✔homecoming | Minjoon | Yoons...

By catonecstasy

8.2K 1.1K 962

[Skończone] Powroty do domu nigdy nie są łatwe. Powroty do osób i zdarzeń zakopanych gdzieś na dnie wspomnień... More

homecoming
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16

17

250 38 16
By catonecstasy

- Wszystko kiedyś się kończy - zauważył filozoficznie Taehyung, dopijając swoje piwo. - Ale to nic, widzimy się przecież za dwa miesiące w stolicy - uśmiechnął się, celując kapslem do worka na śmieci.
- Powinniśmy zrobić coś zajebistego - zaproponował Jungkook, który wyglądał, jakby nie mógł doczekać się wyjazdu. Bez przypominania spakował wszystkie swoje rzeczy już rano i zaniósł je do samochodu. Jimin wiedział, że nie tylko dla niego pobyt w Jukrim i w tym domu był trudny. Dla Jungkooka zderzenie z przeszłością brata, z jego dawną rodziną musiało być niezłym, emocjonalnym rollercoasterem. Po raz pierwszy w życiu sam musiał uporać się ze swoimi uczuciami i nikt nie pomagał mu ze zrozumieniem tej sytuacji.
Poza tym był jeszcze Hoseok, przy którym Yoongi robił się weselszy i bardziej energiczny. Jimin wiedział, że to chyba najbardziej zabolało brata, ale próbował ukryć swoją niechęć i zachowywać się, jak gdyby nigdy nic.
- Możemy gdzieś jechać - zaproponował Hoseok, na co nastolatek automatycznie przewrócił oczami. Zareagowałby w ten sam sposób, nawet gdyby Hobi zaproponował mu milion dolarów, Jimin uśmiechnął się lekko. Był tego pewien. - Mogę was zawieźć, serio. Nowym samochodem - Hoseok uśmiechnął się szeroko.
Jimin nakłaniał go do przyjęcia tego prezentu bardzo długo. Gdyby nie to, że powiedział, że to tylko do czasu, aż Minhyun wróci, nigdy by mu się to nie udało. W ten sposób Hoseok został właścicielem pick-up'a na zawsze, chociaż na razie o tym nie wiedział.
- Pada - zauważył Jungkook niezbyt przyjaznym tonem.
- Nie, już dawno przestało, nawet słońce świeciło przez jakiś czas - zaprotestował Taehyung, który chyba nadal nie rozumiał dramatu, jaki rozgrywał się na jego oczach.
- Właściwie, dlaczego nie - Yoongi nieśmiało poparł Hoseoka.
- Jutro spędzimy cały dzień w samochodzie, hyung - zaprotestował raz jeszcze Jungkook, robiąc nieszczęśliwą minę.
- Ale nie w takim zajebistym! - Hoseok pochylił się nad stołem, sięgając po paczkę chipsów. - Z całym szacunkiem - zwrócił się do Jina.
- Ja nie spędzę - w tym samym czasie powiedział cicho Yoongi.
- Co? Dlaczego? - zapytał zaskoczony Jimin, a Jin zrobił minę, jakby już od dawna o wszystkim wiedział i był z tego powodu bardzo zadowolony.
- Postanowiłem zostać jeszcze, żeby porobić trochę zdjęć - wyjaśnił. - W pensjonacie Hoseoka są wolne pokoje, więc...
- Kto by pomyślał, że Jukrim tak cię zainspiruje - Jin uśmiechnął się niewinne.
- Hyung! Jukrim to bardzo ładne miasteczko! Mamy góry i... - zaczął Taehyung.
- Z całym szacunkiem, ale w całej Korei są góry, pokrywają jakieś siedemdziesiąt procent terenu kraju - wycedził Jungkook przez zęby. - Siedemdziesiąt procent - powtórzył.
- Może... może faktycznie moglibyśmy gdzieś jechać - przerwał im Namjoon, nie dopuszczając tym samym do wybuchu kłótni. - Mamy samochód i kierowcę, więc... czemu nie? - Jimin pokiwał głową.
Nie miał nic przeciwko temu. Właściwie to nawet wolał wyrwać się z tego domu. Już nie dlatego, że się go bał. Po prostu zdążył się już z nim pożegnać. Tym razem na zawsze.
Dom chyba też się z tym pogodził, bo deski na piętrze i strychu nie skrzypiały tak jak wcześniej, a rury, w których zawsze głucho dudniło, pozostawały nieme. Cały budynek wypełniała pełna spokoju cisza.
On też wiedział, że to już koniec i pozwolił Jiminowi odejść w spokoju.
Przynajmniej w taki sposób chłopak chciał to interpretować.
- Dokąd tym razem? - zapytał Jin. Puszka piwa, którą właśnie otworzył, syknęła głośno. To był znak, że choćby nie wiadomo co, Jin nie zamierza dzisiaj prowadzić. - Tylko nie do świątyni - dodał od razu.
- O... - Hoseok zrobił nieszczęśliwą minę, jakby właśnie to miał zamiar zaproponować.
- Serio, nie - poparł Jina Taehyung. - Wszystkie świątynie wyglądają tak samo, jedyną ich zaletą są koty świątynne. Koty zawsze są inne.
- No dobra, nie świątynia - zgodził się Hoseok, głośno wypuszczając powietrze. - No to...
- Jedźmy na ten stary most, który się zawalił! - krzyknął naglę Taehyung, celując wskazującym palcem w Hoseoka.
- No, ale... - zaczął Jimin. Nawet po kilku piwach, jechanie na zawalony most nie wydawało mu się najlepszym pomysłem.
- Właściwie... właściwie to nie jest zły pomysł.- powiedział Hoseok.
- Ale... - tym razem to Jin wydawał się mieć jakieś obiekcje. - Tego mostu już nie ma, tak?
- Tak, nie ma od dawna, ale nie o most tak naprawdę tu chodzi, tylko o punkt widokowy w górach. Widać z niego rzekę i to... - zawahał się, uciekając spojrzeniem w bok.
- To kiedyś było takie miejsce na randki, żeby wiecie... - Taehyung zamilkł na chwilę. - Spokojnie porozmawiać - zakończył z głupim uśmiechem. Jungkook znowu przewrócił oczami.
- To oprócz świątyni i gór jedyne fajne miejsce, które możemy wam zaoferować - odparł uprzejmie Hoseok.
- Zrobię jakieś zapasy - odezwał się Yoongi. Zaczął pakować do plecaka alkohol i jedzenie. Jimin chciał mu pomóc przez chwilę, ale przypomniał sobie o kartkach z rękopisu matki, które znaleźli rano.
"Ostatni rozdział" na razie tyle przeczytał z pożółkłego i rozpadającego się papieru.
Ostatni, ale w przeciwieństwie do innych dokończony.

***

Kiedy jechali przez las, drzewa tworzyły jeden ciemny ciąg. Gdyby Jimin przypatrzył im się dokładniej, może zauważyłby między nimi jakąś postać. Droga wiła się w ciemności i w promieniach późno popołudniowego słońca błyszczała wilgotnym asfaltem.
Jimin oparł się o tył kabiny samochodu, kryjąc się przed pędem zimnego powietrza i owadami, na które wpadali z dużą szybkością. Podciągnął nogi do siebie i objął je ramionami, uśmiechając się lekko. Obok niego Namjoon usiłował odpalić papierosa, ale gaz w zapalniczce skończył się jeszcze zanim wyjechali z domu. Starszy chłopak zaklął pod nosem i z niezadowoleniem wyciągnął z kieszeni koszuli lizaka. Jimin chciał mu powiedzieć, że mają jeszcze przecież piwo, ale zrezygnował. Obaj o tym przecież wiedzieli.
Z Namjoonem najprzyjemniej było milczeć. Milczenie nie wymagało meandrowania pomiędzy tematami, słowami, na które trzeba było uważać, bo niosły w sobie ryzyko niedomówień i zawsze pozostawiały możliwość nadinterpretacji a Namjoon stanowczo za dużo nad nimi myślał.
Cisza była przyjemna i niezobowiązująca.
Namjoon nadal agresywnie odwijał lizaka z papierka, a Jimin zwalczył instynkt, który podpowiadał mu, że powinien pomóc. Każdy musi się nauczyć zwyciężać w swoich bitwach.
Przelotnie spojrzał na Jungkooka. Nastolatek co jakiś czas patrzył w zakurzone okno łączące kabinę furgonetki z przyczepą, wzdychając głośno. Czasem zaciskał ze złością pięści, kiedy według jego standardów głowa Yoongiego była za blisko tej Hoseoka. Udawał, że go to wcale nie obchodzi, ale kiedy tylko zauważył, że Jimin mu się przygląda, odwracał wzrok.
Jimin chciałby powiedzieć młodszemu bratu, że doskonale wie, jak to jest. Jednak i tak by nie uwierzył. Za jakiś czas dojdzie do tego, że nawet gdyby Yoongi nie spotkał Hoseoka, to i tak nigdy by między nimi do niczego nie doszło. A potem zrozumie, że tak naprawdę i tak by tego nie chciał, bo pierwsza miłość nigdy nie jest miłością.
- Jimin? - chłopak odwrócił głowę. - Mogę tak? - Namjoon nieśmiało objął go ramieniem.
- Możesz - z ramieniem Namjoona pod głową było zdecydowanie wygodniej.
- Myślałem o... no wiesz - starszy chłopak pochylił się konspiracyjnie, zerkając co chwila na Taehyunga, który w ogóle nie zwracał na nich uwagi. - Wrócę na studia do Seulu - powiedział w końcu. - Zaliczę ten egzamin.
Jimin pokiwał głową. Co do tego nie miał żadnych wątpliwości.
- Cieszę się - powiedział szczerze. Nie miał też wątpliwości, co do tego, co tak naprawdę motywowało Namjoona do powrotu do stolicy. I bardzo mu się to podobało.
Odchylił się lekko i zamknął na chwilę oczy, jednak nie potrafił do końca się zrelaksować. Rękopis matki, ten, który Jin znalazł w jej pokoju. Ten, którego wcześniej tam nie było, był teraz wsadzony za pasek spodni Jimina i za każdym razem, kiedy chłopak chciał wygodnie się oprzeć, czuł, jak zwinięte kartki ocierają się o jego skórę.
To nie mogło być bolesne, ale miał wrażenie, że rękopis za każdym razem rozdrapuje jakąś starą ranę, której nigdy nie miał. A może taką, o której zdecydował się na zawsze zapomnieć.
W końcu odważył się go wyjąć. Położył kartki na kolanach, mocno przyciskają je dłonią. Były tak delikatne i nietrwałe, że mogłyby się rozpaść w każdej chwili. Jimin trochę na to liczył. Chciał, by zamieniły się w proch, kiedy tylko weźmie je do ręki.
Droga za nimi wyglądała jak wąż ukryty między drzewami.
Taehyung poruszył się niespokojnie, poznając stary, pożółkły papier. Tak naprawdę nie mieli okazji porozmawiać o swoim odkryciu. O ile było o czym rozmawiać. Po raz kolejny milczenie okazało się łatwiejsze.
Taehyung już chciał przesunąć się bliżej, ale Jimin dał mu znak głową, żeby tego nie robił. Te kartki to tylko papier. Żółty, ciasno zapisany nerwowym pismem matki, papier, który nie może ich przecież skrzywdzić, bez względu na to, jakie tajemnice skrywa.
Rozprostował pozaginane kartki. Napis “Ostatni Rozdział" przykuwał wzrok czernią swoich liter tak mocno, że nie dało się od niego oderwać wzroku. Jimin objął plik palcami, był boleśnie cienki, ale numery stron i pozostawiony bez żadnego komentarza "Koniec." na ostatniej z nich, nie pozostawiały złudzeń. Był kompletny. Nic więcej nie miało powstać.
Wszystko, co dla Jimina powinno być najważniejsze, znajdowało się na tych kilku, może kilkunastu stronach.
Spojrzał na rękopis raz jeszcze i wyrzucił kartki do góry. Patrzył, jak przez chwilę szybują, robiąc w powietrzu fikołki, by po chwili spaść na ziemię i wtopić się w wilgotny asfalt albo zniknąć gdzieś w kępach wysokiej trawy.
Samochód zwolnił, skręcił znowu na drogę prowadzącą w górę i Jimin mógł udawać, że nigdy ich nie było.
Teraz dopiero odetchnął głęboko, opierając się wygodnie o ramię Namjoona.
- Co wywaliłeś? - zapytał chłopak, zaciągając się papierosem, którego najwidoczniej udało mu się w końcu odpalić.
- Nic ważnego - odparł Jimin. - Jakieś... papiery, to już nieważne - dodał, zaciągając się papierosem starszego chłopaka.
- Czyli wszystko ok? - upewnił się Namjoon.
- Tak. Teraz już wszystko ok - potwierdził Jimin. - Jestem szczęśliwy - powiedział tak cicho, że nikt inny nie mógł go usłyszeć.
Bez względu na to, co znajdzie się za zakrętem, nawet gdyby ten pierwszy miał się okazać ostatnim, był na to gotowy.

27.07.2020

A/n: dziękuję tradycyjnie wszystkim, którzy komentowali, gwiazdkowali i czytali. Wiem, że prawdopodobnie wiele osób poczuje niedosyt i będzie uważało, że historia nie ma zamknięcia.
Wierzcie lub nie, ale właśnie tak miał on wyglądać początku do końca c:
To taki trochę niefikowy ff i po prostu chciałam coś takiego napisać, chociaż rodził się w bólach.

Continue Reading

You'll Also Like

1.6K 67 5
collections ❭❭ au, romance, smut, angst, comedy, fluff, fantasy, losowy ship
919K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...
37K 2.1K 53
Gdzie Jeongguk idzie do kina ale para niemal uprawiająca seks w sali nie pozwala mu się skupić na filmie. #taegguk Top!Tae Krótkie rozdziały w form...
35.7K 1.1K 45
Czy jedna wiadomość może zmienić relacje którą mieli dotychczas?