Rozdział 11

7.1K 372 989
                                    

Na pewno większość z was zna te uczucie, gdy niewidzialna pięść zaciska się na waszym gardle, odcinając dopływ powietrza, grunt osuwa się pod nogami, a wy czujecie, że wasz świat runął w jednej sekundzie.

To właśnie nieustannie czułam, gdy z Mią u boku, wychodziłam z lotniska, szukając desperacko wzrokiem samochodu Jake'a.

Od telefonu, który sprawił, że moje serce rozerwało się na kawałki minęło siedem godzin. Siedem pieprzonych godzin, w których to nawet na chwilę nie potrafiłam się uspokoić po tym co usłyszałam.

Moja mama miała wypadek. Kobieta, która zesłała mnie na świat i która była dla mnie najważniejszą osobą na świecie właśnie leżała w szpitalu w stanie krytycznym.

Nie wiedziałam dużo o jej stanie. Jedyne czego dowiedział się Nick to to, że jest z nią bardzo źle i lekarze od razu po przyjedzie zabrali ją na operację.

Zaraz po tym wróciłam do mieszkania i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Mia dowiedziała się o wypadku od mojego taty, który zadzwonił do niej, ponieważ ja nie odbierałam i natychmiast wybiegła z zajęć. Nie obchodziło ją nic innego jak to, żeby znaleźć się przy mnie. Od razu powiedziała, że nie zostawi mnie samej i leci ze mną. Dlatego złapałyśmy najszybszy samolot i po 6 godzinach lotu, które dla mnie były wiecznością, w końcu znalazłyśmy się w Seattle.

Evans nie odstępowała mnie na krok. Cały czas była przy mnie, a ja byłam jej za to cholernie wdzięczna, bo gdyby nie ona, nie wiem co by się ze mną stało. Byłam tak wstrząśnięta, że nie umiałam trzeźwo myśleć i to blondynka musiała wszystko za nas załatwiać.

Mój wzrok padł na Jake'a, stojącego przy swoim samochodzie. Jego mina była zmartwiona i gdy tylko nas zauważył, na jego twarzy pojawiło się ogromne współczucie.

— Musisz zawieźć nas jak najszybciej do szpitala. — powiedziałam desperacko, nawet nie siląc się na przywitanie.

Chciałam być już przy swojej mamie.

Bez słowa otworzyłam tylne drzwi i najpierw poczekałam aż Thor wskoczy na siedzenie, zanim ja sama to zrobiłam. Musiałam zabrać go ze sobą do Seattle, bo nie miałam pojęcia jak długo zamierzam tu zostać.

— Zajmiesz się Thorem przez kilka godzin, Jake?— zapytałam, gdy odjeżdżaliśmy z lotniska.

— Oczywiście. — odpowiedział od razu.

Westchnęłam z ulgą, a następnie przytuliłam swojego psa, który chyba musiał zauważyć w jakim jestem stanie, bo patrzył na mnie smutnymi oczami.

— Daleko jeszcze? — zapytałam po kilku minutach jazdy.

— Zaraz będziemy, motylku. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. — zapewniał mnie mój przyjaciel, ale sama widziałam po nim, że też to przeżywa.

Nie wiem po jakim czasie w końcu parkowaliśmy przed szpitalem, ale pamiętam, że wybiegłam z samochodu, gdy nawet jeszcze do końca się nie zatrzymał. Mia deptała mi po piętach, gdy wsiadałyśmy do windy, która miała zawieźć nas na oddział intensywnej terapii.

— Boję się, Mia. Tak cholernie się boję...— wyszeptałam zrozpaczona.

Moja przyjaciółka spojrzała na mnie ze łzami w oczach, a następnie mocno mnie objęła.

— Wszystko będzie dobrze, skarbie. Twoja mama jest silna, na pewno z tego wyjdzie. — pocieszała mnie, mimo że wiadomość o wypadku dotknęła ją  prawie tak samo jak mnie, bo w końcu Grace była dla niej jak druga mama.

Regain ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz