"Dazai wpatrywał się w twarz Nakahary z lekko rozszerzonymi oczami co wskazywało na to, że nie spodziewał się takich słów z jego strony. Zastanawiał się nad tym co drugi powiedział rozważając wszelakie za i przeciw. Chyba nie było żadnych przeszkód do tego żeby mógł spróbować. W końcu co miał do stracenia? Odpowiedzią było to, że nie był pewny jak zareagowałby Chuuya gdyby nie dał rady i zniszczył gwiazdozbiory na swojej skórze. No, ale przecież raz się żyło prawda? Powoli wyciągnął pierwszą, prawą rękę w stronę rudzielca dając nieme zezwolenie na to by zaczął. Marker ostrożnie zaczął sunąć tworząc konkretne wzroki co pozostawiało na nim dziwne uczucie. Trwało to przez dłuższą chwilę bo nastolatek zaczął od samego barku i ciągnął to w dół nie chcąc pominąć żadnej wolnej przestrzeni by dać drugiemu pole do manewru. Kiedy skończył zaczął się zajmować powoli drugą. Szatyn uniósł nieco kończynę ku górze po czym przypatrywał się temu co zakrywało jego blizny. Nawet nie zorientował się gdy delikatne ciepło uderzyło w jego twarz z lekkim opóźnieniem, a jego oczy praktycznie niezauważalnie zaiskrzyły. To był zdecydowanie najlepszy prezent urodzinowy jaki dostał w życiu." --- Słowa: 3047