Dziwne zachowanie Colina przedłużyło się aż do końca dnia. Po powrocie do domu chłopak uciekł do swojego pokoju, w którym się zabarykadował. Diana nadal nie miała pojęcia, co mu się stało, lecz postanowiła nie ciągnąć do za język. Doszła do wniosku, że każdy ma prawo do gorszego dnia, i chwili samotności.
Następnego dnia rano, gdy dziewczyna siedziała przy stole, i delektowała się swoją poranną kawą, do kuchni wbiegła jej mama z przerażoną miną.
— Coś się stało? — zapytała się zaniepokojona Diana.
— Niedawno gdzieś na przedmieściach Mexgram pewna kobieta uderzyła autem w zaspę i potem ją szukali… pewnie o tym słyszałaś.
— Tak i co?
— Wczoraj wieczorem znaleźli jej ciało porzucone w lesie. Zamordowano ją. Matko Diano w naszym mieście grasuje morderca!
Dziewczynę ta informacja nie zszokowała, bo można się było tego spodziewać. Kobieta została porwana, a następnie zamordowana. Nasuwało się jednak pytanie: kto i dlaczego chciał śmierci kobiety?
Diana wiedziała, że nie powinna się tym interesować, i zostawić to w rękach policji. Tylko co jeśli ta osoba nie przestanie swoich polowań na jednej osobie? albo jest seryjnym mordercą?, na te wieści Dianie odechciało się picia kawy, i poszła umyć kubek.
— Nie ma co panikować, policja na pewno odnajdzie sprawcę — rzekła Diana, mimo że sama lekko histeryzowała. Chciała jednak myśleć, że stanie się tak, jak mówiła.
— Pewnie masz rację. — odpowiedziała jej, biorąc do ręki swoją torebkę. — Wiesz, co ja będę już jechać do pracy, nie chcę się spóźnić do pracy. Miłego dnia Diano! — dodała, następnie pokierowała się w stronę drzwi.
Dziewczyna nie wiedząc, co ma zrobić z wolnym czasem rozpoczęciem zajęć, udała się do swojego pokoju, i wyciągnęła z szafki poniszczony pamiętnik. Co jak co, ale losy tej nieznajomej dziewczyny niezwykle ją pochłonęły. Szybko wiedz otworzyła notes, na ostatnio czytanej stronie:
28 kwietnia 1986
Drogi Pamiętniku,
W sumie to nie mam pojęcia, po co używam tej frazy. Po pierwsze: wcale nie jesteś drogi. Kosztowałeś raptem 2 funty. A po drugie: to ta fraza jest trochę dziecinna, lecz to nie moja wina, że przyzwyczaiłam się tak zaczynać każdy wpis. Dzisiejszego dnia matka nie wróciła po swojej nocnej eskapadzie do domu. W sumie to czasami jej to się zdarza, ale ja się tym nie zamartwiam. Jak dla mnie to może nawet wyjechać z Anglii, a mi nawet przykro nie będzie, zresztą kto by tęsknił za starą alkoholiczką? Rano więc zrobiłam mi i Caroline śniadanie, a następnie odprowadziłam ją do szkoły. Sama ledwo co zdążyłam na lekcję. Juliet dzisiaj cały dzień dziwnie się zachowywała. Na przerwach bez przerwy uśmiechała się w stronę Jacka bądź na niego spoglądała.
— Jezu co ty tak bez przerwy go obserwujesz — odparłam zdenerwowana, gdy zauważyłam, że Juliet, zamiast mnie słuchać, ciągle patrzy się, w stronę siedzącej na szkolnym murku paczki Jacka. Dziś w taki wyjątkowo ciepły dzień większość uczniów wybrała się na szkolne podwórko, aby tam w spokoju zjeść lunch.
— Masz chyba jakieś zwidy, ja nawet na nich nie patrzę.
— Nie wcale — odparłam z sarkazmem.
Chwilę po tym dosiadł się do nas Kyle.
— Hej mogę się dosiąść?
— Pewnie siadaj — odparłam, wskazując mu ruchem dłoni wolne miejsce.
CZYTASZ
Mój drogi pamiętniku
Teen FictionKażda rodzina ma jakieś sekrety, i każda strzeże, aby nie wyszły na światło dzienne. Kiedy Diana dowiaduje się, że będzie musiała wprowadzić się do przyszłego męża jej matki i jego syna, nie jest z tego faktu zadowolona. Kiedy jednak zjawa się w Me...