26.

10.1K 514 24
                                    

- Co ty... co ty chcesz zrobić? - zapytałam trzęsącym głosem, kiedy zobaczyłam zbliżającego się Ansela.

- Zadałem pytanie... - zaczął. - Nie rozumiesz mnie Katherine? - uśmiechnął się sztucznie.

- Spodnie! Ściągaj sama bo jak nie to ci pomogę! - wrzasnął Scott.

- Nie zrobisz tego. - szepnęłam przerażona.

- Chcesz się przekonać? - zapytał cwaniacko. - Ansel, trzymaj jej ręce. - polecił Blondyn i podszedł do krzesła, na którym siedziałam.

Jakbyś jeszcze nie zauważył idioto, to są związane...

Kiedy Scott chwycił za sznur, którym wcześniej obwiązał mnie w pasie zaczęłam głośno krzyczeć. Panikowałam jak cholera! Z resztą...kto na moim miejscu by nie panikował? No właśnie!

- Zamknij się! - wrzasnął Ansel, plując mi tym samym w twarz.

Scott odrzucił linę na bok i rozchylił mi nogi. Nie mogłam się poddać tak łatwo, musiałam zacząć działać żeby ten gnój nie posunął się za daleko.

Twarz Blondyna znalazła się na wysokości moich kolan i kiedy chłopak wystawił rękę do mojego rozporka, nie myśląc dłużej, podniosłam jedną nogę i z całej siły uderzyłam Scotta w twarz.

Blondyna odrzuciło do tyłu, a z jego buzi zaczęła lecieć krew. Ansel odskoczył ode mnie jak oparzony i szybko podszedł do przyjaciela.

- Stary, wszystko okej? - zapytał, klękając obok.

- Ona mi do kurwy rozcięła język! - wybełkotał, starając się zahamować krwotok, którego byłam sprawczynią.

- Musimy coś z tym zrobić! - przerażony Ansel ,chwycił się za głowę i podał Blondynowi kawałek brudnej szmaty.

- Zawieź mnie do szpitala. - poprosił Scott. - Sam nie dam rady tego ogarnąć. - rzucił.

- Jak mam Cię zawieźć? A co z nią? - zapytał.

- Zamknij ją tu i mnie do kurwy zawieź do szpitala! - wrzasnął.

- Okej, okej! Dasz radę wstać? - zapytał chłopak.

- Uszkodziła mi język, a nie nogi! Uspokój się! - fuknął Scott, podnosząc się z podłogi i podchodząc do drzwi. - Jeszcze się policzymy, złociutka. - prychnął, opuszczając pomieszczenie, w którym po chwili zostałam sama.

Uff, było blisko... Zayn, do cholery! Gdzie ty jesteś! Potrzebuję Cię tutaj!

ZAYN'S POV

*następny dzień*

Obudziłem się o godzinie dziewiątej. Za oknem było pochmurno, a na ziemię zaczynały spadać pierwsze krople deszczu. Świetna pogoda, naprawdę!

Liam spał jeszcze na kanapie, a ja postanowiłem udać się do łazienki i odrobinę odświeżyć.

Wziąłem krótki prysznic, umyłem zęby i zmieniłem ubrania. Nie wiem nawet dlaczego, ale wracając do swojego pokoju zaszedłem do pokoju Kat. Miałem głupią nadzieję, że jak wejdę do środka to ona będzie siedziała na łóżku, z komputerem przed sobą i ołówkiem w zębach.

Oczywiście jej tam nie było. Łóżko było zasłane, a wszystko leżało na swoim miejscu. Wzdychając ciężko, opuściłem pomieszczenie i poszedłem do kuchni sprawdzić czy Ed już wstał.

Zastałem go siedzącego przy blacie, kiedy pił kawę i przeglądał poranną prasę.

- Dzień dobry. - powiedziałem, stając w progu.

Survival || z.mWhere stories live. Discover now