Rozdział 17

547 3 0
                                    

   Gdy wrócił do laboratorium, był już wieczór. W środku zastał tylko pochylonego nad stołem z wykresami Percego. 

- Zobacz - powiedział do niego doktorant, bez żadnych wstępów ani nawet "jak się czujesz". Był zbyt zaabsorbowany tym, co właśnie miał przed sobą. - Twoje wyniki pokrywają się mniej więcej z wynikami szczurów. 

- Więc widziałem to, co zobaczyłbym umierając? - rzucił niedbale Marcin, niezbyt zdziwiony, co zaskoczyło Percego. 

- Nie do końca…

   Chłopak poprawił okulary na nosie i spojrzał przez nie wyraźniej na Marcina. 

- Nie rozumiesz? - zdziwił się. - Właśnie zbliżyliśmy się do dowiedzenia tego, że być może to właśnie DMT jest odpowiedzialne za te wszystkie wizje, których doświadczają umierający. - zapatrzył się w wykresy. - Ale muszę jeszcze nad tym posiedzieć. Nie jestem pewien, czy stężenie DMT w mózgu umierającej osoby jest na tyle wysokie, by mogło wywołać efekt psychodeliczny. 

- To nic nowego. Przecież to właśnie mówi Branicki z Millerem i cała rzesza naukowców-materialistów. Potwierdziłeś tylko ich teorię, brawo - odparł Marcin nieco zniecierpliwionym głosem, po czym dodał - Nie mamy nic nowego. 

   Percy zamyślił się. Chudy i patykowaty doktorant o długich ciemnobrązowych włosach zetknął opuszki palców na wysokości ust i delikatnie nimi poruszał. Za przymrużonymi powiekami Marcin dostrzegł niebieskie oczy wpatrzone w białą ścianę znajdującą się nad jego ramieniem. 

   Zastanawiał się nad tym, jak to możliwe, że tak prosta substancja chemiczna jak DMT może umożliwić dostęp do tak szerokiego wachlarza doświadczeń - od tych najmniej dramatycznych do najbardziej niewiarygodnych i wstrząsających. Od skrajnego przerażenia do najczystszej rozkoszy, od doświadczeń podobnych do tych z pogranicza śmierci do ponownych narodzin. Wszystko to za sprawą występującego w naturze, chemicznego kuzyna serotoniny, będącej jednym z najbardziej podstawowych neuroprzekaźników. 

- Zastanawiam się nad jednym... - Percy wstał i zaczął spacerować wzdłuż pomieszczenia, w tę i z powrotem. Marcin, równie skonsternowany, wodził za nim wzrokiem. 

   DMT jest najprostszym, jeśli chodzi o budowę chemiczną, psychodelikiem. Wystarczy po prostu do tryptaminy dodać dwie grupy metylowe, czego efektem będzie otrzymanie dimetylotryotaminy, znanej właśnie jako DMT. Co ciekawe, cały materialny świat wokół składa się z tych samych atomów. Serotonina ma tylko o jeden atom tlenu więcej niż tryptamina, a jak różne działanie. Z czego to wynika? Nauka do dziś nie wie. I Percy też nie wiedział. W jaki sposób molekuła duszy, bez względu na to, czy zostanie wytworzona w organizmie, czy podana z zewnątrz, jak w przypadku Marcina, może wpływać na percepcję w tak drastycznym stopniu?

   I choć udało mu się wyjaśnić bardzo dużo, jeśli chodzi o działanie psychodelików z farmakologicznego punktu widzenia, to w dalszym ciągu nie wiedział niemal nic o tym, w jaki sposób zmiany w chemii mózgu w bezpośredni sposób wiążą się z subiektywnym, wewnętrznym doświadczeniem. Miał świadomość, że nauce daleko jeszcze do zrozumienia tego, w jaki sposób aktywacja konkretnego receptora serotoninowego przekłada się na powstawanie nowych myśli czy emocji. 

   Po eksperymencie Marcina miał wrażenie, że te wszystkie wizje, których doświadczał zarówno on, jak i wszyscy pacjenci Strassmana mogą mieć aspekt czysto biologiczny.

- Czym właściwie było to wszystko? - Marcin liczył na konkretne, medyczne wyjaśnienie. 

   Doktorant byłby zazwyczaj w takiej sytuacji w swoim żywiole, ale tym razem z jakiegoś powodu w nim nie był. 

Zanim zamknę oczy Where stories live. Discover now