Rozdział 21

63.6K 3.7K 3K
                                    

Minęły dwa dni odkąd przebywałam w domu Ashton'a, a przynajmniej wydawało mi się, że to właśnie jego dom. Codziennie dostawałam jedzenie, którego nawet nie miałam w zamiarze dotykać. Nie czułam głodu czy potrzeby zjedzenia. Sądzę, że najadałam się samym strachem, który nie przestawał mnie opuszczać. Nie dowiedziałam się również niczego, co mogłoby jakoś wyjaśnić moją aktualną sytuację. Gdy o coś pytałam - otrzymywałam milczenie lub słowa 'Dowiesz się już niedługo'. Irytacja w moim ciele wzrastała tak samo jak dyskomfort pobytu tutaj. Nie mogąc dłużej wytrzymać tego, co się działo we mnie i wokół mnie, postanowiłam więc zamknąć się w sobie. Siedziałam dwadzieścia cztery godziny na dobę nie odzywając się w kącie z podkulonymi nogami. Mój wzrok przebiegał po przeciwnych ścianach, meblach, dywanie i wszystkim co było widoczne. Wariowałam, po prostu wariowałam nie robiąc kompletnie niczego, ale co ty zrobiłbyś na moim miejscu? Walczył? O co? Gdy tylko próbowałam uciekać lub sprowadzić pomoc kończyło się tak samo - powrotem do pokoju. Czułam się jak w pieprzonym więzieniu, albo grze, gdzie to Ashton wykładał karty. Tylko i wyłącznie on. 

Z mojej głowy nie znikały pytania. Co w swoich zamiarach ma Ashton? Do czego może się posunąć? Czy chce mnie zabić? Jeśli tak, dlaczego nie zrobił tego wcześniej? W końcu miał tyle okazji... jestem mu do czegoś potrzebna? Do czego? Co on planuje? 

Mój mózg przegrzewał się szukając w mojej przeszłości jakichkolwiek wskazówek. Pragnęłam rozwiązać zagadkę pojawienia się w moim życiu Ashton'a, ale za każdym razem kończyło się tym samym - niewiedzą. Rozgryzienie intencji Ashton'a oraz jego przyjaciół było nie lada zadaniem. Chciałam znać jego intencje, spróbować zrozumieć jego postępowanie, zobaczyć cień dobroci... na marne. Za każdym razem w mojej głowie pojawiał się obraz jego przygnębionego lub wściekłego spojrzenia, które kierował w moją stronę. Gdy tylko napotykały moje, łagodniały, ale po chwili wracały do ciemności, co potęgowało moje obawy. Jego wygląd, a także stosunek do mnie sprawiał, że nie potrafiłam zmienić swojej opinii. Morderca, seryjny zabójca... to jedyne określenia jakie przychodziły mi na myśl. Każdy jego ruch świadczył o tym, że jest z tym wszystkim związany. 

Nie miałam możliwości kontaktu z moją rodziną czy znajomymi. Nie miało to większego znaczenia, ponieważ ciotka myślała zapewne, że wciąż jestem w Melbourne i nie mam czasu na rozmowy. Czułam ulgę, gdyż wiedziałam, że przynajmniej się nie martwi. Nie zmieniało to jednak faktu, że pilnie potrzebuję jakiejkolwiek pomocy, jeśli w ogóle chcę wyjść z tego cało. Nie uśmiechał mi się dłuższy pobyt w tym mieszkaniu, ani w żadnym innym, gdzie byłabym zamknięta czy obserwowana. 

Drzwi od pokoju z hukiem otworzyły się, a w ich progu stał Ashton. Zlustrował mnie wzrokiem po czym wszedł do środka i usiadł na łóżku, naprzeciwko mnie. Wpatrywał się w moje pełne nienawiści oczy, marszcząc przy tym brwi. Nie odzywał się dość dłuższy czas, po prostu patrzył, jakby zastanawiał się nad czymś. Oboje byliśmy zamyśleni, próbowaliśmy wzajemnie się rozgryźć i znaleźć rozwiązanie zadowalające jedynie siebie. Mnie nie obchodziło co on ma do powiedzenia, a jego co mam ja. Obok mnie leżał talerz z nietkniętym jedzeniem. Gdy tylko to zauważył, jego wzrok złagodniał. Kolejny dzień, gdy odrzuciłam posiłek zapewne go zmartwił. To świadczyło tylko i wyłącznie o tym, że potrzebował mnie żywej. Tylko dlaczego? Siedzieliśmy w ciszy, mierząc się wzrokiem. Miałam wrażenie, że toczymy jakiś chory pojedynek, a ten kto pierwszy odpuści - przegra. Ashton podpierał swoją głowę pięściami, ciężko oddychając. Czasem zamrugał, ale to nie był dowód wygranego przeze mnie pojedynku, po prostu się zmęczył. On zawsze był górą i miał nade mną przewagę, czy tego chciałam czy nie. 

- Musisz to zjeść - rozkazał.

- Nie będę tego jeść - warknęłam.

- Długo będziesz to drążyć? - spytał patrząc na mnie obojętnie - Nie bądź żałosna, nic takiego się nie stało Caitlin, zachowujesz się jak jakieś naburmuszone dziecko - wywrócił teatralnie oczami.

Cień [ashton irwin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz