KSIĄŻKI

165 7 6
                                    

Leżałem na łóżku i patrzyłem się w sufit. Czy naprawdę muszę to robić ? Czy nie ma innego wyjścia ? Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwierających drzwi. Natychmiast powiodłem za nimi wzrokiem. W progu stała Grace i Adrien.

  - Co ? - warknąłem. Nie miałem ochoty na rozmowę , na pewno nie z nimi.

-Ojciec cię prosi. - odpowiedziała siostra.

Westchnąłem. Nie chciałem się z nim widzieć , w końcu to on z Adrienem wpakował mnie w te bagno.

-  Nie mam ochoty. - odparłem.

  - Wiesz gdzie to mamy ? W dupie. - oświadczyła. Nic nowego. Raczej nigdy ich nie obchodziło to , że mogę potrzebować prywatności czy świętego spokoju.

  -I vice versa. - palnąłem , przewracając się na drugi bok.

-Edi , skąd ta śmiałość ? Może ta twoja Lizzy cię czegoś takiego nauczyła ? Zakładam , że ma dość cięty język. - zaśmiała się Grace.

- Wstawaj. - Adrien silił się na spokojny i chłodny ton , ale dobrze wiedziałem , że jest na skraju wytrzymałości. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech satysfakcji.

 - Edmund...- Grace najwyraźniej także zaczynała tracić cierpliwość. I bardzo dobrze.

 - Nie. - zaprzeczyłem.

W tym samym czasie , brat podszedł do mnie i szarpnął mnie za ramię. W tym samym czasie upadłem na dywan.

 - Zostaw mnie ! - krzyknąłem.

-  Tracę cierpliwość. - Adrien nie puścił , ale lekko poluzował uścisk.

 - Spieprzaj. - zakląłem.

 - Edmund...- tym razem Grace podeszła bliżej.

           - Spieprzajcie oboje ! - wrzasnąłem. Oni jednak nie robili nic , po prostu stali i patrzyli. Adrien na chwilę puścił moje ramię , niestety tylko po to aby złapać mocniej.

Nagle , drzwi otworzyły się na oścież i wszedł mój ojciec. Łysiejący mężczyzna z charakterystycznym błyskiem w brązowych oczach zbliżył się do nas i powiedział :

- Adrien , puść go. - brat niechętnie mnie puścił.

- Możesz odejść , Grace. - siostra posłusznie skierowała się do wyjścia i trzasnęła drzwiami. Ja podniosłem się do siadu i spojrzałem na resztę .- Edmundzie.- zaczął ojciec. - Możesz mi powiedzieć , co to było ? - kontynuował.

- On złapał mnie za ramię ! Boleśnie ! - wycelowałem drżącym palcem w postać brata

- Adrien , to było bezczelne. 

- Ten szczeniak nie okazywał nam szacunku ! Miał nas w dupie.

- Edmund , myślałem , że ty także okażesz więcej rozumu.

- Mam was dość...- szepnąłem.

- Coś ty powiedział ? - syknął brat.

- Powiedziałem , że mam was dość.

- Edmund , to było niedopuszczalne.

- Właśnie , że nie. Mam prawo wyrażać własną opinię.

Mężczyźni popatrzyli po sobie zdziwieni. Nigdy jeszcze nie użyłem tego argumentu. Szach - mat. Na moją twarz ponownie wpełzł uśmiech. Tym razem , był to uśmiech zwycięstwa.

𝐑𝐨𝐝𝐳𝐢𝐧𝐚 𝐌𝐨𝐧𝐞𝐭. 𝐒𝐳𝐦𝐚𝐫𝐚𝐠𝐝Where stories live. Discover now