-Jesteś tępą szmatą.- spojrzał na mnie z wyrzutami wymalowanymi na twarzy. Widziałam, jak napina wszystkie mięśnie twarzy i mocno zaciska szczękę. Lustrowałam jego twarz, zaczynając od linii szczęki, zatrzymując się na ustach... A później oczy. Te, które teraz zciemniały ze złości. -Czego oczekujesz?! Nie zmienię się. Nie licz na to. Jego twarz złagodniała, a we mnie wszystko się gotowało. Miałam dość tego, że wszyscy czegoś ode mnie oczekują. Dość pierdolenia. - Nie chcę tego. Spojrzałam na niego, jak na idiotę. Wkurwiała mnie jego zmienność. -Więc czego ty chcesz?! Spuścił wzrok. Wziął głęboki wdech i spojrzał mi w oczy. -Ciebie. ...