Za progiem rzeczywistości (W...

By _narcyzaa_

2.9K 691 343

Emilia czuje jak życie zaczyna odbierać jej wszystko co kocha. Jej rodzinny dom, przyjaciół, a przede wszyst... More

PROLOG
1. ROZDZIAŁ
2. ROZDZIAŁ
3. ROZDZIAŁ
4. ROZDZIAŁ
5. ROZDZIAŁ
6. ROZDZIAŁ
7. ROZDZIAŁ
8.ROZDZIAŁ
9. ROZDZIAŁ
10. ROZDZIAŁ
11. ROZDZIAŁ
12. ROZDZIAŁ
13. ROZDZIAŁ
14. ROZDZIAŁ
15. ROZDZIAŁ
16.ROZDZIAŁ
17. ROZDZIAŁ
18. ROZDZIAŁ
19. ROZDZIAŁ
20. ROZDZIAŁ
21. ROZDZIAŁ
22. ROZDZIAŁ
23. ROZDZIAŁ
24. ROZDZIAŁ
25. ROZDZIAŁ
26. ROZDZIAŁ
27. ROZDZIAŁ
28. ROZDZIAŁ
30. ROZDZIAŁ
31. ROZDZIAŁ

29. ROZDZIAŁ

23 4 6
By _narcyzaa_

W oknach chaty widać było zapalone światło. Jaskrawa, żółta poświata za szybą oświetlała teren. Drewniany dom był cały porośnięty mchem i bluszczem. Niektóre gałązki z listkami wystawały z framug okien, a na dachu rosły, błękitne niezapominajki. Chata cała był obwieszonymi różnymi kryształami. Jedne były niebieskie, drugie fioletowe, pomarańczowe, lecz gdy dziewczyny były coraz bliżej coraz jaśniej świeciły się niebieskie.

- To tu? - zapytała Emilia.

- Najwyraźniej - pokiwała głową Wendy.

Powoli stąpały po małych schodkach, a potem Wendy głośno zapukała  w drzwi.

- Oszalałaś!? - pisknęła Susan.

- No co? - Wendy zmarszczyła brwi. jej mina była niewyobrażalnie śmieszna.

Emilia wraz z Susan podniosły brwi i spojrzały po sobie po cichu śmiejąc się.

- Chyba to twoje ,,delikatne'' puknięcie było słychać w drugiej części krainy - na słowa Susan, Wendy przewróciła oczami.

Emilia jednak przypatrywała się wiszącym nad oknem kryształom, aż zobaczyła jak firanka za szybą lekko drgnęła.

- Dziewczyny - Emilia bardziej wychyliła głowę w stronę okienka.

- Hm? - obie w tym samym czasie powędrowały wzrokiem za Emi.

- O co chodzi? - zapytała Susan, ale w tym samym momencie usłyszały zza drzwi garść dzwoniących kluczy i otwieranych zamków.

- Boże, ile ona tego ma - szepnęła Wendy.

Nagle zza drzwi wychylił się młody chłopak. Emilia nie dostrzegła jego twarzy. Ciemne blond włosy zasłaniały jego zarysowaną twarz. Chłopak  rozejrzał się wokoło i złapał wszystkie trzy, wciągając je szybko do środka. Zdumione obserwowały każdy jego jeden ruch. Zamknął za nimi drzwi na wszystkie pięć kłódek. Dopiero potem Emilia przykuła uwagę na wnętrze chatki.

Wszędzie można było ujrzeć różnego rodzaju rośliny. Jedne były to wysuszone bukiety róż i innych ziółek, które związane małym sznurkiem zwisały z sufitu. Inne zaś w dużych donicach na ziemi lub na regałach, aż wręcz wylewały się i zajmowały się ścianami. Najwięcej z nich było nad blatem kuchennym po lewej stronie. Ściany drewniane, wydawały się całe wilgotne, spomiędzy desek wyłaniał się mech. Na bardzo dużo pozawieszanych półkach poustawiane były różne, przezroczyste fiolki z zmielonymi lub urwanymi ziołami, wszystkie były inne i miały poprzyklejane nazwy. Na wprost zwisający na dwóch mocnych linach materac, przykryty był jedynie grubym w kratę kocem z wieloma poduszkami, których pokrewne zrobione były na szydełkach, a wnętrze zostało wypchane słomą. Obok niego znajdowały się schody na poddasze. Na małych parapetach zapalone były świeczki, z których spływał wosk i kapał na niektóre listki roślin. Przez palące się kadzidełka w  powietrzu unosił się dym, więc pomieszczenie wydawało się  mgliste. Przy łóżku stała szafka z w środku zapisanymi notatnikami, oddzielone były alfabetycznie. Na praktycznie wszystkich blatach i komodach poustawiane były wielkie kryształy. Jeden był to ametyst, drugi sodalit, trzeci kwarc i wiele innych. Dywan jak i różne dodatki na chociażby ustawiony niedaleko małej kuchenki fotel były w jaskrawych kolorach z różnymi frędzlami i błyskotkami.  Wszędzie było pełno nadzwyczajnych przedmiotów.  Na parapecie przy oknie stała metalowa klatka z kanarkiem w środku. Piękne szkliste oczy, rozglądały się. Zielone pierze, wręcz zlewało się z całym pomieszczeniem. Był do niewyłapania. Niektóre przedmioty jeszcze nie dokończone, całe rozdzielone na kawałki leżały jak nie na małym stoliczku wysuniętym z ściany, koło szafy z notatnikami to na ziemi.  Wszędzie było małych, znalezionych staroci. Całe pomieszczenie było nimi zapełnione, ciężko było się gdzieś w ogóle ruszyć. Gdzieś stały stare filiżanki na podartych książkach lub obrazy, których ramy były albo złamane albo zakurzuone. Różne figurki ozdabiały wnętrze, a znalezc  było można też małe lusterka, kapelusze, breloczki z kamieni, wysokie szklane wazony. 

Pozytywka na środku stoliku, miała w środku baletnice, która kręcąc się dookoła swojej osi, coraz bardziej się unosiła w powietrzu, aż pozytywka lewitowała. Małe pióro samo pisało na unoszącym się pergaminie, a figurka tańczącej ze sobą pary walca, zrobiona ze szkła, poruszała się w rytm melodii z pozytywki. Ze skrzynki pod łóżkiem, wysypywały się muszle. Zegar na swojej tarczy, cały czas zmieniał cyferki, jakby coś wskazywał z każdą sekundą. 

- Mamy wizytę, Esme - skrzyżował ręce na piersiach i zerknął swoimi błękitnymi oczami na dziewczyny, mierząc je od góry do dołu. Emilia uchwyciła na chwilę jego wzrok, lecz potem oboje odwrócili go w innym kierunku. Wiedźma zeszła po schodach na dół.

Emilia wtedy zobaczyła jej urodę. Śliczne okrągłe, duże, niebieskie oczy nie pasowały do czarnych brwi. Miała pełne usta i ciemno, opaloną cerę. Pełno czarnych, grubych falowanych włosów, zasłaniały jej piękną podłużną i smukłą twarz. Drobna sylwetka, schowana była pod długą, ciemną sukienką i zarzuconą z zwierzęcego futra kamizelkę. Na szyi miała zwisające kryształy i kamienie, a z kieszeń wystawały jej różne narzędzia, jak scyzoryk, śrubokręt. Wyglądała na młoda dziewczynę niż kobietę. Zero zmarszczek na twarzy ani ochrypłego głosu.

- Skoro była ona wygnana jakieś sto lat temu, to czemu wygląda jakby miała z dwadzieścia ? - szepnęła Emilię, patrząc na młodą wiedźmę.

- Pewnie używała jakiś czarów, żeby się upiększyć to raczej nie nowość - odszepnęła z śmiechem Wendy.

- Nie wygląda na swój wiek - dołączyła się Susan.

Emilia przechodząc wzdłuż półek, wysunęła dłoń aby dotknąć jednej z roślin, lecz od razu za nadgarstek mocno złapał ją chłopak.

- Tutaj się niczego nie dotyka, jeśli nie pozwolę - wbił w Emilię chłodny wzrok i wypuścił jej dłoń, idąc w stronę okna i wyglądając spod firanki.

- Idź po łuki na górę - nakazała mu Esmeralda, a chłopak wyminął je i wszedł po schodach na górę.

- Łuki? - wyszeptała Wendy.

- To chyba o tym mówiła Havati - odparła dyskretnie Susan.

Esmeralda spojrzała do małego gotującego się garnuszka na kuchence, a potem opierając się o blat powiedziała:

- Ktoś was śledził?

- Chyba nie - przecząco pokręciła głową Susan.

- Chyba? - odparła z goryczą. - Narażacie mnie przychodząc tu, do rzeczy... -  sięgnęła po jedną z fiolek ziół.

- Wie, może pani coś o.. - Emilia wyciągnęła dziennik. - O tym? - dokończyła, a wiedźma spojrzała przez ramię i wytrzeszczyła oczy.

Esmeralda odłożyła fiolkę na blat i wyciągnęła z szuflady okulary. Założyła je i wyciągnęła rękę:

- Oczywiście, że wiem. Mogę?

Emilia zamieniła wzrok z Susan i Wendy. Te zaś kiwnęły twierdząco głową, więc Emilia podała Esmeraldzie notatnik. Wiedźma swoimi długimi palcami objęła notatnik i położyła  go na blacie. 

- Usiądźcie - wskazała na materac i zaczęła obracać księgę. - Tak, Paige oczywiście - szepnęła. - Twój ojciec wiele mi zapłacił za to zaklęcie.

- Musimy się dowiedzieć jak najszybciej co jest w środku- zwróciła się do Esmeraldy Susan. - Potrwa to długo?

- Myślisz, dziewczynko że nie pamiętam swoich własnych zaklęć? - z goryczą popatrzyła na Susan, jakby zobaczyła kogoś niemądrego. - Ha! - zdjęła okulary.

Esmeralda wstała i z powrotem sięgnęła po fiolkę z ziołami. Podeszła z nią do kanarka i wsypując mu do pojemniczka zioła, otworzyła klatkę. Kanarek dziobkiem jedząc rośliny wyleciał z klatki i pofrunął pod sam sufit.

- W takim razie jak ją odczytać? - zapytała Wendy.

- Zadajecie milion pytań - z powrotem usiadła na krześle przy biurku.

- To chyba nie był dobry pomysł - szepnęła Emilia, patrząc jak wiedźma sięga z sufitu bukiet ziół i kruszy je na pergaminie.

Esmeralda ustawiła małe kryształy wokół pokruszonych listków.

- Ty - wskazała na Emilię. - Podejdź - powiedziała.

Emilia wolno wstała z trzepiącym sercem.

- Co to jest? - spojrzała na biurko.

- Chyba nie myślisz, że w tym świecie wszystkim się ufa mówiąc tylko jedno słowo. Tutaj każdy się może podszywać za kogoś, bez względzie czy to żywioły, czy królowe - złapała za jej nadgarstek i przyciągnęła jej dłoń nad ziołami.

Kryształy, tworzące krąg wokół ziół zaczęły się zapalać na pomarańczowy kolor, a potem Emilia poczuła ciepło na wewnętrznej tronie dłoni i syknęła z bólu. Czuła jakby ją coś parzyło. Chciała odsunąć dłoń, ale Esmeralda mocno trzymała jej drżącą dłoń. Wiedźma odwróciła jej dłoń. Na wewnętrznej dłoni zaświeciły się na pomarańczowo linie dłoni. Esmeralda spojrzała na nie i wyczytując coś z nich puściła jej dłoń.

- Zgadza się - pokiwała głową i schowała z powrotem zioła.

Emilia wpatrywała się na znikające na jej dłoni linie, które powoli blakły.

- Co się zgadza? - Emilia niezbyt zrozumiała.

- To, że nikt się nie podszywa pod ciebie. Używa się tu iluzji i wielu innych rzeczy, które mogłyby się za was podszywać - wytłumaczyła.

- A co z nami? - wtrąciła się Susan. 

- Wystarczy sprawdzić jeden, aby wiedzieć czy reszta także nimi jest. Dym z ziół wypaliłby wam dłonie, jeżeli byście nie były nimi.

Nagle zaskrzypiały schody, z których schodził chłopak. Na swoim barku miał przewieszoną dużą torbę, która była zrobiona z ciemnego materiału i skóry.

- Wreszcie - Esmeralda wzięła od niego torbę i położyła ją na materacu. - Havati zażądała trzech łuków, które razem z Christopherem mieliśmy zrobić - wyjmowała po kolei duże, wyrzeźbione z drewna łuki. Wszystkie miały wyryte inne wzory oraz każda z nich miała inną cięciwę. - Łuki są specjalnie dla was. Łączy waszą magię, więc wystrzelona z niej strzała ma niewyobrażalną moc - zaczęła wyjmować strzały.

- Tak, Esme nie ma za co - powiedział chłopak z aroganckim spojrzeniem.

- Pózniej podziękuję - przewróciła oczami i z powrotem popatrzyła na łuki. - Dużo było przy nich pracy. Z większościom zamówień łuków inni je już zamawiają miesiąc przed. To bardzo długi proces. Christopher musi znaleźć odpowiednią korę białego dębu i przede wszystkim skrzydła waszek popieliczek. Jedynie są one u gnomów, więc długo zajmuje przemieszczenie się tam. Później zaklęcia przeze mnie i łuk prawie gotowy - wyjaśniła.

Dziewczyny nachylone nad nią patrzyły na łuki, zastanawiając się który należy do nich. Emilia z zachwytem patrzyła na łuk o srebrnej cięciwie i wyrytymi na łuku ptakami i kwiatami bzu. Chłopak  powędrował jej wzrokiem i lekko się uśmiechnął pod nosem

- Ten - wskazała na łuk o złotej cięciwie i wyrytymi na łuku rybami i liliami. - Należy do Susan - podała go dziewczynie, która biorąc go w ręce przejechała po naciągniętej cięciwie opuszkami palców i zawiesiła łuk na swoim ramieniu. - Ten należy do - wzięła łuk z rzeźbionymi ptakami i bzem. Emilia zatrzymała na chwilę oddech. - Do Emilii - podała jej łuk, a wtedy Emilia odetchnęła z ulgą i mogła się przyjrzeć jego szczegółom.- Ostatni jest Wendy - podarowała jej łuk z granitowej cięciwy i wyrytymi w drewnie pszczołami i różami.

- Wypróbujcie - zachęciła je, wskazując na tylną tablicę, która widać, że była już używana. Przedziurawiona strzałami i nacięta scyzorykami.

Wendy wzięła z łóżka strzałę i mocno ją naciągnęła na cięciwie, po czym koncentrując się na tabliczce, wypusciła ją. Za strzałą biegła niebieska wstęga, aż trafiła prosto w środek, roświetlając pokój. Podobnie i Susan celnie wcelowała w tabliczkę. Emilia popatrzyła zdenerwowanym wzrokiem na wiszącą tablicę.Uniosła lekko łuk i naciągnęła strzałę. Christopher przygladął jej się, aż podszedł i złapał jej nadgarstek, lekko unosząc go i łuk do góry.

- Strzała musi być przy policzku, a łuk mniej więcej na wysokości ramienia - wyszeptał, a Emilia lekko wzdrygnęła się, coś ciepłego dotknęło jej serca. - I jeszcze jedno - zaciął się i spojrzał na jej drżące palce. - Nie stresuj się tak -puścił jej dłoń i oddalił się, a Emilia wypuściła strzałę.

Ciągnąca się ognista smuga ze strzały trafiła przebijając tabliczkę.

Emilia wymijajc Chrisa szepnęła:

- Dziękuję.

Chłopak uśmiechnął się i odprowadził ją wzrokiem, jak dołączyła do dziewczyn, które już siedziały na materacu.

- Co to było? - Susan zagadała do Emilii.

- Co takiego? - zmeiszała się.

- Nie nic - szturchnęła ją żartobliwie ramieniem i uśmiehcnęła się szyderczo.

- Nawet o tym nie myśl - wyszeptała Emilia i pokręciła głową, ale Susan za chwile spoważniałą jak wszyscy w pomieszczeniu.

Zegar na ścianie zaczął dzwonić, a pióro na pergaminie coraz szybciej się ruszało. Kryształy z dworu zaczęły migotać na różne kolory. Wiedźma sięgnęła za pergamin i przeczytawszy coś, wyjrzała przez okno. Zza brzóz wyłaniało się dwóch druidów, idących w stronę domu. Energicznie zasunęła zasłony i odwróciła się do nich. Jej wyraz twarzy wyrażał nie tylko gniew, ale rozgoryczenie.

- Miał was nikt nie śledzić! - prawie krzyknęła.

- Ale my... - Susan nie dokończyła, ponieważ Esmeralda wcisnęła w dłonie Emilii notatnik, a potem podwinęła dywan.

Pod dywanem była zamknięta klapa. Wiedźma uklęknęła i szybko ją otworzyła. 

- Tylko tego brakowało. Schowajcie się, szybko - poganiała ich.

Dziewczyny spojrzały na schowek gdzie jedynie widać było smugę światła. Weszły do środka. Esmeralda zamknęła je, a potem słychać było głośne walenie w drzwi. Wokół ściśnięte, próbowały jak najciszej oddychać. Emilia czuła jakby jej serce biło okropnie hałaśliwie. Słyszała w swojej głowie jak dudni pod jej klatką piersiową.

- Pewnie rabole dały znak Plaitonowi - wyszeptała Wendy.

- Jak widać, tak - odszepnęła Emilia.

Esmeralda na dźwięk pukających druidów wzdrygnęła się. Kanarek wleciał do klatki, a wiedźma szybko go zamknęła. Chris uciszył zegar I pomógł schować na swoje miejsce zioła. Wiedzma opanowując swoje emocje, uchyliła drzwi. Zobaczyła wtem zakapturzone postacie, przeszły ją delikatne ciarki, lecz beznamiętnie zapytała:

- W czym mogę pomóc?

Na to druidzi nie odpowiadając odepchnęli wiedźmę i wtargnęli do środka. Pod klapą dało się usłyszeć ciężkie kroki, pod którymi uginały się deski.

- Nie powiedziałam proszę wejść - powiedziała rozgniewana.

Druidzi jednak zignorowali ją i rozglądali się po kamperze.

- Czego chcecie? - oparła ręce na biodrach.

- To tylko...-zaciął się. - Krótka wizyta - druid spojrzał zza tylnego okna, czy nikt tam się nie kryje, To w dół to w lewo i w prawo. Drugi spojrzał pod łóżko, potem prostując się spojrzał na lekko podwinięty róg dywanu. Wiedźma powędrowała jego wzrokiem i cała się spięła, lecz szybko odrzuciła stres i odezwała się:

- Głupcy, myślicie, że w takim małym kamperze schowałabym czarodziejów? - dzięki temu odwróciła uwagę druida od dywanu.- Nie macie czego tu szukać. Teren jest duży, może w jednej  z jaskiń się schowały. Nie wpadliście na to? - prychnęła. - A teraz proszę o opuszczenie mojego domu - wskazała na drzwi.

Druidzi popatrzyli po sobie i kiwnęli głowami, idąc w stronę wyjścia.

- To nie będzie nasza ostatnia wizyta - powiedział jeden z druidów już stojąc za progiem.

- Oby o wiele bardziej kulturalna, bez wchodzenia nie pytając o zgodę - skrzyżowała ręce na piersi.

Druidzi nie odpowiedzieli. Zniknęli za metalowymi drzwiami. Esmeralda zamknęła ponownie pięć kłódek. Podwinęła dywan, a wtedy Emilia wraz z Susan uchyliły klapę i pomogły sobie nawzajem wyjść.

- Nie wiele brakowało - opadła na krzesło Eszmeralda. - Co sobie myślałyście!? - krzyknęła. - Musicie bardziej uważać - pokręciła głową. - Tak wielka moc, a nie umiecie się nią ani trochę posługiwać. Strata!

- Co ma pani na myśli? - Wendy przykryła klapę dywanem.

- Jesteście żywiołami, a nawet nie wiecie co to znaczy. To wielka, potężna magia, a tak mało jej używacie - powiedział za Esmeralde Chris.

- Myślałam, że Harald o wiele więcej was nauczył do tej pory - prychnęła z goryczą wiedzma.

- Skąd pani wie, że używamy jej mało? - spytała Emilia. 

- To widać. Oczy i dłonie wskazują jak mało macie doświadczenia!

- Nie wiemy czy plotki się już rozeszły, lecz Haralda zabrali do zamku Plaitona - dodała Susan.

Esmeralda na chwilę zamilkła, widać było przez chwilę w jej oczach coś w rodzaju smutku, ale szybko to uczucie znikło. 

- Ćwiczcie lepiej częściej, bez nauki magii nie przetrwacie same nawet dnia.

-Esme, mieliśmy zająć się notatnikiem - pokarcił ja wzrokiem Chris.

- Tak, racja..- przesunęła palcami po pamiętniku. - Masz kompas, prawda? - zapytała. 

Emilia kiwnęła głową i wyciągnęła kompas, kładąc go na biurku.

- Idealnie, idealnie - szeptała i uniosła kompas nieco do góry, podświetlając go jednym z kryształów. 

Od kompasu odbijało się fioletowe światło z ametystu. Kobieta dotknęła szybkę kompasu i podała Emilii. 

- Poinstruuję cię co masz robić, tylko dzięki twojego dotyku, można odczytać notatnik - Emilia  lekko pokiwała głową. - Włóż go z powrotem do skrytki - przysunęła jej dziennik. - Tak właśnie tak - wpatrywała się jak Emilia wkłada w okrągłe miejsce kompas. - Teraz przesuń go trzy razy w prawo i cztery razy w lewo - Emilia zgodnie z słowami poruszała kompasem.  

Strzałki na tarczy niezmiernie szybko się poruszały. Emilia patrzyła się to na Esmeraldę, to na kompas. Przez jej ramię zaglądały Wendy i Susan, które z zapartym tchem czekały by się dowiedzieć, co zawiera dziennik.

- Co dalej? - zapytała Wendy.

- Chris, przynieś księgę - zwróciła się do chłopaka.

Chris podeszł do szafy z notatnikami. Wyjął, ukrytą głęboko w regale księgę.Zdmuchnąłz niej kurz, który później uniósł się w powietrzu i położył go na biurku.

- Co to? - szepnęła Wendy do Susan.

- To księga z zapisanymi zaklęciami, które musiałam gdzieś schować. Teraz nawet wspomnienia nie są bezpieczne w głowie.

Otworzyła na zagiętej stronie swój notatnik i wędrują palcem po zdaniach znalazła odpowiednie zaklęcie.

- Przeczytaj - wskazała na daną linie, podsuwając Emilii przed oczy książkę.

- *Memoriam sanguinis sigillum apertum sit - przeczytała powoli i uchyliła pamiętnik.

Litery, wcześniej najeżdżające na siebie i płynące wzdłuż i poziomo, powoli się łączyły.

- Niewiarygodne - szepnęła Susan.

Na kartce zaczynały się pojawiać litery i cyfry. Uporządkowane na pierwszej kartce napisane było:,, 2N,3W,6S,1E''.

- Powstrzymując wasze pytanie. To są kierunki, na które musicie ustawić kompas, a cyfry to ilość sekund jakie musicie odczekać - wytłumaczyła.

- Na co odczekać? - Susan zerknęła na wiedźmę. - Na ukazanie wspomnień?

- Na to do którego wspomnienia was teleportuje - Esmeralda wstała i odłożyła swoją księgę z zaklęciami do szafki. Emilia spojrzała na nią przez ramię.

- Teleportuje? - zdziwiona zamknęła pamiętnik.

- Jesteście głuche? Drugi raz nie będę powtarzać. Macie to co chciałyście. Więcej nie mogę wam pomóc - odprowadziła je pod drzwi.

- Dziękuję - Emilia delikatnie się do niej uśmiechnęła, a potem złapała za klamkę.

- Uważajcie i może do zobaczenia - spojrzał wprost na Emilię, którą ogarnął dreszcz. Lekko kiwnęła głową, w ramach podziękowania.

Spojrzały na nich przez ramię, a potem zniknęły za drzwiami, pośród gęstego lasu.


Continue Reading

You'll Also Like

883K 54.8K 191
Zostałam oskarżona o próbę zabicia mojej młodszej siostry. Nikt we mnie nie wierzył, nikt nie przyszedł mi pomóc. Nawet moja własna rodzina. Byłam...
198K 14.9K 51
2 część serii "Pogrzebany świat" Życie na Powierzchni i w Podziemiu toczy się dalej. Souline szybko wdraża się w stary tryb i nadrabia zaległości po...
6.8K 526 42
(nie moja manga, ja ją tylko tłumaczę) Najlepsza aktorka Lee Sia posiadająca zdolność widzenia duchów. Po wypadku budzi się w ciele „Camili Sorpel". ...
61.4K 4.4K 68
Deku to 16-sto letnia omega żyjąca w świecie 5 królestw. Królestwo z którego pochodzi deku jest na 4 pozycji pod względem siły więc by zapewnić sobie...