Chapter 5 .

4.1K 182 22
                                    

Przewróciłam oczami i oderwałam się od wilgotnych warg Harry'ego. Odwróciłam się i spotkałam wzrok mojego pieprzonego nauczyciela od matematyki.

- Jeszcze się nie zapomniałam, ale bardzo chętnie bym to zrobiła. - powiedziałam pewnie i mrugnęłam do Harry'ego. Spojrzałam w szare oczy Davida, które błyszczały czymś na kształt … zazdrości. Zazdrości? Ta, no pewnie. - A tak na marginesie, czy nie ma Pan lekcji właśnie teraz? - zapytałam i ponownie przewróciłam oczami, kiedy na twarzy profesora zagościł cholernie słodki uśmiech. Jak to możliwe, że właśnie mój tyłek trzyma najprzystojniejszy facet na świecie, a ja patrzę na pieprzony uśmiech jakiegoś nauczyciela, który nie dorastał do pięt mojemu Invicto.

- Wiesz, że ona jest nieletnia, prawda? - zapytał David kierując swój wzrok ku Harry'emu, przestając tym samym,  torturować mnie szarością przenikliwych tęczówek.

- I co w związku z tym? Leah jest moją dziewczyną. Masz z tym jakiś problem. - nim się obejrzałam znalazłam się za szerokimi plecami chłopaka. Mięśnie na nich były mocno napięte, podobnie jak ramiona. Dłonie miał zaciśnięte w pięści.

Tylko tego mi brakowało, żeby pobił mojego nauczyciela. Najpierw zazdrość o Shane'a teraz o David'a. To chyba mnie przerasta.

Stanęłam obok Harry'ego i przyjrzałam przerażonej twarz "profesora", która po chwili przybrała maskę obojętności.

- Nie mam z niczym problemu Harry, ale jeśli ty masz problem z panowaniem nad złością radzę zgłosić się do specjalisty zanim coś się komuś stanie. Zanim zrobisz coś jej. - powiedział i szybko oddalił się bojąc się zmierzyć z konsekwencjami swoich słów.

- Uspokój się. - powiedziałam i stanęłam dokładnie przed nim. Jego oczy skanowały oddalającą się postać David'a. - Twoja zazdrość mnie przytłacza Harry. Zrób coś z tym. - dodałam i odeszłam powoli w kierunku wejścia do szkoły podążając śladami mojego matematyka.

- Będziesz się z nim teraz pieprzyć?! - krzyknął. Przystanęłam nie wierząc, że on właśnie to powiedział. - Czy polecisz do tego pieprzonego Shane?!

- Ochłoń. Wiem, że nie chcesz tego mówić. - powiedziałam kiedy odwróciłam się twarzą do niego. Byliśmy w odległości zaledwie czterech niedużych kroków i nie wiem dlaczego, ale bałam się. Jego oczy były ciemniejsze niż wcześniej.

[ Shane ]

Kurwa! To na pewno nie było fair, że stałem tam i podsłuchiwałem, ale bałem się o nią. O moją najlepszą przyjaciółkę, która zmagała się z tym pieprzonym Styles'em. Nienawidzę kolesia bo zmienił tą słodką, niewinną dziewczynę w niegrzeczną Boginię Seksu, a ona, trzeba przyznać, świetnie nadawała się do tej roli. Przez cholerne dwa tygodnie chodziła przybita i smutna, a to wszystko przez niego. Ona nie powinna się na to godzić. Powinna jak najszybciej zakończyć ten związek.

Pierdolony Invicto. Mógł mieć każdą dziewczynę, ale akurat musiał zrobić to jej. Musiał zawrócić jej w głowie. Nie raz słyszałem niegrzeczne docinki w stosunku do Leah'i, które wypowiadały dziewczyny z mojego rocznika. Opowiadały niestworzone historie jak to ona pieprzy się z nim na okrągło, jak bardzo chciałyby, żeby zdradził ją, żeby mogły wreszcie zobaczyć jak to dobry jest w łóżku.

Cholerne debilki.

- Będziesz się teraz z nim pieprzyć? - krzyknął Harry. Spojrzałem w jego stronę kiedy Leah stanęła i spuściła głowę w dół, a kaskada czarnych włosów zakryła jej twarz. Jego ręce trzęsły się ze złości, a oczy płonęły. On był nieobliczalny. Zdecydowanie wiedziałem o nim więcej niż Leah. Tak, walczył w klatkach i nie raz, ani nie dwa widziałem jak nad tym już nie panuje, jak prawie zabija przeciwników. Handlował narkotykami i lał w siebie wódę litrami, ale nawet wtedy nikt nie ważył się do niego zbliżyć. Nikt nie chciał stać się ofiarą Harry'ego "Invicto" Styles'a. Jego ludzie też byli nieobliczalni. Zabijali za niego, gdy im kazał. Ona nie zdawała sobie z tego sprawy. Nie wiedziała jakim okropnym jest człowiekiem.  - Czy polecisz do tego pieprzonego Shane'a? - znów krzyknął. Ok, mógł wyzywać sobie mnie i resztę jebanej męskiej populacji, ale w życiu nie pozwolę mu się tak zwracać do Leah'i, ani do żadnej innej dziewczyny. Nie zasłużyły na to, ona nie zasłużyła.

- Ochłoń. Wiem, że nie chcesz tego mówić. - powiedziała spokojnie. Ona tak cholernie mocno go kochała, a on tego nie widział. Nie widział jak jej oczy świecą, gdy ktoś wypowiada jego imię. Nie wiedział jakie szczęście i ulga błyszczały w jej oczach kiedy widziała jego samochód na parkingu. Nie widział jak uśmiecha się tak pięknie tylko, gdy mówiono o nim i nie widział tego jaka złość pożerała ją od środka, gdy opowiadano o nim złe rzeczy.

- Ja właśnie chcę. Przeleciał cię już? - zapytał z pogardą w głosie. Po jej policzkach płynęły łzy, które błyszczały w słońcu, ale on ich nie wiedział. Jak większości rzeczy z nią związanych. - Pytałem o coś może łaskawie odpowiesz? - warknął, gdy podszedł bliżej niej. Dzieliły ich centymetry.

- Hej! Zostaw ją! - krzyknąłem wychodząc z zza rogu. Nie wyglądało to tak jakbym podsłuchiwał, ale spokojnie szedł do szkoły jak grzeczny uczeń, do którego było mi daleko.

Leah odwróciła się pokręciła głową posyłając mi błagalne spojrzenie, żebym po prostu nie podchodził. Nie posłuchałem.

Złapał ją za nadgarstek, chyba zdecydowanie mocniej, niż na to wyglądało sądząc po tym jak w jej oczach tworzyły się łzy.

Drugą ręką złapał jej lewe biodro.

- Shane idź. Proszę cię idź sobie. - powiedziała zdecydowanie pewniej niż mógłbym przypuszczać.

- Jak to Kochanie, nie chcesz, żeby został? - powiedział i obrzucił mnie pogardliwym spojrzeniem. O kurwa! Nie miałem z nim szans. Nie miałem szans.

Puścił ją i ruszył w moją stronę. Dobra, fajnie się żyło. Do zobaczenia w niebie.

Zaskoczyła mnie, gdy tym razem ona złapała go za rękę i poprowadziła w stronę jego samochodu sadowiąc się na miejscu pasażera, podczas gdy on cholernie wkurwiony usiadł za kierownicą.

Zobaczyłem jeszcze raz jej spojrzenie i odszedłem z nadzieją, że mi to później kurwa wyjaśni.

[Leah]

Zaciskał dłonie mocno na kierownicy. Bałam się podnieść wzrok na jego twarz dlatego wyjęłam lusterko z torby i zobaczyłam, że wodoodporny tusz, za który zapłaciłam majątek jest zdecydowanie wart swojej ceny. Moje policzki były zaczerwienione, a oczy wystraszone.

Schowałam lusterko z powrotem do wnętrza bocznej przegródki i złapałam za klamkę by otworzyć drzwi. Byłam już spóźniona na lekcję i o zgrozo była to matematyka.

- Nie wychodź. - warknął Harry i zablokował wszystkie wyjścia z samochodu po czym uderzył dwa razy z pięści w kierownicę, a na miękkiej gąbce pozostały małe wgniecenia, które za momencik wróciły do poprzedniego stanu.

- Mam lekcje. - rzekłam beznamiętnie i jeszcze raz spróbowałam otworzyć wyłożoną wewnątrz miękkim materiałem powłokę, choć wiedziałam, że nie ustąpi.

Złapał moje nadgarstki, w jego oczach nadal płonęła wściekłość, a ja byłam zamknięta w tej pieprzonej skrzynce razem z nim, który w tym momencie zachowywał się jak potwór.

 ---------------------------

dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze do poprzednich rozdziałów ... o matko ... nadal nie wierzę, że pieszę drugą część ... i ha ... o dziwo ten rozdział mi się podoba ... ;p
zdecydownie mi się podoba ... ;0 co jest dziwnie bo mało który mój autorski rozdział mi się podoba ... ;)
jak wrażenia ? mam nadzieję, że się podoba ... ;*
Trzymajcie się ...
DO następnego .
xx

forgiveness? ▼ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz