Rozdział 7

8.6K 407 1.2K
                                    

— Brandon!

Zerwałam się z łóżka, szybko oddychając. Moje oczy były szeroko otwarte, a policzki mokre od łez. Złapałam się za gardło, wciągając łapczywie powietrze.

Znowu miałam koszmar. Ten sam który powtarzał się w moim śnie za każdym pieprzonym razem. Venom, który wbija mi nóż w klatkę piersiową, a potem mój mrożący krew w żyłach krzyk na widok Brandona, który biegnie mi na ratunek, jednak jest już za późno.

— Madison?

Drgnęłam na dźwięk męskiego głosu za sobą. Odwróciłam się za siebie, widząc Masona, który patrzył na mnie, marszcząc brwi.

Przymknęłam oczy, bo gdy zauważyłam jego minę już wiedziałam, że musiał usłyszeć imię, które wydostało się z moich ust.

— Przepraszam. To był tylko koszmar. — uśmiechnęłam się nerwowo, wycierając swoje mokre policzki.

— Kim jest Brandon, Madison? Chcę w końcu wiedzieć. Wspomniałaś o nim, gdy zadzwoniłaś do mnie pijana i teraz wypowiedziałas jego imię. Kim on do cholery jest?

Przełknęłam ślinę, słysząc złość w jego głosie. Miałam tak bardzo przejebane. Nie chciałam, żeby Mason wiedział o Brandonie. Ale wiedziałam też, że ich spotkanie jest nieuniknione, a gdy w końcu do niego dojdzie, z pewnością będzie chciał jeszcze bardziej poznać prawdę. Ale ja nie byłam w stanie mu jej powiedzieć.

Nienawidziłam o tym mówić. Chciałam już o tym zapomnieć i ruszyć dalej. Jednak koszmary i ciągłe wspomnienia nie pozwalały mi tego zrobić.

— Mówiłam ci już, Mason. To mój znajomy. Jest w naszej paczce i to tyle. — skłamałam bez zająknięcia. — A koszmar, jak koszmar. Nie jestem ich przecież w stanie kontrolować, prawda? — zaśmiałam się, jednak nie było w tym ani krzty rozbawienia.

White zmarszczył brwi, uważnie mi się przyglądając. Wiedziałam, że nie do końca mi wierzył, dlatego musiałam zrobić wszystko co w mojej mocy, aby uwiarygodnić swoje kłamstwo.

— Czyli to tylko przypadek, że mówisz o nim gdy jesteś pijana, a potem jeszcze ci się śni? Skoro to tylko znajomy to dlaczego za każdym razem gdy o niego zapytam robisz się poddenerwowana?

Chciało mi się płakać. Mason mi nie wierzył, a ja nie wiedziałam co mam zrobić, żeby to zmienić. Nie chciałam rozmawiać o Brandonie, bo tego nienawidziłam. To był mój czuły punkt.

— Robię się poddenerwowana, bo mi nie wierzysz. Dlaczego miałabym cię okłamywać? Nie wiem, nie ufasz mi? — zapytałam z rozczarowaniem.

Jedyne co mogłam zrobić, aby nie mówić mu o Brandonie, to udawanie, że jestem zraniona tym, że mi nie wierzy. Tak bardzo źle się z tym czułam, że oskarżałam go o brak zaufania, podczas gdy to ja kłamałam mu prosto w twarz. Byłam tak okropną osobą.

— Nie wiem, Mad! Ty mi powiedz! Może mnie z nim zdradzasz, co?! I właśnie dlatego jesteś poddenerwowana!

Podskoczyłam zaskoczona jego nagłym wybuchem. Moje serce przyspieszyło z nerwów, a ja za wszelką cenę starałam się powstrzymać łzy.

— Nie krzycz, Mason. Obudzisz moich rodziców. — powiedziałam, a mój głos lekko zadrżał.

Brunet zacisnął szczękę, a ja widziałam po nim, że starał się pohamować. Mason bywał czasami nerwowy i nie do końca potrafił kontrolować swoje emocję, dlatego nienawidziłam gdy był zły.

— Odpowiedz mi. Zdradzasz mnie z nim? — zapytał zdenerwowany, a jego pieści zacisnęły się.

— Zwariowałeś? — spojrzałam na niego z niedowierzaniem. — Nigdy bym cię nie zdradziła. Czy ty się w ogóle słyszysz?

Regain ControlWhere stories live. Discover now