8.Władcy życia.

1.3K 181 10
                                    

— Naprawdę nie musisz tego robić — powiedziała Hana, gdy przy wyjściu z domu rodziny Asakura, na podjeździe czekało na nią auto, to samo, którym wszyscy czworo tu dotarli.

Narumie jednak machnął ręką, jakby to był drobiazg. Zresztą, patrząc na zasoby finansowe tejże familii chyba faktycznie tak było. Tyle że panienka Okamoto nie miała ochoty na przejażdżkę z wujem chłopaka.

Narumie musiał odgadnąć jakimś cudem myśli dziewczyny, bo w jego oczach pojawiły się iskry rozbawienia.

— Spokojnie, Tao nie robi teraz za szofera.

— Jak to nie? Przecież przywiózł nasz, nas ze szkoły — zauważyła, poprawiając na ramionach płaszcz, choć zimno było jej nie z powodu temperatury.

— Tylko w sytuacji, gdy trzeba coś natychmiast obgadać — wyjaśnił Narumie nieco oględnie, ale Hana zrozumiała. 

— A więc dlaczego zjawił się  dzisiaj? Chciał mnie zbadać przed wpuszczeniem do domu? — spytała ironicznie.

— Nie, prawdę mówiąc, teraz korzysta z każdej okazji, by powęszyć pod szkołą.

— Szuka mnie? — Powtórzyła za nim głucho.

— Dziewczyny z kamery, ale przecież nią nie jesteś. — Mrugnął do niej, co wcale nie uznała za zabawne. 

— Nic nie podejrzewa? — Łypnęła na chłopaka czujnym okiem.

— Skądże, pilnuje tego — prychnął, jakby to było oczywiste, że nad wszystkim ma piecze i nikt nie powinien tego poddawać wątpliwościom.

Przewróciła oczami, nie mogąc uwierzyć w jego próżność. Chyba wszyscy faceci byli tacy sami, żyli z przeświadczeniem o swojej wspaniałości. 

Narumie zaś z nich wszystkich przodował.

Już miała wsiąść do auta, którego kierowcą był jakiś nieznajomy facet, wyglądający na zupełnie nieszkodliwego człowieczynę, gdy nagle odwróciła się ponownie do chłopaka, mrużąc oczy.

— Właśnie sobie przypomniałam, że muszę cię o coś zapytać.

Narumie zerknął na nią z zainteresowaniem.

— Pytaj, ale nie obiecuje, że odpowiem.

— Jak nazywała się na kobieta, którą zabiliście? — Nie sądziła, że poruszenie tego tematu wywoła w niej tak silne duszności, ale słowa przeszły przez jej gardło niemal szeptem.

Narumie cały się zjeżył i odwrócił twarz, tłumiąc gniew.

— Czemu chcesz wiedzieć?

— Mam podejrzenie, że była ciocią mojej koleżanki — wychrypiała Hana, przełykając łzy smutku, które zakręciły się w kącikach powiek.

— Naprawdę? — Spojrzał na nią z taką gwałtownością, że się cofnęła i uderzyła udem o bok samochodu. Chociaż poczuła silny ból w nodze nie wydała żadnego dźwięku. Wciąż spodziewała się, że Narumie kiedyś ją zaatakuje nożem.

— Serio. — Kiwnęła głową, przygryzając kącik wargi. Albo jej się zdawało albo coś w oczach Narumiego wyglądało jak rozpacz.

— Nawet, jeżeli to prawda, to nie wiedziałem o tym — powiedział, jakby się usprawiedliwiał.

— Dlaczego ją zabiliście? Co okazało się ważniejsze od czyjegoś życia? — Była zaskoczona śmiałością dalszych pytań.

— Czasem lepiej jest nie wiedzieć — burknął Narumie, otwierając przed nią  tylne drzwi auta. — Wsiadaj! — Rozkazał tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Książę z Piekła RodemWhere stories live. Discover now