San zaraz po przebudzeniu spojrzał na zegar. Przeraził się widząc tak późną godzinę i z prędkością światła pobiegł do łazienki, wziął prysznic, ubrał się i zszedł na dół, gdzie była już jego babcia, oglądająca telewizję. W ogóle nie przejęła się brakiem Sana w salonie o poranku.
- Babciu? - zdziwił się chłopak.
- Oh, San wstałeś już - powiedziała jak gdyby nigdy nic - Nie brałam się za jedzenie, bo myślałam, że pośpisz przynajmniej do ósmej.
- Babciu, jest czwartek. Muszę iść do szkoły. Czemu mój budzik nie zadzwonił?
- Wyłączyłam go. Za dużo masz na głowie. Myślisz, że nie widzę, jak po całym dniu ledwo żyjesz? Za dużo bierzesz na siebie. Zrób sobie dzień wolnego. To dobrze ci zrobi.
- Ale-
- Żadnego ale. Zaraz zrobię ci śniadanie, a potem pooglądamy razem telewizję.
San westchnął głęboko i nie zdążył nawet zaprotestować zanim kobieta wstała z kanapy i skierowała się do kuchni. Nie mógł po prostu czekać, aż poda mu gotowe jedzenie, więc zaraz ruszył za nią, żeby jej pomóc.
Tak jak zaplanowali, spędzili razem poranek na wspólnym posiłku i oglądaniu seriali, z których chłopak właściwie niewiele rozumiał. Koło 10:00 San skończył sprzątać wszystko, co było możliwe, byleby tylko wyręczyć swoją babcię. Później wpadł na pomysł, że skoro ma wolny dzień, wpadnie do Wooyounga. Na pewno przyda mu się towarzystwo. Wybrał numer chłopaka i odczekał chwilę, by ten odebrał.
- Halo? - usłyszał głos po drugiej stronie.
- Cześć Woo - przywitał się - Nie potrzebujesz może towarzystwa?
- San? Nie jesteś w szkole?
- Mam dzień wolny. To jak? Mogę wpaść?
- Jasne! Tylko... Moi rodzice są w pracy, więc jest lekki syf, ale postaram się to ogarnąć!
- Siedź na tyłku i niczego nie ruszaj. Jeszcze sobie coś zrobisz. Będę za jakieś pół godziny.
- Okej, na razie!
- Cześć.
Odłożył telefon na półkę i ponownie udał się do salonu, by powiadomić babcię o swoim wyjściu. Kobieta dalej oglądała seriale.
- Babciu.
- Tak?
- Idę do Wooyounga. Dasz sobie radę?
- Sannie, czy ja kiedykolwiek nie dawałam sobie rady? Idź już idź, bo na randkę się spóźnisz.
- Babciu?!
- No co? - odparła rozbawiona kobieta.
San przewrócił oczami i wyszedł z domu, zakładając słuchawki na tę jakże długą drogę do domu Junga.
✧
- Woo? - San wszedł do pokoju zaraz po tym, jak dał młodszemu znać, że już jest.
- Sannie! - ucieszył się chłopak i znów niemal rzucił na drugiego.
- Ostrożnie! Zrobisz sobie w końcu krzywdę!
- Daj spokój. Już nie mogę się z tobą należycie przywitać?
- Ja tylko cię proszę, żebyś tak nie skakał, bo sobie coś zrobisz. A poza tym, "Sannie"?
- A co? Nikt tak do ciebie nie mówi?
- Tylko babcia. Do tej pory słyszałem to tylko od bliskich.
- Trudno, i tak będę tak mówił.
- Nie powiedziałem, że mi się to nie podoba.
Zmarnowali naprawdę dużo czasu na rozmowę. Wooyoung koniecznie chciał się dowiedzieć więcej o Sanie, ale bał się, że będzie zbyt natrętny. Nie chciał się narzucać starszemu, a czuł, że chłopak nie chce poruszać niektórych tematów. Omijał te związane z jego siostrą i rodzicami. Naprawdę mu współczuł i podziwiał, że mimo tego jak wiele przeszedł, jest w stanie iść przed siebie. On by tak nie potrafił. Już sama utrata wzroku nieźle go podłamała, a gdyby nie było przy nim rodziców i Sana, prawdopodobnie by sobie nie poradził.
Po około półtorej godziny do domu wróciła mama Junga i bardzo ucieszyła się z obecności starszego chłopaka. Źle się czuła z tym, że musi zostawiać Wooyounga samego, kiedy towarzystwo jest mu najbardziej potrzebne. Niestety nie mogła zrezygnować z pracy. Była naprawdę wdzięczna Sanowi, że nawet w dniu dla siebie wolnym myśli o przyjacielu.
Wykorzystali czas na zrobienie czegoś słodkiego, co zajęło im kolejne półtorej godziny. Jednak Sanowi to nie przeszkadzało. Czuł się tu bardzo dobrze i nie chciał jeszcze zostawiać Junga samego. Jak się okazało, pieczenie babeczek było dobrym pomysłem. Choi nie pamiętał kiedy ostatnio tak dobrze się bawił i mimo że Wooyoung potrzebował małej pomocy przy zorientowaniu się, gdzie co leży, była to dla nich świetna zabawa, a same babeczki wyszły naprawdę nieźle.
- Muszę nas pochwalić - zaczął San - myślałem, że wszystko czego dotknę nie będzie się nadawało do jedzenia.
- Z moją pomocą, to ja myślałem, że nic z tego nie wyjdzie - poparł go Wooyoung.
- Oj tam, nie było przecież tak źle - odparła mama Junga - Myślę, że poradziliście sobie bardzo dobrze.
Wooyoung uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Myślał, że jakakolwiek czynność będzie nimożliwa do wykonania bez zmysłu wzroku. Okazało się, że z pomocą Sana wszystko jest możliwe. Doskonale sobie poradzili z tym zadaniem i szło im to w miarę sprawnie. Jung zaczął się nawet zastanawiać jak poradziłby sobie Seonghwa. Nie chciał porównywać do siebie przyjaciół, ale mial wrażenie, że Park nie byłby w stanie tak sprawnie z nim funkcjonować jak San. Nie chciał też stawiać chłopaka ponad swoim już wieloletnim przyjacielem, ale obawiał się, że niebawem właśnie tak się stanie.
✧
San odwiedzał młodszego cały tydzień rano i po południu. Czasem spotykał tam Seonghwę, jednak starał się mijać z nim w czasie. Dobrze wiedział, że Park za nim nie przepada i szczerze, również za nim nie przepadał. Był dla niego chamski i traktował jak śmiecia, czego niestety nie odczuwał Wooyoung, który mimo że nie oczekiwał od nich niewiadomo jakiej przyjaźni, miał nadzieję, że się dogadują. Jeśli chodzi o Junga, nie mógł powiedzieć, że woli spędzać czas z jednym z nich, bo sam przed sobą bał się przyznać, że woli towarzystwo Sana, niż swojego najlepszego przyjaciela. Seonghwa czuł się dziwnie w jego towarzystwie i to sprawiało, że i Wooyoung odczuwał napięcie.
Choi momentami był wyczerpany i nie raz miał sobie odpuścić wizytę u przyjaciela, ale za każdym razem kończyło się na tym, że i tak wychodził z domu. Lubił spotykać się z Woo i nie mógł pozwolić, by ten został sam przez jego lenistwo. Poza tym, miał również obowiązki szkolne i domowe. Tych drugich wykonywał aż nadmiar, byleby jego babcia nie miała za dużo na głowie. Głównie przez to po całym dniu był kompletnie wyprany z energii.
Przebywanie z Jungiem było dla niego pewnego rodzaju odpoczynkiem. Mógł się odstresować, porozmawiać na luźne tematy i zająć głowę czymś innym niż szkoła, nauka i praca, którą powinien zacząć ze względu na jego sytuację. Wiedział, że bez pieniędzy, nie będzie w stanie zapewnić sobie i babci dobrych warunków i szczęśliwego życia.
- O czym myślisz? - usłyszał koło ucha głos młodszego, gdy leżeli u niego na łóżku, nic nie robiąc.
- Hm?
- Jesteś cichy. Za cichy. Coś cię trapi?
- Nie. Wszystko w porządku - odparł spokojnie, skupiając wzrok na twarzy młodszego, zwróconej w stronę sufitu.
- Chcesz wiedzieć o czym ja myślę?
- Um, okej?
- Myślę, jak wyglądasz. Dziwnie jest mieć przyjaciela, którego nigdy tak naprawdę nie widziałeś na oczy - westchnął i podniósł się do siadu, a San razem z nim - Chciałbym cię kiedyś zobaczyć.
- Woo...
- Mogę? - przerwał mu unosząc w górę dłoń.
- Um, jasne - potwierdził starszy i wziął dłoń Junga, kierując nią na swoją twarz.
Wooyoung zaczął dokładnie badać jego szczękę, policzki, nos, łuk brwiowy i usta. Rysy twarzy Sana wydały się mu ciekawe i nie mógł ukryć, że pomimo tego, że go nie widzi, uznał go za przystojnego. Po raz ostatni dotknął palcami niewielkich ust chłopaka i odsunął dłoń. Jedyne co wydobyło się z jego ust, to ciche "wow", na co Choi cicho się zaśmiał. Zaraz poczuł na swoim policzku dłoń starszego, na co przeszły go dziwne dreszcze. Czy to już był ten moment?
•••
a/ od razu odpowiem - nie, to nie ten moment XD