HAPPILY EVER AFTER ¬ Killian...

By BarnesML

46.9K 2K 938

Stella Mills to normalna dziewczyna która mieszka w małym mieście Storybrooke, wraz ze swoją matką i bratem... More

[ PROLOG ]
[ JEDEN ]
[ DWA ]
[ TRZY ]
[ CZTERY ]
[ PIĘĆ ]
[ SZEŚĆ ]
[ SIEDEM ]
[ OSIEM ]
[ DZIEWIĘĆ ]
[ DZIESIĘĆ ]
[ JEDENAŚCIE ]
[ DWANAŚCIE ]
[ TRZYNAŚCIE ]
[ CZTERNAŚCIE ]
[ PIĘTNAŚCIE ]
[ SZESNAŚCIE ]
[ SIEDEMNAŚCIE ]
[ OSIEMNAŚCIE ]
[ DZIEWIĘTNAŚCIE ]
[ DWADZIEŚCIA ]
[ DWADZIEŚCIA JEDEN ]
[ DWADZIEŚCIA DWA ]
[ DWADZIEŚCIA TRZY ]
[ DWADZIEŚCIA CZTERY ]
[ DWADZIEŚCIA PIĘĆ ]
[ DWADZIEŚCIA SZEŚĆ ]
[ DWADZIEŚCIA SIEDEM ]
[ DWADZIEŚCIA OSIEM ]
[ DWADZIEŚCIA DZIEWIĘĆ ]
[ TRZYDZIEŚCI ]
[ TRZYDZIEŚCI JEDEN ]
[ TRZYDZIEŚCI DWA ]
[ TRZYDZIEŚCI TRZY ]
[ TRZYDZIEŚCI CZTERY ]
[ TRZYDZIEŚCI PIĘĆ ]
[ TRZYDZIEŚCI SZEŚĆ ]
[ TRZYDZIEŚCI OSIEM ]
[ TRZYDZIEŚCI DZIEWIĘĆ ]
[ CZTERDZIEŚCI ] - KONIEC
[ PLAYLIST ]
[ PODZIĘKOWANIA + NOWA KSIĄŻKA ]

[ TRZYDZIEŚCI SIEDEM ]

880 45 28
By BarnesML

Szybko docieram do szpitala. Nie wiem, czy jestem bardziej przerażona czy podekscytowana nowym członkiem rodziny, ale wiem, że nie mogę się doczekać.

Mimo to, jednak wiem, że Zelenie zależy na tym dziecku, więc środki ostrożności musiały być o wiele bardziej zaostrzone.

Ciężko dyszę, kiedy podbiegam do Emmy. Opieram dłonie na kolanach i próbuje unormować oddech.

- Och, Boże. Chyba jeszcze nigdy się tak nie zmęczyłam. - wzdycham kładąc dłoń na piersi. - Urodziło się już? - pytam i nagle słyszę głośny wrzask z sali. - Czyli rozumiem, że nie?

- Jeszcze nie. Razem z Emmą zajmiemy się ochroną szpitala. Zelena nie dostanie się tutaj. - mówi Regina, która podchodzi do nas.

Kobiety stają po dwóch stronach korytarza. Wyciągają ręce do góry, by zabezpieczyć tę część.

Tworzą przeźroczystą, falującą ścianę, która ma być ochronną barierą.

- Myślisz, że ten czar zadziała? - pyta Emma, patrząc przez ramię na Reginę.

- To zależy, czy jesteś silniejsza od niej, jeśli tak, to nie wejdzie tu. - odpowiada pewnie, zbliżając się do blondynki.

- Ale nie masz pewności? - podnoszę brew.

- Innego pomysłu też nie. - uśmiecha się krzywo.

Odchodzi w stronę sali, gdzie jest David z Mary Margaret. Wciskam dłonie do kieszeni spodni.

- Mills. - słyszę głos za sobą. Razem z Emmą odwracamy się do Killiana, który wskazuję na salę. - Pociecha się rodzi? - uśmiechnął się.

- Tak i...

- Nie przychodź tu. - przerywa mi Emma, przez co patrzę na nią z szeroko otwartymi oczami.

- Emmo, przestań. - wzdycham, zakładając ręce na piersi i stając po stronie Haka.

- Chce pomóc. - mówi.

- Mogłeś powiedzieć o klątwie Zeleny.  - nie spuszcza z niego twardego wzroku.

- Groziła Stelli, tobie i waszej rodzinie. - tłumaczy spokojnie. - Próbowałem pomóc.

- Prawda byłaby najbardziej pomocna. - syczy.

- Prawda zabiłaby twoją siostrę. - nie mogąc się powstrzymać zacisnął szczękę, nadal uparcie patrząc na blondynkę.

- Ona nie jest twoim zmartwieniem...

- Ja tu jestem. - przypominam im, marszcząc brwi.

- Pokonamy Zelene. Czas to zakończyć. - dodaje Emma i rusza w stronę pokoju, gdzie leży Mary Margaret.

Killian patrzy na mnie, a ja kiwam głową, by poszedł za mną.

Emma idzie uparcie przed siebie, a my trochę dalej za nią. Widać to jak bardzo jest zdenerwowana i raczej nie chce jej już bardziej wkurzać.

- Zaczekaj. - David wychodzi z sali. Zamyka drzwi i gestem każe nam podejść bliżej. - Emmo, nie musisz iść sama.

- Ty powinieneś zostać. - mówi wymijająco.

- Zabierz Stelle i Haka.

Patrzymy na siebie z Killianem i uśmiechamy się do Emmy.

- Haka? Oszalałeś? - rozszerza oczy, patrząc na ojca.

David wsadził dłonie do kieszeni.

- Pójdzie z wami. - przekręca głowę, by mógł wiedzieć Haka. - Pójdziesz z nimi.

Hak uśmiecha się złośliwie, kładąc dłoń na pasku. Robi parę kroków w stronę Davida.

- Od kiedy mi ufasz?

- Zelena cię szantażowała.

- Widzisz? Nawet on rozumie. - Hak wskazuje na ojca, a ja kiwam z uznaniem głową i staje obok niego.

Emma patrzy na nich obu.

- On ukrywał prawdę. - mówi do Davida. - Idę sama.

- Nic z tego, tu chodzi o dobro nas wszystkich. - powiedział dobitnie.

- Jak on miałby nam pomóc? Stella ma łuk i strzały, a on ma tylko jedną rękę. - wskazuję na jego połyskujący hak.

Killian oblizuje usta i przekręca oczami.

- Umiem walczyć. - uśmiecha się sztucznie.

- Może was zasłonić... - wysuwa Nolan.

- Zostałem mięsem armatnim? - prycha.

Emma zaciska zęby i zamyka oczy.

- W porządku. - wzdycha niechętnie. - Niech idzie. - dodaje i szybkim krokiem wymija nas, kiedy zauważa Henrego i Leroya wchodzących na piętro.

- Swan mnie nie lubi. - oświadcza luźno Hak.

- Łagodnie powiedziane. - zakładam ramiona na piersi. Uśmiecham się pod nosem i szturcham go ramieniem. - Ja cię nawet lubię.

Patrzy na mnie i przejeżdża językiem po ustach. Uśmiecha się łobuzersko i drapie się palcem po policzku robiąc parę kroków w moją stronę.

- Wiedziałem. - aż bije od niego pewność siebie.

Uśmiecham się z rozbawieniem i odsuwam go od siebie kładąc mu zwiniętą pięść na brzuchu.

Emma dosłownie przechodzi między nami ciągnąc mnie za rękaw kurtki.

- Aua. - narzekam, kiedy niechcący mocniej szarpnęła moim nadgarstkiem.

- Skończmy z tym. - mówi, idąc uparcie przed siebie.

🏹

- Zupełnie niepotrzebnie zabrałyśmy tutaj Henrego. - zaczepia mnie Emma, kiedy idziemy przez las w stronę farmy Zeleny.

- Bzdura. - Killian prycha pod nosem.

Emma patrzy na niego przez ramię.

- Zmanipulowałeś mnie.

- Twoja rodzina cię potrzebowała.

- Henry też. W Nowym Jorku był szczęśliwy.

Marszczę brwi i poprawiam kołczan na plecach.

- Tu też był. Tu jest nasz dom. - mówię dobitnie, co sprawia, że blondynka patrzy na mnie z mocno zaciśniętą szczęką. - Tamto życie, nie było prawdziwe.

- Dla mnie było i dla Henrego też. - odpowiada nawet się nie zatrzymując.

- Nie byłyście sobą, wasze życie jest tutaj. - Hak rozkłada ręce przed sobą.

- Tu jest niebezpiecznie. Wyjedziemy.

- Pytałaś, co Henry o tym myśli? - pytam pewnie, patrząc na plecy siostry.

Emma prawie zaczyna się śmiać.

- To dziecko i wiem, co dla niego najlepsze.

Prycham pod nosem. Emma zatrzymuje się i patrzy na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Wyrównuje z nią kroku. Patrzę jej wyzywająco prosto w oczy i zaciskam dłoń na rękojeści łuku.

- To gówniany argument. - mówię. - Poza tym, najlepsze dla niego czy dla ciebie? - pytam.

- Słucham? - parska i idzie dalej.

Zostaje w tyle, nawiązując kontakt wzrokowy z Hakiem. Mężczyzna oblizuje usta i idzie za Emmą.

- Dobrze się nim opiekujesz, mówisz o niebezpieczeństwie, ale nie o to chodzi. - kręci głową. Emma patrzy na niego ze zmarszczonym czołem. - Wiem czego się boisz. - oboje zatrzymują się. - Widzisz tu dla siebie, Henrego i Stelli przyszłość... szczęśliwą.

Emma oblizuje usta i uśmiecha się bez cienia rozbawienia.

- Szczęśliwą przyszłość Stelli, tak? Niech zgadnę, z tobą? - pyta sarkastycznie.

- Och... - słyszymy znajomy głos. Nawet nie zorientowaliśmy się, że już jesteśmy pod domem Zeleny. Podchodzę do Haka i siostry kiedy zauważam na schodach rudowłosą kobietę z Mrocznym przy swoim boku. Wyciągam jedną ze strzał i napinam cięciwę celując w kobietę. - Jakie to urocze. - grucha. - Jednak powinniście byli skupić się na mnie. - mówi, pochodząc bliżej i trzymając w dłoni sztylet Golda. - Bez magii będzie wam trudniej.

- Przeklnij usta, które ja chce całować. - mówi Emma, patrząc z nienawiścią na Zelene.

- Musisz podjąć decyzję. Możesz zatrzymać magię której nie chcesz, albo możesz ocalić mężczyznę, którego serce bije dla twojej siostry. - uśmiecha się złowieszczo. Zaciskam mocniej uścisk i zerkam na Killiana, który obserwuje Zelene. - Rumpelsztyku. - patrzy na Mrocznego, który szybkim ruchem ręki odrzuca Haka parę metrów dalej w stronę metalowego pojemnika z wodą.

- Hak! - krzyczę i chce do niego podbiec, ale Gold jednym ruchem nadgarstka unieruchamia mnie w miejscu, zupełnie tak, jak wtedy Piotruś. - Emmo, zrób coś! - patrzę na siostrę która gryzie mocno wargę i patrzy z niepokojem na miotającego się pod wodą mężczyznę.

Biegnie w jego stronę i łapie go za ramiona. Próbuję go wyciągnąć ze zbiornika, ale magia nieustępliwie trzyma jego głowę pod wodą.

- Wybierz mądrze. - mówi Zelena. Emma stara się jak może. Ciągnie za jego płaszcz, ale Hak ani drgnie. - Próbuj ile chcesz, nie uwolnisz go. - uśmiecha się i znika razem z Goldem w chmurze zielonego dymu.

Nawet teraz, kiedy ich już nie ma to nie mogę się uwolnić. Starałam się z całych sił, ale to nic nie daje.

Nie mogę przestać patrzeć z przerażeniem na mężczyznę, który przestał się ruszać.

Teraz Emma z łatwością wyciąga go z wody, ale ja dalej pozostaje zamrożona w miejscu.

- Co z nim?!

Emma nie reaguje. Potrząsa jego ramionami.

- Hak? Obudź się! Killian do cholery, obudź się! - potrząsa nim mocniej.

Biorę głęboki wdech i staram się nad sobą zapanować, ale widok jego bezwładnego ciała po prostu sprawia, że nie wytrzymuje. Łzy kują moje oczy. Przełykam ślinę. Nadal nie mogę się ruszyć.

- Emmo, to nie zadziała. - mówię, kiedy potrząsa jego ciałem coraz mocniej. Jestem spokojna chociaż w środku aż mnie nosi. - Wiesz, co musisz zrobić.

Emma patrzy na mnie oddychając szybko. 

Kręci głową.

- Szlag. - klnie pod nosem.

Nachyla się nad Hakiem i odchyla mu głowę. Zaciska jego nos i schyla się, by wykonać oddychanie usta usta, jednak sam dotyk jego ust wystarczył, by aktywować klątwę.

Zielone, jaskrawe światło wydobywa się z pomiędzy ich połączonych ust i wreszcie czuje, że mogę poruszać palcami.

Odrzucam łuk i podbiegam do leżącego mężczyzny. Zakładam włosy, lecące mu na twarz za ucho.

- Killian? - pytam, potrząsając jego ramieniem. - Killian, no proszę. - dodaje błagalnie, przeciągając dłonią po jego szorstkim policzku.

Mężczyzna nagle porusza głową i gwałtownie wypluwa całą wodę z płuc.

Uśmiecham się z ulgą, kiedy otwiera oczy.

Jego głową opada na ziemię, gdy bierze parę głębokich wdechów. Kładę mu dłonie płasko na klatce piersiowej i pomagam unieść się mu do pozycji siedzącej.

Kaszle i opiera czoło o moje ramię, a moja dłoń automatycznie ląduje na tyle jego głowy, by pomóc mu się uspokoić.

- Swan... - dyszy, przekręcając głowę, by patrzeć na Emmę. Delikatnie dotyka palcem ust. - Coś ty zrobiła...

🏹

W zupełnej ciszy we trójkę docieramy do szpitala. Żadne z nas nie odezwało się ani słowem odkąd odjechaliśmy z farmy, bo, co mieliśmy sobie powiedzieć?

Emma straciła magię, a ona jedyna mogła pokonać Zelene białą magią.

Kiedy jesteśmy już na właściwym piętrze, marszczę brwi, widząc wściekłego Davida z mieczem w dłoni. Razem z Emmą szybko podchodzimy do niego.

- Co się dzieje? - pytam z przerażeniem, widząc jego minę.

David napina się całkowicie.

- Odnaleźliście Zelene?

Emma przełyka ślinę.

- Tak, ale nie zdołaliśmy jej powstrzymać...

- Porwała waszego brata. - mówi, starając się opanować trzęsące się dłonie.

Serce podskakuje mi do gardła. Rozszerzam ze strachu oczy i chyba zaczyna robić mi się słabo.

- Zawiodłam? - pyta cicho.

Kręcę szybko głową.

- Nie. Jeszcze nie. - mówię pewnie.

- Ma rację. - David szybko chce iść z kierunku windy, ale Emma zaciska dłoń na jego nadgarstku.

- Czekaj... - David patrzy na nią ze zmarszczonym czołem. Spuszcza wzrok na swoją dłoń. - Odebrała mi magię.

- Jak tego dokonała? - zapytała zdezorientowana Regina.

Z Hakiem spojrzeliśmy na siebie w ciszy.

- Nie ważne jak. Powstrzymamy ją inaczej. - patrzę na Reginę, a później na załamanego Davida.

- Nie ma innego sposobu. - kręci głową.

- To nie prawda. - mówi nagle Henry patrząc z dołu na Reginę. - Ty możesz to zrobić.

- Skarbie... Nie przeżyje trzeciej rudny. - mówi patrząc mu w oczy.

Mrugam i przypominam sobie to, co miało miejsce parę godzin temu. Robię pewne kroki w stronę matki.

- Pokona ją tylko biała magia, a Zelena pokonała cię, bo używałaś czarnej...

- Stello, innej nie znam...

- Nie prawda. - kręcę pewnie głową. - Na czole Henrego złożyłaś pocałunek prawdziwej miłości, a to jest biała magia. - mówię z przekonaniem, a Henry uśmiecha się szeroko.

- Widzisz? - mówi do Reginy, która niepewnie kręci głową.

- Ale ja nie mam nawet serca...

- Nie ważne. Przełamałaś klątwę bez niego i wciąż nas kochasz. - łapie jej dłonie w swoje.

Regina patrzy na Henrego, a później na mnie.

- Możesz to zrobić. - jestem pewna swoich słów, jak nigdy. - Jest w tobie dobro.

- Twoja córka ma rację. - obok Reginy zjawia się nagle Robin Hood, trzymający kusze w dłoni. Mruga do mnie i kładzie jej dłoń na plecach. - Pokonasz tę wiedźmę.

- A-ale ja... - jąka się, patrząc na nas wszystkich po kolei.

- Musisz. - Emma robi parę kroków w jej stronę.

- Dawno dawno temu, byłaś czarnym charakterem, ale zmieniłaś się i jesteś bohaterką, a one zwyciężają. - słowa Henrego rysują mały, czuły uśmiech na czerwonych ustach mamy. - Wierzymy w ciebie. Ty też musisz uwierzyć.

🏹

Wszyscy razem, z Robinem, Reginą, Hakiem i Davidem wyciągamy swoją broń. Idziemy w stronę starej stodoły, gdzie ukrywa się Zelena wraz z Mrocznym. W środku narysowane na ziemi są jakieś znaczki, a po każdej ze stron dużego okręgu znajduje się koszyk. W jednym z nich leży mały noworodek, w drugim serce Reginy, w trzecim rękojeść miecza Davida, natomiast w czwartym złoty mózg Golda.

Naciągam cięciwę celując w głowę rudowłosej kobiety.

- To nie koniec. - warczy David.

Zelena patrzy na nas i uśmiecha się pod nosem.

- A kto mnie powstrzyma? Bo z pewnością nie Wybawicielka. - uśmiecha się sztucznie do Emmy.

Wzrok Davida ląduje na małym dziecku. Szturcham go w ramię.

- Idź. - szepcze.

Razem z Robinem idą w stronę małego dziecka. Ja, Hak i Emma idziemy z drugiej strony, podczas gdy Regina robi krok w przód, nie spuszczając wzroku z Zeleny.

- Nie pozwolimy ci wygrać. - mówi pewnie.

Zelena spojrzała na każdego z nas, a później machnęła dłonią ze sztyletem.

- Pozbądź się ich. - nakazała i swoją magią odepchnęła Robina i Davida na stos siana za nimi.

Gold skupił swoją uwagę na mnie, Emmie i Killianie.

- Błagam, tylko nie woda. - mówi sarkastycznie Hak.

- Przejmijcie sztylet to Mroczny wam pomoże. - mówi i wytrąca Emmie pistolet z ręki.

- Łatwo ci mówić. - stąpam z nogi na nogę.

- Lepiej rób co mówię, albo was zniszczę. - ostrzega, zaciskając szczękę. - Nie mam wyboru. - warczy i odrzuca nas do tyłu na siano. 

Odbijamy się od miękkiej ściany i lądujemy na twardej podłodze.

Boli mnie dosłownie wszystko. Z trudnością otwieram oczy i dostrzegam obok siebie leżącego i nieprzytomnego Haka. Emma także próbuje się podnieść.

Patrzymy na Reginę unoszącą się parę centymetrów nad ziemią. Magia Zeleny zaciska mocniej uścisk na jej szyj.

Pojawia się latająca małpa, która atakuje Robina i Davida.

Wzrokiem staram się odnaleźć łuk i strzały.

Widzę je parę metrów dalej. Czołgam się po ziemi w ich kierunku i kiedy jestem już wystarczająco blisko sięgam po nie i próbuje wstać.

Nagle widzę, jak Regina rozkłada dłonie na których pojawia się białe światło. Z uśmiechem patrzy na przerażoną Zelene. Jednym i szybkim ruchem nadgarstków powala rudowłosą.

Kobieta przez odrzucenie wypuszcza z dłoni sztylet Mrocznego.

Regina szybkim krokiem podchodzi do leżącej rudowłosej.

- Jak?! - krzyczy.

- Sama kształtuje swój los. - uśmiecha się sztucznie i wyrywa zielony naszyjnik leżący na piersi Zeleny.

Światła wokół okręgu znikają, tak samo jak magia ulatuje z ciała Zeleny, a latająca małpa w samą porę zmienia się w jednego z członków Wesołej Kompani Robin Hooda.

David szybko podbiega do noworodka i wyjmuje go z koszyka. Przytula mocno do swojej piersi.

- David, czy z dzieckiem wszystko w porządku? - pytam, patrząc na ojca i pomagając Hakowi wstać na równe nogi.

Mężczyzna uśmiecha się patrząc na syna.

- Tak... Odporny maluch. - patrzy z radością na mnie i Emmę. - Tak, jak jego siostry.

Podchodzę do ojca i patrze na malutką i słodką twarz noworodka.

Uśmiecham się dotykając jego główki.

- Przegrałaś. - syczy Regina do Zeleny, co sprawia, że zatrzymujemy się i patrzymy na obie kobiety. - Nigdzie się nie przeniesiesz. - uśmiecha się zwycięsko.

Klatka piersiowa Zeleny zaczyna szybko się unosić i opadać. Z przerażeniem patrzy na czarnowłosą, która ściska w dłoni zielony naszyjnik.

- Jestem innego zdania. - warczy Gold i magią przyciąga Zelene po ziemi do siebie. - Zapłacisz za wszystko, co mi zrobiłaś.

- Na co czekasz?! Zakończ to! - krzyczy ze strachu.

Rumpelsztyk zaciska szczękę.

- Z przyjemnością. - syczy, wyciągając niebezpiecznie ku rudowłosej rękę.

- Nie! - Regina powstrzymuje go. Jego dłoń odsuwa się gwałtownie. Regina trzymając w dłoni sztylet Mrocznego kręci głową. - Wystarczy. To koniec.

- Wybaczysz jej po tym, co zrobiła? - pyta z niedowierzaniem Gold.

- Biała magia nie pragnie zemsty...

- Zabiła mojego syna!

- Ile osób my zabiliśmy?

Gold marszczy czoło.

- Nie mówisz poważnie...

- Owszem, mówię. Bohaterowie nie zabijają.

Zelena pycha.

- Jesteś bohaterką? 

- Dziś tak. - Regina patrzy na nią z dumnym uśmiechem.

🏹

Gdy David wchodzi do sali, gdzie leży załamana Mary Margaret nie mogę powstrzymać szerokiego uśmiechu.

Kobieta leniwie przekręca w naszą stronę głowę i nagle prostuje się widząc w ramionach swojego męża syna.

Razem z Emmą stoimy w drzwiach nie mogąc nacieszyć się widokiem szczęśliwych rodziców, trzymających w ramionach naszego brata.

- W końcu go zobaczyłem. - słyszę za sobą głos Haka, ale nie mogę spuści wzroku z szczęśliwej Mary.

- Niemowlaka? - pytam, przekręcając głowę, by zobaczyć jak podnosi brwi i uśmiecha się szelmowsko.

- Nie. Twój szczęśliwy uśmiech. - tłumaczy.

- Bo zwyciężyliśmy. - uśmiechamy się do siebie.

Robię mały krok do przodu, by znowu móc popatrzeć sobie na noworodka.

- Chciałem ci podziękować. - mówi Killian, patrząc na Emmę.

- Miałam pozwolić ci się utopić? - zażartowała.

- Nie zdziwiłbym się. - parska śmiechem.

Wchodzę głębiej do sali, gdy Emma i Killian nadal ze sobą rozmawiają. Patrzę przez ramię Davida i uśmiecham się jeszcze szerzej widząc, jak niemowlę ziewa i przeciera piąstkami oczy.

Obok mnie pojawia się Emma i podekscytowany Henry. Mary Margaret uśmiecha się do mnie szeroko mając łzy w oczach.

- Chcesz potrzymać braciszka? - pyta.

Patrzę na nią i prawie od razu kiwam głową. Podaje mi ostrożnie dziecko, a ja delikatnie tule je do swojej piersi. Łzy szczęścia pieką moje oczy, a uśmiech rozciągnięty jest chyba od ucha do ucha.

- Cześć, kochanie. - grucham, potrząsając lekko ramionami.

- Znam to spojrzenie. - mówi Henry, dotykając dłonią kocyka. - Tak samo patrzyła na swój wymarzony samochód. - parska śmiechem, tak samo, jak reszta.

- Zamknij się. - mówię, nie spuszczając wzroku z niemowlaka, co tylko bardziej go bawi.

🏹

Continue Reading

You'll Also Like

17.1K 1.4K 23
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
23.8K 865 35
Hope od małego nie zgadzała się z działaniami DRESZCZu, lecz nie miała wyjścia. Będąc córką Avy Paige jej życie nie było proste, a nie chcąc się podp...
21.1K 1.4K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
6.4K 178 23
- W sumie ładnie wyglądasz z petkiem w gębie - chłopak wypuścił dym z ust. - Przypomnisz mi w ogóle kim jesteś? - zapytałam go gdy paliłam papierosa...