Louis zaśmiał się i uderzył Liama w ramię, obaj ciągle się uśmiechali i wybuchali śmiechem, w czasie gdy ja i Ashton wymienialiśmy się faktami o sobie. Jest całkiem zabawnym chłopakiem.
Dowiedziałem się, że jest z Australii. I uważam to za śmieszne, że żaden z nas nie pochodzi z Anglii.
I on naprawdę lubi kucyki. Um, okej.
Louis usiadł obok mnie i położył swój plecak obok, wyciągając butelkę wody, biorąc łyka. Potem zaoferował ją Liamowi, który zauważył Ashtona i posłał mu mały uśmiech, a nieśmiały chłopak z kręconymi włosami odwzajemnił gest.
Szatyn położył wodę na trawę, między swoimi skrzyżowanymi nogami. - Kto to? - mignął, ciekawie spoglądając na Ashtona.
Uśmiechnąłem się. - To jest Ashton, z Australii. - mignąłem bezczelnie i widziałem jak blondyn chichocze, przewracając oczami.
- Miło cię poznać, Australijczyku Ashtonie! - wyciągnął do niego rękę, co sprawiło, że wspomniany chłopak mrugnął. Potrząsnął ręką Lou, ukazując dołeczki w trakcie uśmiechu.
Nagle Louis uśmiechnął się, uderzając w ramię Liama i wskazał na stół ustawiony pod drzewami, gdzie wolontariusze ustawiali jedzenie.
Zachichotał, gdy szatyn praktycznie zaciągnął go do bufetu.
Ashton i ja wymieniliśmy spojrzenia i zaśmialiśmy się, obserwując dwóch chłopaków.
***
Wszyscy siedzieliśmy wokół wielkiego stołu w cieniu, jedząc tureckie kanapki i makaron. Szczerze, pokochałem takie dni bardziej niż wcześniej.
Preferowałem samotność w moim pokoju, ale zacząłem czuć się lepiej w towarzystwie przyjaciół.
Rzucałem spojrzenia na Zayna, który siedział dokładnie na przeciwko mnie. Moje policzki stały się różowe, gdy delikatnie uderzał nasze stopy o siebie pod stołem.
O mój Boże.
Podskoczyłem, gdy zrobił to po raz pierwszy.
Ashton nagle skinął na mnie, więc szybko odwróciłem wzrok od Zayna, który rozmawiał właśnie z Beccą, jedną z wolontariuszek.
- Mogę to zjeść? - mignął, wskazując na moją w połowie zjedzoną kanapkę, którą trzymałem w dłoni. Wzruszyłem ramionami, podając mu ją.
Ale zamiast to wziąć, ten głupek ugryzł kanapkę, która wciąż była w mojej ręce. Zachichotałem, decydując się aby go tym nakaramić.
Śmialiśmy się jak idioci, kiedy skończyłem i roztrzepałem jego włosy, czując się jakbyśmy byli już przyjaciółmi. Łatwo było zacząć czuć się komfortowo w jego towarzystwie.
Louis rzucił mi znaczący uśmiech i wiem co to oznaczało. Był ze mnie dumny.
Kątem oka widziałem jak Zayn wpatrywał się we mnie intensywnie od czasu do czasu i to sprawiło, że czułem się, jakby nagle było mi ciepło. Nigdy nie robił nic takiego wcześniej. Ale zabrał swoją stopę z mojej i nie patrzył na mnie więcej, gdy przyłapał mnie na przyglądaniu się mu.
Oczywiście, byliśmy przyjaciółmi, może nawet czymś więcej, ale rzecz jasna nikt nie mógł o tym wiedzieć.
Zayn był wolonatriuszem i nauczycielem, a ja uczniem i to nie ma znaczenia, że nie chodziłem na jego lekcje.
Ta cała rzecz z utrzymywaniem sekretu mnie trochę podniecała.
Ale nie byłem głupim dzieckiem. Z tyłu umysłu przygotowałem się na najgorsze. To nie była permanentna rzecz. Zayn straci mną zainteresowanie, bo cóż, jestem... mną. A on jest Zaynem.
Ale na razie, wezmę jego słowa. I na razie nie wezmę ich za pewnik.
- Panie Malik, jestem Ashton! Jestem podekscytowany byciem w pańskiej klasie! - mignął do Zayna, gdy ten wreszcie na niego spojrzał i przeczytał jego słowa z małym uśmiechem, sprawiając, że blondyn się zarumienił, a mój uśmiech znikł.
Nie bądź zazdrosny, Niall. Zazdrość jest głupia. To nie jest dobre.
- Oh, ta? Fajnie. - mignął, uśmiechając się ciepło, ale zaraz po tym odwrócił się od Ashtona. Zmarszczyłem czoło.
Czy właśnie widziałem Zayna będącego... wrednym? Spojrzałem ponownie na blondyna, który też marszczył czoło i wzruszył ramionami.
- Hej, Niall? Możesz pokazać mi sale lekcyjne? Chcę wiedzieć wszystko przed jutrem. - mignął, a ja skinąłem głową. Posprzątaliśmy nasze talerze i wstaliśmy.
Louis i Liam się karmili. Zaraz zwymiotuję.
Zayn podniósł rękę, by zyskać naszą uwagę. - Właśnie... Ashton? Niall ma zupełnie inny plan. Myślę, że ktoś z twojej klasy będzie dla ciebie lepszym przewodnikiem. - powoli mignął do blondyna, ale jego oczy były na mnie i po raz pierwszy kiedykolwiek, wyglądał na... zirytowanego? Przez Ashtona? Co on zrobił?
Ashton mrugnął. - Jasne, proszę pana. Zapytam mojego kolegę z pokoju.
Brunet uśmiechnął się. - Dobrze. Do zobaczenia jutro w klasie.
- Pan Malik jest całkiem... - pomachał rękoma. - w porządku? - zmarszczył nos. Byliśmy już w środku internatu, a Ashton szukał swojego kolegi. Luke- coś tam, mówił o tym jak się nazywa.
Wzruszyłem ramionami. - Jest super fajny. Myślę, że trafiłeś na jego zły dzień, nie wiem dlaczego. Ale powodzenia, na pewno zaskoczysz go swoimi zdolnościami plastycznymi. - mignąłem, a potem klepnąłem jego ramię z uśmiechem.
- Dzięki, Niall! Jesteś naprawdę miły! - mignął, a potem zaskoczył mnie przytuleniem. Zachichotałem, roztrzepując jego włosy.
Dzisiejszy dzień nie był złym dniem, nie był wcale zły.
------------
pamiętajcie o gwiazdce i komentarzu jeśli spodobał wam się rozdział :)
dziękuję za 6k wyświetleń, kocham was ❤