1.Złe miejsce, zły czas.

3.9K 266 62
                                    

Mając nóż w dłoni, była pewna, że lada chwila zwymiotuje. Poprzypinana pinezkami żaba na miedzianej tacce wciąż żyła i spoglądała na nią ze strachem. Okamoto Hana nie mogła jej tak po prostu rozciąć.

— Co ty wyprawiasz? — Usłyszała szept przyjaciółki tuż przy uchu.

Li Maiko nachylała się nad ramieniem Hany ze zdenerwowaniem w spojrzeniu. Przydługawa, brązowa grzywka praktycznie zachodziła dziewczynie na oczy, a słodkie tęczówki w kolorze mlecznej czekolady ciskały ostrzegawcze gromy.

Przecież ani jedna, ani druga nie chciała narazić się na gniew Sensei Hashimoto, a ten bez wątpienia należał do tych nauczycieli, których żaden z uczniów nie miał śmiałości zdenerwować.

— N-nie wiem, ja nie mogę — wyszeptała, prawie jęknąwszy. Hana czuła, jak na czoło wstępują jej pierwsze krople potu, a w ustach pogłębiała się suchość.

Dyskretnie rozejrzała się po sali. Najwyraźniej była jedyną oporną, bowiem reszta uczniów trwała pogrążona w gorliwej pracy, badając organy nieszczęsnych żab. I co z tego, że wcześniej zostały znieczulone oraz ogłupione? Hana nie potrafiła użyć noża i koniec kropka. Niszczenie czyjegokolwiek życia, nawet zwykłej żaby, uważała za coś szczególnie okrutnego.

Nagle Sensei Hashimoto zmierzył ją czujnym spojrzeniem. Hana spuściła prędko wzrok, udając, że porusza rękoma; tak naprawdę jednak lawirowała nożem nad ciałem bezbronnej żaby i modliła się, aby ktokolwiek lub cokolwiek zdołało ją wybawić.

Hashimoto zaczął podążać w jej stronę wyważonym krokiem. Nie śpieszył się, pozornie zdawał się rozglądać niedbale po uczniach, jednak wiedziała, że w końcu dotrze do niej i zobaczy, że nie robiła tego, co do niej należało.

Poczuła wówczas, jak łokieć Maiko boleśnie wbija się jej w żebro. Stłumiła syk niezadowolenia i przystawiła ostrze noża do zielonkawej skóry płaza.

Rozetnij, po prostu rozetnij...

Nie ważne, ile razy to sobie powtarzała, nie potrafiła zrobić nic więcej nad użalaniem się nad żabą i przeklinaniem własnego losu, który lada chwila zostanie wywrócony do górny nogami pod wpływem krzyku nauczyciela.

Wtedy czyjaś silna dłoń znalazła się na jej własnej i przejęła nad nią kontrolę. W jednej chwili nóż trzymany w palcach Hany zrobił perfekcyjne nacięcie wzdłuż tułowia żaby, jakby mierzony od linijki. Niestety ruch okazał się i tak zbyt gwałtowny, bo mieszanka krwi i żabich flaków obryzgała twarzy dziewczyny, która skrzywiła się z obrzydzenia i szoku.

— Kto ci pozwolił? — syknęła w stronę chłopaka, stojącego przy jej prawym ranieniu; przy lewym stała Maiko, której twarz również wyrażała zdziwienie.

Asakura Narumie wzruszył ramionami. Nic nie wskazywało w jego zachowaniu na to, że odczuwa skruchę, czy współczucie nad losem bezbronnej żaby.

Tymczasem Hana zaczerwieniła się ze złości, mając wrażenie, że za chwile weźmie sprawy w swoje ręce i udusi delikwenta w ramach zemsty.

Szybko jednak uspokoiła się, gdy padł na nią cień Hashimoto. Mężczyzna zmierzył ją od stóp do głów, unosząc brwi, gdy spojrzał na twarz uczennicy.

— Okamoto, wytrzyj się, zanim ubrudzisz sobie mundurek. — Ze zgorszeniem wpatrywał się w spływającą po policzku dziewczyny krew.

Hana spełniła polecenie nieco nerwowym ruchem, jakby chciała sobie chusteczką zedrzeć skórę z twarzy.

Narumie w tym czasie dla zabawy rozbebeszał dalej własną żabę.


***

Książę z Piekła RodemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz