9.Kartki na wietrze.

1.2K 174 3
                                    

Cieszyła się, że dzień okazał się słoneczny, ponieważ od rana nie robiła niczego innego, oprócz rozwieszania plakatów. Dla Maiko było to niezwykle ważne, zatem nie mogła odmówić, mimo iż wiedziała, że tylko marnują czas.

Chodziły po różnych dzielnicach Osaki, skupiających się wokół miejsca pracy Li Xue, gdzie po raz ostatni ją widziano. W parkach, centrach handlowych i małych sklepikach za zgodą właścicieli zawisły białe kartki z szarą podobizną kobiety, oznaczoną jako zaginiona.

Hana próbowała przekonać przyjaciółkę, że powinna zostawić to policji, same, bowiem niewiele mogły zdziałać, ale Maiko potrzebowała jakiejkolwiek czynności, nawet bezsensownej. Nie mogła bowiem znieść myśli, że nie robi kompletnie nic w celu odnalezienia  krewniaczki.

Oprócz ich dwóch, towarzyszył im również Ichiro. Przez chwile działali we trójkę, ale potem rozdzielili się, każde zabierając ze sobą torbę ze stosem wydrukowanych w środku kartek.

Hana Okamoto już od trzech godzin była w ruchu, przemieszczając się komunikacją miejską to tu, to tam, ani na chwile nie dając sobie czasu na wytchnienie.

Mogła przecież usiąść, a krateczki wyrzucić do kosza. Wiedziała w końcu, że ciocia Maiko nie żyje, że nawet, gdy ją odnajdą, będą to tylko zwłoki. A jednak cały czas pędziła po mieście, jak na złamanie karku, wlepiając ogłoszenia, gdzie tylko było to możliwe.

Wyrzuty sumienia były jej siłą napędową. Czuła, że jest winna przyjaciółce prawdę. Ona i jej rodzina odchodzili od zmysłów, nie wiedząc, co się stało, tymczasem Hana znała prawdę i mogła ją ofiarować rodzinie Maiko.

Ale Hana nie mogła jej powiedzieć. Po pierwsze, nie wiedziałaby, jak to zrobić, po drugie, to postawiłoby Maiko i jej rodzinę w niebezpieczeństwie. Nie musieli uczestniczyć w piekle, które ściągnęła na siebie ta kobieta. Wystarczyło już, że to Hana była zamieszana w tę sprawę zupełnie bez powodu, tylko dlatego, że los okazał się dla niej wyjątkowo złośliwy tamtego wieczoru.

Ale nawet najpotężniejsze źródło energii, jakim były wyrzuty sumienia, kiedyś musiało się wyczerpać, toteż w pewnym momencie  poczuła się kompletnie pozbawiona sił.

Z rezygnacją opadła na ławkę, ściągając z ramienia ciężką torbę. Przez te trzy godziny jej ciężar nie zmniejszył się nawet trochę. Hana oparła łokieć na krawędzi ławki, desperacko spragniona wytchnienia.

Przymknęła na chwile oczy, odcinając się od widoku nieustannie śpieszących się przechodniów i falujących na wietrze koron drzew.

Jeden wdech, drugi wdech... jakże przyjemnie było oddychać powoli i ze spokojem. Gdyby tylko dało się jeszcze odpędzić te przykre myśli z głowy, gdyby ta kobieta nie była ciocią Maiko, gdyby Narumie był...

Otworzyła oczy, nieśpiesznie, leniwie, niemal niechętnie.

— Narumie... — wyszeptała ze smutkiem. W sercu dziewczyny pojawił się nagły żal, chociaż nie rozumiała dlaczego. Co czuła do tego chłopaka? Dlaczego myślała o nim w tej chwili? Czy to z powodu tamtej kobiety? Ale dlaczego wiedząc o wszystkim, nie mogła całkowicie go znienawidzić?

Wtedy zobaczyła go. Z początku uznała to za omamy wyczerpanego umysłu. Osaka była wielomilionową metropolią. Możliwość przypadkowego spotkania się w mieście była prawie niemożliwa.

Pomyślała zatem z nieukrywaną złością, że chłopak ją śledzi. Ostatnimi czasy nie mogła się go pozbyć, pojawiał się zawsze, gdy chciała zostać chociaż na chwile sama.

Była gotowa wstać z ławki i zdrowo go ochrzanić, nie przejmując się ludźmi w około, ale, wtedy zdała sobie sprawę, że on jej nie dostrzega.

Skręcił w bok, kierując się w stronę trzypiętrowego budynku, przed którym stał przystanek autobusowy, a kilka metrów dalej, sporych rozmiarów prostokąt z szeregiem czerwonych drzwiczek, będący skrytką pocztową.

Książę z Piekła RodemWhere stories live. Discover now