26. ROZDZIAŁ

38 6 1
                                    

- Słyszycie? - pyta Emi.

- To wodospad? - Wendy zerka na Susan.

Szum stawał się coraz głośniejszy, a droga powoli się kończyła, aż ostry blask zaczął je razić w oczy. Dziewczyny zatrzymały się, a Emilia wychodząc zza tyłów zmrużyła natychmiastowo powieki. Szybko zamrugała, a po chwili obraz przed nią wyostrzył się.

Głęboka dziura nad nimi, tworzyła dość dużą dolinę, przez którą przebiegała rzeka, a nad nią znajdował się wielki łuk z kamieni. Łuk był obrośnięty różnymi roślinami, a z brzegu rzeki oprócz żwiru wystawały głazy. W oddali widać było półkuliste wyżłobienie w ścianie, które było wyjściem z jaskini. Z ogromnego sufitu zwisały pnącza i bluszcze dosięgające nawet i czasem wody. Dziewczyny stały nad usypiskiem kamieni, które tworzyły schody na dół w kierunku łuku. Po obu ich stronach rozchodziły się dwie ścieżki, kończące się na przepaści między wodospadem. Dwa wodospady z obu stron napełniały rzekę. Zapewne za nimi był kolejny tunel, prowadzący donikąd. Światło wpadało przez wyjście z jaskini, jasne i jaskrawe promienie wepchnęły się do środka oświetlając całą grotę. Niektóre z nich kładły się na tafli wody, która dzięki nim błyszczała jak diamenty.

- Przejdziemy przez rzekę, aż do wyjścia - Susan schodzi ze schodów na dół.

- Jesteś pewna? Nie lepiej byłoby iść przez wodospad? - Wendy biegnie tuż za nią wraz z Emilią.

- Droga za wodospadem kończy się przed wyjściem, jest za wysoko - Emilia odpowiada za Susan.

Emilia zeskoczyła z ostatniego schodka.

- A jeśli wiedźma nic nam nie powie? - zapytała Emilia. To pytanie wlekło się za nią przez cąły czas i nie dawało jej spokoju, ani chwili wytchnienia.

- To chyba wiadome co z nią zrobimy - uśmiechnęła się szyderczo Wendy.

- Oj nie Wendy, bez żadnego zastraszania ani wiązania ludzi, przerabiałyśmy to - skarciła ją Susan.

- Jak wy chcecie uratować krainę, skoro nawet muchy byście nie zabiły - zaśmiała się Wendy.

- Zawsze jest jakieś inne wyjście - stwierdza Emilia.

- Dokładnie, jeśli nam nic nie powie będziemy musiały ją przekonać - Susan zbliża się do brzegu. 

Wendy westchnęła i zbliżyła się do Susan. Emilia ukucnęła przy brzegu i popatrzyła na ślady tuż przy nim.

- Widzicie? - Emilia unosi głowę i wskazuje na ślady długich dłoni.

Susan kuca i opuszkami palców dotyka śladów. Woda obiła się o brzeg, a odbita dłoń rozmyła się.

- Nie ma co zwlekać - Wendy wchodzi do wody.

- Czekaj! - Susan krzyczy, ale jest już za późno.

Nagle Wendy łapie coś za kostkę, słychać krótki jej krzyk i coś zaczyna ciągnąć ją w dół. Natychmiast dziewczyny zrywają się z miejsca i biegną do Wendy, ale w tym samym momencie zniknęła pod wodą. 

- Wendy!? - krzyczy Emilia i patrzy z paniką na Susan. 

- To Utopćce, musimy wyjść z wody, natychmiast 

- Nie zostawimy Wendy - Emilia zaprzecza, aż nagle coś oplata swoje dłonie wokół jej nadgarstka.

Dziewczyna siłuje się, a Susan próbuje jej pomóc, ale jest to na marne, ponieważ po chwili coś ciągnie Susan za włosy i dziewczyna znika pod wodą. Emilia wciąż próbuje się wyrwać z uścisku, aż nagle kolejna dłoń łapie ją za kostkę i ściąga na dno. W wodzie otwiera szeroko oczy i wydaje z siebie głuchy krzyk, poprzez to co zobaczyła. Potwór był niezwykle chudy, wysoki z wielką głową i dużymi barkami. Na karku i plecach miał coś podobnego do płetw. Ciemne włosy wyrastały mu z zielonkawej skóry, która była na tyle cienka, że prześwitywały mu żebra.

Emilia kopała stwora i ruszała dłońmi, aby wynurzyć się na powierzchnię, która wydawała się coraz bardziej odległa. Glony otoczyły jej uda i ciągnęły jeszcze mocniej ją w dół. Potwór jednak nie dawał za wygraną mimo jej prób ucieczki. Tlen kończył się jej, a panika wzbierała w niej górę. Serce wydawało się jej zaraz wyskoczyć z piersi, aż nagle nad dziewczyną uniosła się woda, a kropelki zawisły w powietrzu. Glony i niektóre ze skał, które wystawały z dna wyłoniły się na światło dzienne. Wyglądało to tak, jakby zmierzająca w nie fala wody nagle zatrzymała się. Emilia odwróciła głowę i zobaczyła jak Susan dwoma dłońmi unosi wodę w górze. 

- Szybko! Nie wytrzymam dłużej! - krzyczy i zaciska zęby.

Utopiec ciągnie Emilię po dnie, dziewczyna szybko reaguje i odpycha go wystrzeliwując ognistą smugą wprost w niego. Oddech jej staje się szybszy.

- Idz po Wendy! - Susan kopie jednego ze stworów, który doczołgał się do niej i próbuje ją powstrzymać. Emilia biegnie w stronę nieprzytomnie leżącej Wendy, którą za nogę ciągnie potwór, ale upada pod ciężarem kolejnego, który wbił jej pazury w łydkę. Syknęła z bólu i krzyknęła do Susan:

- Jest ich za dużo !

Utopiec pociągnął rękę Susan i tylko jedna utrzymywała drżącą wodę na nimi. Emilia uporczywie próbowała się ruszyć, ale pazury wbiły się tak głęboko, że nie miała w jaki sposób coś zrobić. Już unosząc dłoń, aby zaatakować stwora, ten wyjął pazury. Emilia uniosła głowę i spojrzała co się dzieje. Na wzniesieniu koło wodospadu stał centaur, który wystrzelił w utopćca strzałę. Kolejny z centaurów stał na kolejnym wzniesieniu i wycelował w drugiego potwora, który usiłował powstrzymać Susan, gdy ta uwolniła się od jego uścisku dołączyła swoją dłoń do przytrzymania wody. Emilia kulejąc podeszła do Wendy, która wciąż bez oznaki życia leżała, a obok niej martwy utopiec. Dziewczyna złapała Wendy za dłonie i wyciągnęła ją na brzeg, od razu robiąc trzydzieści uciśnięć w klatkę piersiową i dwa wdechy w usta. Susan opuściła dłonie, a woda jak fala rozlała się po dnie, od którego jasnowłosa odbiła się i wyłoniła z powierzchni wody.

Emilia z paniką nie przestawała uciskać klatki piersiowej Wendy.

- No dalej! Oddychaj! - krzyczy, a Susan podbiega do niej i drżącymi rękami ściska dłoń Wendy. - Oddychaj! - uporczywie wciąż uciska klatkę piersiową, aż nagle Wendy otwiera szeroko oczy i kaszląc z ust wypływa jej woda. Emilia i Susan wypuszczają z ulgą powietrze. 

Wendy nabiera głębokiego wdechu i opiera głowę patrząc się w sufit. Emilia po chwili słyszy stukot kopyt, odwraca się i widzi jadącego w ich stronę centaura. 




Za progiem rzeczywistości (W Trakcie Korekty)Where stories live. Discover now