Rozdział 9

14 2 2
                                    

- Wybierasz się na pogrzeb Madeleine? - zapytała Diana, wpatrując się w jezdnię.

Na jej głos Roza oderwała wzrok od szyby i spojrzała w stronę znajomej.

- Ee, tak pójdę. A ty? - odpowiedziała jej Roza wyrwana z rozmyślań.

- Też. Może i nie znałam tej kobiety, ale chcę ją pożegnać. - odparła, a następnie zaparkowała auto na podjeździe, i wraz z Rozalią weszły do środka domu.

Dziś był pierwszy raz, gdy Diana jechała autem Colina, bez niego. Po lekcjach chłopak stwierdził, że wraz ze swoimi znajomymi wybiera się na siłownie, więc aby dziewczyna nie musiała, na niego czekać dał jej kluczyki, a sam miał zamiar wrócić z kolegą.

- Będę musiała powiedzieć Colinowi, aby oddał swoje auto do naprawy. Jego hamulec ledwo co działa! No i dodatkowo słyszałaś, jak w tylnym kole piszczy. Strach teraz jechać tym gruchotem.

Napijesz się czegoś? - zapytała się Rozalii, która ściągała swoje przemoczone buty, i kierowała się w stronę kuchni.

- Herbaty.

Diana podeszła do szafki, w której znajdowały się różnorakie pudełka z herbatami i zaczęła im się dokładnie przyglądać.

- Zielona, malinowa z gruszką, a może...- przerwała Diana, kiedy jedno z pudełek wypadło jej z dłoni, i wylądowało na podłogę. - ananas z grejpfrutem?

- Wystarczy zwykła czarna - odpowiedziała jej ze śmiechem Roza, na co Diana posłała jej karcące spojrzenie.

- Tyle ciekawych smaków herbat mam w domu, a ty chcesz ten najbardziej pospolity.

Dziewczyna jednak mimo to nastawiła wodę w czajniku, i poszła w stronę dziewczyny. Następnie później nastąpiła między nimi niezręczna cisza, co w ich przypadku było dziwne, gdyż w szkole rozmawiały ze sobą bez przerwy.

- Mogę cię o coś spytać? - rzekła Rozalie, na co Diana się przeraziła, bo wiedziała, że szykuje się rozmowa, na którego temat za wszelką cenę unikała.

- Pewnie mów śmiało.

- Wtedy u Jaspera, kiedy graliśmy w butelkę iii...

- Byłam pijana - przerwała jej Diana. - Ta cała zabawa była głupia i przepraszam, to był błąd - odparła, aby jak najszybciej urwać temat.

- Błąd?

- No tak, to, jak się upiłam i że wzięłam udział w tej cholernej butelce, to nie powinno mieć miejsca.

Po tych słowach do uszu dziewczyny doleciało gwizdanie czajnika, które wybawiło czarnowłosą z tej niekomfortowej sytuacji. Trzymając, w ręku dwa kubki z napojami Diana zauważyła, że jej słowa musiały urazić Rozę. Rudowłosa siedziała na kanapie, ze wzrokiem utkwionym w podłogę intensywnie się nad czymś zastanawiając.

- Chodźmy na do mnie, tam będzie nam się lepiej pracować - na głos Diany, Rozalie uśmiechnęła się, i poszła w jej stronę.

***

Podczas pracy nad prezentacją, poprzednia niezręczna rozmowa dziewczyn poszła w niepamięć, i ostatecznie obie siedziały zadowolone, ciesząc się ze zrobionego zadania.

- Nie wiedziałam, że szyjesz - odparła Roza, gdy spod sterty ubrań w szafie Diany znalazła maszynę do szycia kupioną w charity shops.

- Kiedyś tak, ale myślę do tego w wolnej chwili powrócić. I już nawet wiem, co pierwsze zrobię! Widzisz tę czarną sukienkę obok tej niebieskiej? - gdy Roza wskazała ją palcem Diana, kontynuowała - myślę ją trochę zwęzić w talii, i doszyć do niej taki brokatowy materiał.

Mój drogi pamiętnikuWhere stories live. Discover now