-Babcia zemdlała! - Krzyknęłam panicznym głosem z kuchni.
Mama przybiegła, a kasztanowe włosy oplotły jej szyje, kiedy się schylała by podnieść babcie.
-Jadę do szpitala. Wrócimy jak najszybciej, nie martw się. - Powiedziała mama, a ja się zastanawiałam, jak mam się nie martwić? - Obiad masz w lodowce.
Czekałam. Sekundy stawały się minutami, a minuty zamieniały się w godziny. Nie miałam apetytu by cokolwiek przełknąć. Czułam jak żołądek mi się skręca za każdym razem, jak pomyślałam o zjedzeniu czegokolwiek.
Po około 3 godzinach usłyszałam dzwonek do drzwi. Ucieszyłam, się że znowu zobaczę babcie i będę mogła ją przytulić.
Otworzyłam drzwi jednak za drzwiami nie ujrzałam znajomych twarzy, z mężczyznę w czarnym garniturze, który wpatrywał się we mnie troskliwym, ale poważnym spojrzeniem.
-Mogę w czymś pomóc? - Zapytałam grzecznie zestresowana.
-Czy mógłbym wejść - zapytał nieznajomy. - Wszystko wyjaśnię ale lepiej będzie jeśli usiądziemy.
Wiedziałam, ze coś się stało. Nie lubiłam tego uczucie, jakby coś zjadało mnie od środka.
-Proszę. - Zaprosiłam mężczyznę do środka. - Kawy, herbaty?
-Nie, dziękuję, - odpowiedział
Krzątałam się po kuchni. Podświadomie nie chciałam wiedzieć co owy pan chce mi powiedzieć.
-Usiądź, proszę. - powiedział troskliwym głosem.
Przycupnęłam na krześle cała spięta.
-Twoja mama i babcia miały wypadek samochodowy. - rzekł cicho mężczyzna. - Nikt nie przeżył.
Moje życie zatrzymało się w tamtym momencie. Nie wiedziałam czy serce bili z prędkością świata czy wręcz przeciwnie, nie biło w ogóle. W głowie mi się zakręciło a przed oczami pojawiły się mroczki.
Mama i babcia nie żyły. Moje życie legło w gruzach.
-Przepraszam ale muszę ci zadać kilka pytań. - głos dobiegał do mnie jak z za mgły. - Jak masz na imię?
-Hailie
-Ja wiem, że dziwny jest fakt, że nie znam twojego imienia ale znam miejsce twojego zamieszkania. - tłumaczył cicho. - znam go przez zobaczenie adresu na dokumentach twojej mamy.
-Ile masz lat?
-12. - Nie pamiętam następnych pytań, wydarzenia się zlewały, a czas płynął poza moją świadomością.
Ledwo pamiętam panią, która pomogła, a bardziej spakowała moje rzeczy.
-Nie trafie teraz do rodziny zastępczej?
-Nie, masz dalszą rodzinę, a dokładniej 5 braci. Mieszkają w Londynie. Zamieszkasz z nimi. Najstarszy z nich czyli Vincent Monet zgodził się zostać twoim prawnym opiekunem.
Mam pięciu braci w Wielkiej Brytanii. Moja rodzina była dziwna, a teraz moje życie miało się stać jeszcze bardziej pokręcone niż było dotychczas. Chociaż o czym ja mówię? Żyłam prosto, spokojnie, nic się nigdy nie działo, aż do teraz.
YOU ARE READING
Rodzina Monet (inna)
Tínedžerská beletriaInna wersja rodziny monet. Jest to kopia książki „Rodzina Monet" Przepraszam za błędy. Zostawiajcie komentarze! Jeśli podoba wam się taki pomysł to klikajcie gwiazdki. Bohaterka nie jest dziecinna pomimo swojego wieku!