły dźwięk sprzętu medycznego siedział w moim umyśle nie dając o sobie zapomnieć. 

Wysoki mężczyzna popatrzył na mnie. Jego twarz była pełna smutku i rozczarowania.  Skóra wokół jego oczu zwiotczała, a siwe kręgi wskazywały na to, że wkładał w swoją pracę wiele serca i wysiłku. Widziałam, że walczył ze sobą w duchu. Był wściekły, że nie udało mu się przeprowadzić operacji po jego myśli. Kąciki jego ust, wokół których uwidaczniały się zmarszczki, zadrżały, a głowa pokręciła się na prawo i lewo z bezradnością. Wiedział kim jestem i dlaczego tu jestem, a także wiedział, ile ta kobieta znaczyła dla mnie.

Zacisnęłam powieki, a zaczepiona pod rzęsami łza opadła na mój policzek...

Obudziłam się w nieznanym mi pokoju, oświetlonym przez tylko jedną lampkę. Delikatnie uniosłam zmęczone pomimo snu powieki, a kiedy tylko przyzwyczaiłam się do małego światła poczułam pulsowanie w skroniach. Musiałam dość długo spać, skoro pojawiła się u mnie migrena. W moim przypadku jest to bardzo rzadkie, zdarza się jedynie po imprezach, gdzie pozwalam sobie na większą ilość alkoholu. 

W urządzonym skromnie, lecz z klimatem pokoju panował lekki półmrok. Krople deszczu obijały o okna oraz parapet. Było już ciemno, prawdopodobnie nastał wieczór. 

Trzymając dłoń na bębniącej z bólu głowie podniosłam swoje ciało siadając na łóżku i poczęłam się rozglądać. Ściany pokoju były pomalowane na biały kolor. Nie zauważyłam żadnych obrazów, jedynie kilka plakatów. Między innymi All Time Low, Nirvany czy Green Day. Znam te zespoły z opowieści Dan'a. Uwielbia tego typu muzykę, natomiast ja gustuję w czymś zupełnie innym. Okna nie były przysłonięte firankami czy zasłonami. W kącie pokoju spostrzegłam perkusję, a tuż obok niej niewielki regał na którym leżało kilka płyt.

Zeszłam z miękkiego łóżka, a moje stopy opadły na podłogę wyłożoną beżowym dywanem. Nie miałam na sobie butów, ani skarpetek. Gdy zerknęłam na swoje ciuchy zdziwiłam się, ponieważ ubrana byłam w szare dresy i dużą, męską koszulkę z nadrukiem. Pociągnęłam opuszkami palców za koniec koszulki, aby zobaczyć co znajduje się na bluzce. Logo Guns'n'roses.

Podeszłam do okna, które wychodziło prosto na ulicę. Kilka latarni rozświetlało drogę, a z oddali można było usłyszeć sygnał alarmowy. Zgaduję, że przejeżdżała policja lub karetka. Odwróciłam się z powrotem w stronę niedużego pokoju. Pod ścianą, na której dopiero teraz spostrzegłam fototapetę było przestronne łóżko, dwuosobowe. Pościel koloru białego idealnie kontrastowałaz kolorem łóżka - brązem. Blisko okna znajdowała się szafa, a obok niej mały stolik na którym stał wazon z białą różą. 

Cień [ashton irwin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz