Jastrząb gromił pomiędzy drzewami. Swoimi skrzydłami szarpał gałęzie choinek. Ptak wreszcie uwalniają się z klatki, którą tworzył gęsty las, szybko wtargnął przez otwarte okno do środka latarni. Drzwi otworzył się ze zgrzytem, który rozległ się po całym budynku, przebijając się przez szpary w drewnianych deskach. Susan ostrożnie wyglądnęła zza uchylonych drzwi. W środku panował czarny mrok.
- Eh, nic tu nie widać – westchnęła. - Wszędzie ciemno.
- Czekaj - Emilia wślizgnęła się do środka.
Zamknęła oczy I wzięła głębszy oddech, wsłuchując się we własne bicie serca. Z grymasem na twarzy zaczęła w dłoniach pleść ogniste nici, które same przez siebie się przeplatały. Opuszkami palców zawijała nitki, tworząc niewielką kulę z małych płomieni. Otworzyła delikatnie powieki I dmuchnęła na nici, które jak dmuchawiec rozszczepiły się na małe kawałeczki. Strzępki płomieni poleciały ku górze, oświetlając całe pomieszczenie. Przed sobą ujrzały schody zrobione z listków, a zza rogu wyleciał jastrząb,który swoim dziobem puknął w jeden z portretów.
- Co za niezdara – prychnęła Wendy.
Jastrząb wciąż w ten sam sposób pukał w ten sam obraz. Wszystkie spojrzały po sobie.
- Coś jest nie tak...- szepnęła Emi.
- Chyba..- ucięła Susan i zmarszczyła brwi. - Chce nam coś pokazać..- przełknęła ślinę.
Emilia powoli stąpała po listkach, aż dotarła do portretu małej dziewczynki. Susan i Wendy patrzyły na nią badawczo. Dziewczyna tylko ukradkiem zerknęła na nie. Przesunęła opuszkami palców po zaschłej dawno farbie, a potem po ramie, gdzie natknęła się na grubą warstwę kurzu. W pewnym momencie, jej serce zabiło mocniej,gdy dostrzegła pomiędzy ścianą, a obrazem szczelinę, a z niej pomarańczowe światło, jakby od płomieni.
- Chyba coś tu jest – wskazała dłonią na szczelinę. Susan i Wendy szybko do niej podeszły.
Emi zdjęła obraz z wieszaka, a wtedy na drewnianych deskach ujrzały wyryty tryskalion, który podświetlał się ciągle na pomarańczową barwę.
- Szukajcie jakiegoś wejścia lub szczeliny – dotknęła tryskalionu. Jedna ze spirali w tym samym momencie zmieniła kolor na czerwony. Emi spojrzała na Wendy i Susan.
- Dotknijcie znaku – wyszeptała drżącym głosem.
Gdy obie przyłożyły dłoń, tryskalion zaczął się mienić na czerwony, przepływający do niebieskiego i zielonego. Deski wygięły się jak drzwiczki, a z boku pojawiła się klamka.
- Jak myślicie co tam może być? - Susan wzdrygnęła się.
- Otwórz – popatrzyła Wendy na Emi, która także odwzajemniła spojrzenie.
Dziewczyna wypuściła głośno powietrze. Złapała za klamkę I pociągnęła za nią. Drzwiczki uchyliły się, a przed nimi znalazła się wybita dziura w ścianie. Emilia wetknęła w nią głowę, patrząc jej zawartość.
- Jest tam coś? – zapytała Susan.
- Chyba..- zaczęła błądzić dłonią po deskach, aż na coś się natknęła. - Chyba coś mam – złapała za krawędź przedmiotu I wyciągnęła ją z dziury. W świetle widać było zarys przedmiotu, którym był notatnik.
- Notatnik? - zmrużyła oczy Wendy. Harald mówił coś o rzeczy, którą ukrył razem z moim ojccem, ale nie mógł powiedzieć co to była za rzecz...- przesunęła opuszkami palców po grzbiecie książki
- Myślisz, że to to? - Susan wbiła wzrok w zakurzoną okładkę.
- Chyba dlatego przysłał swojego patrona, prawda? - Emi podniosła na nie wzrok.
BẠN ĐANG ĐỌC
Za progiem rzeczywistości (W Trakcie Korekty)
Viễn tưởngEmilia czuje jak życie zaczyna odbierać jej wszystko co kocha. Jej rodzinny dom, przyjaciół, a przede wszystkim - ojca, który od ponad pół roku zaginął bez śladu. Nie wie jednak, że to właśnie te zmiany pokażą jej coś, o czym nie miała bladego poję...