Jak na złość dla Wooyounga, dni mijały niczym wieczność. Bardzo chciał już, żeby nadszedł weekend, a co za tym idzie - wyjście z Sanem. Jednak los nie był dla niego tak łaskawy i każda minuta w szkole, jak i poza, dłużyła się niemiłosiernie. Cieszył się za każdym razem, gdy wracając do domu, mógł się w końcu zobaczyć z Sanem. Zastanawiał się też, czy dobrym pomysłem byłoby wyznanie przyjacielowi swoich uczuć po ich sobotniej randce. Mimo że wciąż nie był pewny, zaczynał się coraz bardziej przekonywać, że zamiast łagodzić, to uczucie cały czas się pogłębia. Z każdym dniem czuł jakby coraz bardziej wpadał.
- O czym myślisz? - spytał Yeosang, z którym dzielił dziś ławkę.
- O... Niczym ważnym.
- Weź nie udawaj. Widzę, że coś ci jest. Coś cię trapi?
- Nie. Po prostu myślę.
- O czym? - Wooyoung zastanowił się przez chwilę, po czym nachylił się do przyjaciela.
- Nie powiesz Seonghwie?
- Co? Czemu?
- Po prostu mu nie mów.
- Okej, okej. Więc o co chodzi?
- Idę w sobotę z Sanem na pizzę.
- I co w tym złego?
- Um... Jakby, nie jest to zwykłe wyjście, choć dalej nie jestem pewien, czy mówił na serio.
- Zaprosił cię na randkę? - milczenie było odpowiedzią na jego pytanie - To świetnie!
- Serio?
-A nie? Chyba ci się podoba co nie? - zapytał, na co Wooyoung spalił buraka - Okej, wezmę to za tak.
- W zamian - zaczął Jung - Powiedz mi, o co chodzi z tobą i Seonghwą.
- T-to znaczy?
- Wiem, że coś się między wami dzieje, ale Hwa nie chce mi powiedzieć. Ja jemu też nie powiedziałem nic o Sanie, i tak tylko by się wkurzył. W zamian, że ja powiedzialem tobie, ty powiedz mi. Czy ty i Seonghwa coś kręcicie?
- No... Może?
- Uznam to za tak.
- Ale nie wiesz tego ode mnie.
- Fakt, bo sam się domyśliłem. Kiedy to się w ogóle zaczęło?
- Właściwie niedawno. Sam nie wiem. Kiedy byłeś, no wiesz, w szpitalu, spotykaliśmy się prawie codziennie we dwójkę. Naprawdę cię przepraszam, że chciałem się od ciebie odwrócić.
- Dobra, dobra, nie o tym teraz rozmawiamy. Więc jesteście razem?
- Właściwie od jakichś dwóch dni. Dobra, powiedziałem ci, a teraz daj mi spokój. Już nawet nie pamiętam tematu lekcji, co my w ogóle robimy?
- Strona 98 - powiedział z uśmiechem.
- Że co?! Przecież przed chwilą byliśmy na 94!
- Panie Kang - przerwał mu nauczyciel - Widzę, że bardzo się wyrywasz do rozwiązania zadania szóstego. Zapraszam cię do tablicy.
- Ale... - próbował sie bronić, ale od Wooyounga nie otrzymał żadnej pomocy. Chłopak jedynie śmiał się pod nosem ze spuszczoną głową.
- A ciebie Wooyoung odpowiedź ustna również nie ominie - dodał mężczyzna, przez co mina chłopaka zrzedła, a Yeosang uśmiechnął się zwycięsko.
Takim sposobem oboje uzyskali dziś nie za bardzo zadowalające oceny z fizyki, choć zbytnio się tym nie przejęli. Po dzwonku dołączył do nich Seonghwa, siedzący na tej lekcji na drugim końcu sali. Odkąd Woo wrócił do szkoły, nie odstępowali go na krok, co cieszyło chłopaka, gdyż był przygotowany na to, że nie będą mogli cały czas go doglądać. Następną i ostatnią dla nich dziś lekcją był angielski, który kończył ich tydzień, witając weekend, choć większość klasy zdecydowanie go nienawidziła. Nie było to spowodowane samym przedmiotem, a uczącym go nauczycielem. Facet chyba sam nie wiedział co tu robi i przez większość lekcji nawet się do nich nie odzywał.
Gdy jednak ponownie usłyszeli dźwięk dzwonka, który kończył ich udrękę z obcym językiem, tym samym też kończąc czas na napisanie niezapowiedzianej kartkówki, z której Yeosang nie spodziewał się wyższej oceny niż 2, wszyscy zerwali się z miejsc wybiegając z klasy.
- Idziemy gdzieś? - zapytał Kang.
- Brzmi spoko, pizza? - odparł Seonghwa.
- Wybaczcie, ja chyba wrócę do domu - oznajmił Woo.
- Ale ostatnio też z nami nie poszedłeś - wtrącił niezadowolony Hwa.
- Pójdę z wami następnym razem, obiecuję. Dziś już nie mam siły.
- Coś się dzieje? Źle się czujesz, czy coś? - zmartwił się Park.
- Nie, nie. Wszystko w porządku. Po prostu późno poszedłem spać.
- Okej, rozumiem.
Jak ostatnim razem, Yeosang i Seonghwa odprowadzili go do domu i znów sami ruszyli do miasta na wcześniej wspomnianą pizzę.
✧
Jeden sygnał
Drugi sygnał
Trzeci
Czwarty
Piąty
Wciąż nic. Było już po 18:00, a San do tej pory go nie odwiedził. Wydzwaniał do niego co kilka minut, w nadziei, że ten odbierze i wytłumaczy się ze swojej nieobecności jakimś błahym powodem. Chciał też z nim porozmawiać o jutrzejszym dniu. Czekał cały dzień na jego wizytę, by móc nacieszyć się jego obecnością i dać upust swoim emocjom. Co chwila schodził na dół, by upewnić się, że na pewno nikt nie przyszedł, bo przeszło mu przez myśl, że Choi mógł zostać zagadany przez jego mamę. Jednak nic takiego nie miało miejsca, a chłopak wciąż siedział sam w pokoju. Yeosang również był przekonany, że Wooyoung spędza miło czas z przyjacielem u boku, więc nie chciał im przeszkadzać. Normalnie zadzwonił by do niego i dopytał, czy na pewno nie chciałby gdzieś z nimi wyjść razem z Sanem. Wizja spędzania czasu we czwórkę wydawała się mu bardzo dobrym pomysłem.
- San dziś nie przychodzi? - zapytała jego rodzicielka, widząc jego smutną minę przy kolacji.
- Na to wygląda... Nic mi nie mówił, że nie da rady przyjść - Wooyoung był naprawdę zawiedziony. Przez ostatnie ponad dwa miesiące przebywał z chłopakiem prawie codziennie. W przypadkach, gdy nie mogli się spotkać, San go o tym informował. Dlaczego więc tym razem się nie zjawił, choć nic nie mówił o tym wczoraj Jungowi? Nie napisał nawet SMS-a - Na pewno nic nie napisał?
- Sprawdzę - powiedziała kobieta, biorąc do ręki telefon syna - Niestety. Nic nie napisał.
Wooyoung zaczął się obawiać, że to on zrobił coś źle. San nigdy się tak nie zachowywał, więc co innego mogło być tego powodem? Postanowił dać sobie na dziś spokój i spróbować skontaktować się z nim jutro. W końcu chyba go nie wystawi i przyjdzie o umówionej godzinie, prawda?
✧
Biegał od rana jak poparzony. Wciąż żadnego telefonu ani wiadomości. Mimo to chciał być gotów, jeśli San zamierzał go jednak gdzieś dzisiaj zabrać. Szykował się od kiedy wstał, a nawet poprosił mamę, by zrobiła mu delikatny makijaż. Doradzała mu we wszystkim. W sprawie każdego ubioru szedł do niej, nie zdradzając jednak okoliczności jego starań. Nie powiedział jej o wyjściu z Sanem. Za bardzo się bał, że mogłaby się domyślić.
Teraz siedział u siebie w pokoju, czekając na jakikolwiek sygnał. Była już 12:46, co oznaczało, że za moment wszystko stanie się jasne - albo San przyjdzie i będą udawać, że wczorajszy dzień nie miał miejsca, albo wszystkie jego starania, by wyglądać jak najlepiej pójdą na marne.
Mijała minuta za minutą i nic nie zapowiadało, by ktokolwiek miał ich dziś odwiedzić. Nie tracił jednak nadziei i cierpliwie czekał chociażby na telefon. Jeden głupi telefon i wszystko by zrozumiał, wybaczył. Ale Choi milczał. Prawie zszedł na zawał, gdy po 13:00 zadzwonił jego telefon. W życiu nie odebrał tak szybko.
- Halo?
- Hej, Woo - usłyszał głos Yeosanga, przez co odrobinę się rozczarował - Jak tam randka?
Zapadła cisza, a Wooyoung poczuł się w tym momencie naprawdę źle. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Yeosang zaczął sie zastanawiać, czy chłopak go nie usłyszał, czy jest zbyt zajęty, by teraz z nim rozmawiać.
- Woo?
•••
a/ Morał z mojego życia jest taki: Francuski nie jest dla mnie.
A
no i brawa dla mnie, bo w końcu wzięłam się za pisanie (szkoda, że nie yoonminów)