Lot samolotem minął spokojnie. Przez 3 godziny nie mogłam usnąć, ale raczej mi to nie przeszkadzało bo miałam czas poukładać sobie w głowie moją obecna sytuacje. Zaraz po wejściu na lotnisko otrzymałam wiadomość.
Czekam przy aptece
Tam się właśnie udałam. Lekko się zgubiłam, ale sobie poradziłam. Nie czułam się źle, wypierałam z myśli temat mamy i babci.
Uśmiech jednak nie zawitał na moich wargach. Obróciłam się nie dostrzegając mojego brata, który podobna miał mnie odebrać. Nagle poczułam jak coś szarpie mój plecak.
Instynktownie się obróciłam, a moje rudo-złote włosy spłynęły mi po ramionach. Wysoki i dobrze zbudowany chłopak trzymał mój bagaż w ręce. Uniosłam brwi w reakcji na prawdopodobnie mojego brata.
-Kim jesteś? - zapytałam się.
-Dylan. - powiedział, a ja pomyślałam, że chyba nigdy nie odbyłam tak niezręcznej rozmowy. - Jestem twoim bratem. Idziemy? Nie chce tracić czasu. - skanował wzrokiem moje ubranie
Miałam na sobie czarną o dwa rozmiary za dużą bluzę i dżinsowe spodnie sięgające kolan
-Tak, możesz ponieść mój bagaż dziękuję. - Warknęłam ze złością.
Dylan mnie jednak zignorował, obrócił się i ruszył do wyjścia.
Podążyłam za nim do sportowego samochodu w kolorze niebieskim. Lekko się spięłam w reakcji na tak drogie i widowiskowe auto ale nie pokazałam jak wielkie wrażenie ono na mnie zrobiło.
Wsiedliśmy do samochodu, a Dylan puścił głośno muzykę.
Piosenka „When Will I See You Again" od Shakka rozbrzmiewała w moich uszach.
Wyjechaliśmy spod lotniska, a ja uprzejmie spróbowałam zacząć rozmowę.
-Mógłbyś mi przedstawić resztę braci? Z tego co wiem mam ich pięciu.
-Shane, Tony, Will i Vincent. - Wyrecytował z pamięci imiona.
Jeszcze nigdy nie słyszałam tak zdawkowej odpowiedzi.
-Słuchaj ja też nie jestem zadowolona z obrotu spraw ale proszę cię, rozwiń swoją wypowiedź kiedy ja próbuje grzecznie rozpocząć rozmowę. - powiedziałam wpatrując się przed siebie i nie nawiazując kontaktu wzrokowego.
Dylan zwyczajnie nie odpowiedział. Zamilkł i mnie zignorował. I to mnie zdenerwowało, wręcz kipiałam złością.
Jechaliśmy przez około godzinę. W tym czasie włączałam piosenki ze swojej playlisty i grzebałam przy radiu dziwiąc, się że chłopak się jeszcze nie wkurzył.
W pewnym momencie wjechaliśmy na żwirową ścieżkę, a chrzęszczące kamyczki pod oponami przerwały moje rozmyślania. Przed oczami pojawiła się wielka rezydencja. Wyglądała jak zamek ale pięknie i elegancko ozdobiony. W tedy jeszcze nie wiedziałam, że stanę się roszpunką.
YOU ARE READING
Rodzina Monet (inna)
Teen FictionInna wersja rodziny monet. Jest to kopia książki „Rodzina Monet" Przepraszam za błędy. Zostawiajcie komentarze! Jeśli podoba wam się taki pomysł to klikajcie gwiazdki. Bohaterka nie jest dziecinna pomimo swojego wieku!