HAPPILY EVER AFTER ¬ Killian...

By BarnesML

46.9K 2K 938

Stella Mills to normalna dziewczyna która mieszka w małym mieście Storybrooke, wraz ze swoją matką i bratem... More

[ PROLOG ]
[ JEDEN ]
[ DWA ]
[ TRZY ]
[ CZTERY ]
[ PIĘĆ ]
[ SZEŚĆ ]
[ SIEDEM ]
[ OSIEM ]
[ DZIEWIĘĆ ]
[ DZIESIĘĆ ]
[ DWANAŚCIE ]
[ TRZYNAŚCIE ]
[ CZTERNAŚCIE ]
[ PIĘTNAŚCIE ]
[ SZESNAŚCIE ]
[ SIEDEMNAŚCIE ]
[ OSIEMNAŚCIE ]
[ DZIEWIĘTNAŚCIE ]
[ DWADZIEŚCIA ]
[ DWADZIEŚCIA JEDEN ]
[ DWADZIEŚCIA DWA ]
[ DWADZIEŚCIA TRZY ]
[ DWADZIEŚCIA CZTERY ]
[ DWADZIEŚCIA PIĘĆ ]
[ DWADZIEŚCIA SZEŚĆ ]
[ DWADZIEŚCIA SIEDEM ]
[ DWADZIEŚCIA OSIEM ]
[ DWADZIEŚCIA DZIEWIĘĆ ]
[ TRZYDZIEŚCI ]
[ TRZYDZIEŚCI JEDEN ]
[ TRZYDZIEŚCI DWA ]
[ TRZYDZIEŚCI TRZY ]
[ TRZYDZIEŚCI CZTERY ]
[ TRZYDZIEŚCI PIĘĆ ]
[ TRZYDZIEŚCI SZEŚĆ ]
[ TRZYDZIEŚCI SIEDEM ]
[ TRZYDZIEŚCI OSIEM ]
[ TRZYDZIEŚCI DZIEWIĘĆ ]
[ CZTERDZIEŚCI ] - KONIEC
[ PLAYLIST ]
[ PODZIĘKOWANIA + NOWA KSIĄŻKA ]

[ JEDENAŚCIE ]

1K 48 22
By BarnesML

Siedząc w kuchni, robiąc sobie jakiś wartościowy posiłek i brnąc w międzyczasie przez kolejny odcinek ulubionego serialu, słyszę wibracje swojego telefonu.

Zabieram patelnie z gazu i biorę do ręki telefon. Automatycznie uśmiecham się widząc na wyświetlaczu imię Emmy. Szybko odbieram.

- Cześć, Emmo! Co słychać? Jak się ma Henry? Podoba mu się w Nowym Jorku? Mam nadzieję, że pamięta o tym, żeby kupić mi bajgle... - gadam, jak najęta oblizując łyżeczkę z sosu.

- Tak tak, wszystko z nami okej, ale muszę ci coś powiedzieć. - wzdycha do słuchawki, a ja aż prostuje się w miejscu i wyciszam pilotem rozmowę Chendlera i Joeya w telewizji.

- Co się dzieje?

- Znaleźliśmy syna Golda...

- To chyba dobrze, co nie?

- Tak, ale... Och, Boże! Nie wiem, jak mam to powiedzieć.

- Po prostu powiedz. Nie strasz mnie...

- Bealfire to ojciec Henrego. - mówi na jednym wdechu, a ja aż upuszczam szpatułkę z wrażenia. - Stello? Stello, jesteś tam?

- Och... Um... Tak, tak. - schylam się, by podnieść drewienko. - Ale... Wow.

- Wiem. - odpowiada mi, a po tonie jej głosu mogę stwierdzić, że jest załamana, zdenerwowana i wszystko na raz.

- Więc masz dziecko z synem Mrocznego... Niezły pasztet. To może przerosnąć nawet wybawicielkę.

- Mam milion pytań, ale teraz to bez znaczenia. Nie wiem, co robić.

- Chcesz to ukryć przed Henrym?

- Powiedziałam mu, że jego ojciec nie żyje.

- Wiem, ale bez względu na to, Henry ma prawo znać prawdę... Emmo, powinnaś to wiedzieć najlepiej. - dodaje.

- Ja chce go tylko chronić...

Podnoszę brwi stukając szpatułką o blat.

- Jego czy siebie?

Emma milczy przez chwilę.

- Ja... Nie wiem... Muszę pomyśleć.

- Okej. Dzwoń, jakby coś się działo.

- Jasne, do słyszenia.

- Pa. - odkładam telefon na blat.

Wzdycham cicho. Przeznaczenie to jednak suka.

🏹

- Gold to dziadek Henrego? - pyta David, ściskając w dłoniach kubek z herbatą.

- Tak. - kiwam głową, a Mary Margaret przełyka ślinę i kręci głową jakby nie mogła w to uwierzyć.

- Ja jestem jego dziadkiem.

- Można mieć dwóch. - wzruszam ramionami.

Ręka Davida opada na stół. Mruży oczy w zastanowieniu.

- Więc... Przybraną babcią Henrego jest Regina?

- Właściwie prababką. - poprawia go żona. - Do tego matką adopcyjną.

- Mówiłam, niezły pasztet. - biorę łyk kawy.

- Święto Dziękczynienia w naszej krainie byłoby totalną katastrofą. - komentuje mężczyzna.

🏹

Kolejny dzień minął względnie spokojnie. Właśnie jechałam ma komisariat do pracy, słuchając piosenek ulubionego zespołu i wyjąc głośno razem z wokalistą, przez co za każdym razem kiedy mijałam ludzi posyłali mi zażenowane spojrzenia. Szczerze mówiąc miałam to gdzieś, ponieważ miałam świetny humor, a to wszystko z powodu urodzin Mary Margaret i imprezy niespodzianki, którą planujemy z Davidem w barze babci. Przydałaby się nam wszystkim odrobina relaksu od tego wszystkiego. Dlatego też nie przejmowałam się limitem prędkości. Samochody i szybka jazda to było coś co kochałam bezgranicznie. To ta cudowna adrenalina, która jest nawet nie porównywalna do walki z ogrem albo olbrzymem.

Parkuję samochód, a The Weekend cichnie. Wyciągamy ze schowka wszystkie te kolorowe bajery na przyjęcia i zadowolonym krokiem idę w stronę biura.

- W cukierni powiedzieli mi, że tort będzie gotowy na szesnastą. W ogóle to miałam tam małe zamieszanie. Zamówiłam czekoladowy tort z wiśniami, bo wiem, że Mary Margaret kocha wiśnie, ale pani uparła się na truskawki, to ja że nie, bo chce wiśnie. No i wiesz, ona coś do mnie gada, a ja... - urywam w pół zdania, kiedy widzę Davida nieprzytomnego na podłodze. Wszystko, co miałam w rękach rzucam na ziemię. - David?! David?! - podbiegał do niego i poruszam jego ramieniem. Mężczyzna powoli otwiera oczy i cicho jęczy. - Co się stało?!

- Hak mnie zaskoczył. - mówi, kiedy pomagam mu wstać.

- David! - słyszymy głos Mary Margaret. Kobieta wbiega do pokoju i marszczy brwi widząc nas na podłodze. Szybko podbiega. - Och, Boże, wszystko w porządku? Co się stało? Jesteś ranny! - mówi, a mężczyzna dotyka swojej skroni, gdzie znajduje się niewielka rana.

- Hak. - mówi tylko, a mnie to nakręca. Samo wspomnienie o nim otwiera mu nóż w kieszeni. Patrzy na biurko, na którym leżała proteza dłoni. - Szukał swojego haka. Tak, z przyjemnością go zamknę. - siada na krześle.

- Nie on nam zagraża.

- Czyżby? - pyta, kiedy wyciągam chusteczkę, by mógł otrzeć krew.

- Regina i Cora szukają sztyletu Golda. - mówi.

Na samo imię matki i Cory w jednym zdaniu zaczynam czuć, jak krew mi się gotuję. Jednocześnie znowu jestem zawiedziona i czuje się zdradzona.

- Jeśli go znajdą, Cora będzie kontrolować Mrocznego...

- Albo przejmie jego moce. - wysuwam.

- I tak źle i tak nie dobrze.

- Trzeba zadzwonić do Golda. - wyciągam telefon z kieszeni.

- Próbowałam. Wysłałam wiadomość.

- Musimy działać. - mówi David.

- Zyskamy na czasie.

- Jak?

- Regina nigdy nie ufała matce. Zasieje w niej ziarno niepewność. - odpowiada.

- Uwierzy ci? - pytam.

- Wystarczy, że mnie wysłucha. Wiem co robić.

🏹

- Nareszcie! - mówię odbierając telefon. Rodzice i Błękitna patrzą na mnie. - Zostawiłam ci milion wiadomości! Powiedział ci gdzie ukrył sztylet?

- Tak. Na wieży zegarowej za wskazówką. Pospieszcie się, Cora i Regina nie mogą go dostać.

- Jasne. - rozłączam się. - Musimy się szybko dostać na wieżę zegarową. - mówię, a Mary Margaret i David kiwają głową.

Szybko biegniemy w kierunku biblioteki. Wchodzimy do windy, która zabiera nas na górę. Przez cały czas mogę myślę tylko o tym, że musimy zdążyć przed matką i Corą. Gdy winda zatrzymuje się, biegnę schodami do góry, a oni za mną.

Podchodzę do wielkiej tarczy i przesuwam dłońmi po szybie, by wyczuć, który z kawałków jest tym ruchomym. W końcu udaje mi się ściągnąć kawałek szyby. Wkładam rękę w zegar i uśmiecha się, czując rękojeść sztyletu.

- Jest. - wyciągam go.

- Zmyślna kryjówka. - komentuje David.

- Rzeczywiście. - kiwam głową i podaje mu własność Golda.

- Udało się. - Mary Margaret zabiera sztylet.

- Tak, Mroczny zostanie sługą. - dodaje mężczyzną.

- Owszem. Pytanie czyim. - słyszę ten spokojny głos, od którego mam ciarki.

Cora i Regina pojawiają się w obłokach fioletowego dymu tuż przed nami. Na widok matki, serce przestaje mi pracować. Nie wiedziałam jej od czasu tej afery z Archim, a teraz ona stoi tu przede mną chcąc odebrać sztylet Rumpelsztyka, by zniszczyć naszą rodzinę. Regina patrzy na mnie smutnymi i zaskoczonymi oczami. Najwyraźniej nie spodziewała się mnie tu zobaczyć.

- Spóźniłyście się. - mówi David.

- Jesteśmy w sama w porę. - uśmiecha się.

- Uprzedzałam cię, Regino, dobro zawsze zwycięża. - Mary Margaret patrzy na nią.

Cora chichocze.

- Nadszedł czas byś otrzymała kolejną lekcje. - macha ręką, a obok nich pojawia się starsza, blond włosa kobieta.

Śnieżka wstrzymuje oddech.

- Joanna?!

- Nie zwycięża ani dobro, ani zło. - mówi Cora, a Regina odwraca się do kobiety. - Tylko potęga. - dodaje, a Regina zanurza dłoń w klatce piersiowej kobiety.

- Nie!

- Mamo przestań! - wrzeszczę razem z Mary Margaret.

Regina jak robot, bez żadnego grymasu na twarzy wyrywa serce starszej kobiecie, a ona jęczy i kuli się z bólu. Patrzenie na cierpienie tej starszej osoby sprawia, że w oczach stają mi łzy.

Nie mogę uwierzyć, że zrobiła to na moich oczach.

- Twój wybór. - uśmiecha się do czarnowłosej.

Każda część mnie, która kiedykolwiek wierzyła w nią właśnie straciła nadzieję na to, że ona kiedykolwiek się zmieni. Teraz nie potrafię spojrzeć na nią inaczej. To nie moja mama, Regina Mills, tylko Zła Królowa.

- Ona nie ma z tym nic wspólnego!

- Oczywiście, że ma.

- Nie wierz im, Śnieżko. - mówi kobieta i zaraz krzywi się, bo jej serce znowu zostało ściśnięte.

David wyciąga broń, ale Cora szybko odrzuca ją w ścianę.

- Nie rób tego, proszę cię. - patrzę na nią błagalnie, ale ona rzuca mi tylko przelotne spojrzenie.

- Nie wtrącają się do tego. - mówi, a to tylko bardziej mnie rani.

- Oddaj sztylet, bo i tak wszyscy wiemy, że to zrobisz. - Cora wystawia dłoń. - Twoja matka chciała tylko, żebyś była dobra.

Mary Margaret marszczy brwi.

- Gdzie słyszałaś te słowa?

- A jak myślisz?

Mary Margaret mruga.

- Błękitna wróżka kazała mi nie wspominać o świecy... To nie była ona...

- Sztylet. - wyciąga dłoń.

- To ty dałaś mi świece... - rozszerza usta. - Moja matka nie była chora!

Cora uśmiechnęła się szeroko.

- Była bardzo chora.

- To ty ją zabiłaś!

- Właściwie to mogłaś ją ocalić.

- Wiedziałaś, że odmówię... Dlaczego mi ją odebrałaś?

Wzrusza ramionami.

- Żeby moja córka została królową. - mówi jakby to było oczywiste, a Regina patrzy na nią ze ściągniętymi brwiami, ale bardzo szybko znowu przybiera kamienną minę.

- Oddaj sztylet. - mówi.

- Nie pozwolę ci znowu wygrać! - patrzy na Core.

- Matkę już straciłaś, ją też chcesz stracić? - wskazuje na kobietę.

- Uciekajcie... - kobieta mówi, ale znowu się kuli, przez Reginę.

Tym razem ściska serce dłużej i mocniej.

- Co by powiedziała twoja matka? - pyta Cora. - Gdyby żyła... Sztylet. - znowu wyciąga rękę, a Mary Margaret rzuca nim i sama pada na ziemię.

- Dość... - wzdycha, kiedy po jej policzkach toczą się łzy.

Cora przywołuje sztylet do siebie.

- Dobra dziewczynka.

- Masz to, po co przyszłaś. - pociągam nosem. - Oddaj jej serce. - proszę, a Regina to robi.

Wystawiam dłoń w kierunku kobiety a ona ją przyjmuje. Obejmujemy ją z Davidem rękoma.

- Niezupełnie. - mówi nagle Cora i macha ręką, a kobieta wypada przez zegar.

Staram się ją jeszcze złapać, ale kawałki szkła ranią moje dłonie i haratają brzuch.

Patrzę na ziemię i widzę martwe ciało, leżące bezwładnie na chodniku. Mary Margaret wybucha płaczem, a David obejmuje ją od tyłu.

- Widzisz do czego prowadzi dobro. - kpi Regina i obie znikają w chmurze dymu.

Nie mogę i nie chce wierzyć w to, co właśnie się wydarzyło.

Powoli zsuwam się na ziemię, plecami do ściany i chowam twarz między kolanami. Ta kobieta była niewinna, a zginęła i to prawie z ręki mojej matki.

🏹

Continue Reading

You'll Also Like

23.7K 865 35
Hope od małego nie zgadzała się z działaniami DRESZCZu, lecz nie miała wyjścia. Będąc córką Avy Paige jej życie nie było proste, a nie chcąc się podp...
17.8K 83 3
Winter (Sigrid) jest siostrą Eleny Gilbert. Kiedy bomba w postaci nadprzyrodzonego świata spada na dziewczyny, Winter zaczyna miewać dziwne sny które...
8.5K 461 50
Pierworodny syn najpotężniejszego w klanie wojownika zwanego Toruk Macto, którego poczynania znają wszyscy Na'vi, wylatuję wraz z rodziną w zupełnie...
28.1K 1K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...