Rozdział 6.

75 15 5
                                    

Piosenka: Birdy - Skinny Love OBOWIĄZKOWO!

Michael zawiązał dziewczynie żółtą bandamkę wokół głowy, by zakryć jej oczy. Gdy upewnił się, że niebieskowłosa nie widzi nic prócz ciemności, chwycił jej dłoń i zaczął prowadzić w tylko jemu znanym kierunku. Cichy pisk wydostał się z jej ust, kiedy Mike trzymając ją za biodra, uniósł, by po chwili posadzić na przednim siedzeniu jego samochodu. Dziewczyna już otworzyła usta, żeby zapytać gdzie jadą, lecz w porę przypomniała sobie, iż to ma być niespodzianka, a on nie bez potrzeby zasłonił jej oczy. Podczas krótkiej jazdy rozmawiali o... właściwie o wszystkim, jak zawsze z resztą. Bo wiedzieli, że mogą wyznać sobie każdy najmniejszy sekret. Ufali sobie bezgranicznie.

Gdy dojechali na miejsce, zielonooki wysiadł z auta, obszedł go i wyciągnął z niego również dziewczynę, którą postawił obok siebie. Zwrócił ją ku 'niespodziance',  rozwiązał bandamkę, a jej oczom ukazała się duża, żelazna brama. Usta Viv rozchyliły się, gdy ujrzała wielki roller-coaster, koło młyńskie i mnóstwo innych atrakcji. Odwróciła głowę w stronę swojego przyjaciela, by podziękować mu za to, że ją tu przywiózł, lecz nie zdążyła, gdyż Michael przylgnął wargami do jej ust. Ona po krótkiej chwili pogłębiła pocałunek. 

Dwójka niebieskowłosych nastolatków, stała na parkingu przed wesołym miasteczkiem, całując się. Oboje chcieliby, żeby ta chwila trwała wiecznie. Chcieli zatrzymać czas, który zamiast zwalniać - przyspieszał coraz bardziej.

Vivienne jako pierwszą atrakcję wybrała kolejkę górską. Wsiedli do jednego z wagonów, czekając aż koła zostaną wprawione w ruch. Nawet nie wiedzieli, że przez cała drogę, niecałe dziesięć minut kurczowo trzymali się za dłonie, krzycząc w niebogłosy. Nie zauważyli nawet tego drobnego gestu, jakby był dla nich codziennością. Co prawda był, lecz teraz oddawał więcej uczuć.

Gdy zeszli z konstrukcji ich miny wyrażały jedynie szok. Ich włosy sterczały dosłownie na wszystkie strony. Niemal w tym samym momencie przeczesali je dłońmi i spojrzeli w swoje oczy. Twarz dziewczyny rozświetlił szeroki uśmiech. Rzuciła mu się na szyję, ściskając z całej siły. Była wielką szczęściarą, że miała takiego przyjaciela. Chociaż... Czy chłopaka, do którego żywi się niezwykłe uczucie można nazwać przyjacielem? Sama już nie wiedziała kim dla siebie są.

Gdy Słońce wręcz flegmatycznie chowało się za horyzontem, barwiąc niebo na kilka różnych kolorów, pozwalając wzejść księżycowi, rozbłysnąć gwiazdom, zapanować mrokowi, dwójka przyjaciół właśnie wsiadała na koło młyńskie. Karuzela poruszała się niezwykle wolno, by wszyscy mogli oglądać z wysokości ciemne, rozgwieżdżone niebo.

Dziewczyna stanęła przy barierce, zaciskając na zimnym metalu palce. Wiatr rozwiewał jej jasne włosy w tył, a lśniące oczy wpatrywały się w setki tysięcy migających punktów. Chciała mieć w swoich dłoniach taką jasną gwiazdę, która mogłaby rozświetlać jej życie.

Ale przecież już taką ma. Stoi zaraz za nią, obejmując opiekuńczo w pasie. To właśnie jej gwiazda.

- Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez ciebie. - Wyszeptał do jej ucha.

- Więc musisz zacząć.

Odwróciła się w jego stronę, spoglądając w wypełnione smutkiem oczy.

- Zawsze będę przy tobie, nie ważne co się stanie. Dobrze wiesz, że będę tutaj. - Uniosła dłoń, wskazując na jego serce.

Chłopak spuścił wzrok na jej niewielką rękę, zamknął ją w swojej i złożył krótki pocałunek na jej wierzchu, po czym przyciągnął do siebie, zamykając w szczelnym uścisku, jakby zaraz miała zniknąć całkiem z jego życia.

______________________________________

Hej kociaki, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał :)
Dosłownie przed sekundą go kończyłam. Siódmego spodziewajcie się po 10 kwietnia.
Właśnie! Dwie ważne rzeczy!
1. WESOŁYCH ŚWIĄT WAM ŻYCZĘ! Spełnienia marzeń, mokrego śmingusa, szczęśliwego jajka i czego tylko sobie życzycie :D
2. Aaa, jutro moje urodzinki ^^ To niby nie jest ważne, no ale tak tylko mówię <3
Kocham was, do zobaczenia ;*
Weronika xo

Disease || M. CliffordTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon