HAPPILY EVER AFTER ¬ Killian...

By BarnesML

46.9K 2K 938

Stella Mills to normalna dziewczyna która mieszka w małym mieście Storybrooke, wraz ze swoją matką i bratem... More

[ PROLOG ]
[ JEDEN ]
[ DWA ]
[ TRZY ]
[ CZTERY ]
[ SZEŚĆ ]
[ SIEDEM ]
[ OSIEM ]
[ DZIEWIĘĆ ]
[ DZIESIĘĆ ]
[ JEDENAŚCIE ]
[ DWANAŚCIE ]
[ TRZYNAŚCIE ]
[ CZTERNAŚCIE ]
[ PIĘTNAŚCIE ]
[ SZESNAŚCIE ]
[ SIEDEMNAŚCIE ]
[ OSIEMNAŚCIE ]
[ DZIEWIĘTNAŚCIE ]
[ DWADZIEŚCIA ]
[ DWADZIEŚCIA JEDEN ]
[ DWADZIEŚCIA DWA ]
[ DWADZIEŚCIA TRZY ]
[ DWADZIEŚCIA CZTERY ]
[ DWADZIEŚCIA PIĘĆ ]
[ DWADZIEŚCIA SZEŚĆ ]
[ DWADZIEŚCIA SIEDEM ]
[ DWADZIEŚCIA OSIEM ]
[ DWADZIEŚCIA DZIEWIĘĆ ]
[ TRZYDZIEŚCI ]
[ TRZYDZIEŚCI JEDEN ]
[ TRZYDZIEŚCI DWA ]
[ TRZYDZIEŚCI TRZY ]
[ TRZYDZIEŚCI CZTERY ]
[ TRZYDZIEŚCI PIĘĆ ]
[ TRZYDZIEŚCI SZEŚĆ ]
[ TRZYDZIEŚCI SIEDEM ]
[ TRZYDZIEŚCI OSIEM ]
[ TRZYDZIEŚCI DZIEWIĘĆ ]
[ CZTERDZIEŚCI ] - KONIEC
[ PLAYLIST ]
[ PODZIĘKOWANIA + NOWA KSIĄŻKA ]

[ PIĘĆ ]

1.1K 50 11
By BarnesML

- Tego chłopca widziałaś? - Emma pokazuje Aurorze zdjęcie Henrego.

Dziewczyna bierze do ręki fotografię i kiwa głową.

- Tak, to Henry.

- To niemożliwe, jak mogłaś śnic o moim synu? - zapytała.

Właśnie tak, to była to kolejna rewelacja. Aurora widziała w śnie Henrego, a to tylko bardziej motywowało mnie do powrotu. Nieznośnie tęskniłam za tym chłopcem i marzyłam tylko o tym, by znowu go zobaczyć i wypić kakao z cynamonem u babci. Przysporzyło mi to także nowych zmartwień, bo niby z jakiego powodu Śpiąca Królewna miałaby śnić o chłopcu, którego nigdy nie widziała?

- Nie wiem. - odpowiada, trochę wystraszona. Ona także nie wiedziała, co się z nią działo.

- Może to nie był sen. - wysuwa Mary Margaret, a Emma od razu wstaje i patrzy na nią.

- Co?

- Ja też byłam w tym pokoju...

- Nic nie mówiłaś. - Aurora także wstała.

- Nie chciałam cię straszyć.

- Pokój jest prawdziwy? - pyta Mulan.

- Klątwa snu. Obie doświadczyłyśmy skutków ubocznych...

- Tak samo, jak Henry. - kończę za nią.

- Bo mu nie uwierzyłam. - ramiona Emmy opadły, a z wyrazu jej twarzy aż biło poczucie winy.

- O czym jeszcze skłamałaś? - spytała z pretensją Aurora i podeszła do Mary Margaret.

- Nie kłamałam. Chroniłam cię.

- Co jeszcze powiedział Henry? - spytała cicho Emma.

Aurora patrzy na blondynkę, a wyraz jej twarzy od razu łagodnieje.

- Nic więcej. Obudziłam się. - powiedziała, a to wcale nie przyniosło nam ulgi.

Emma zacisnęła usta i zamknęła oczy.

- Emmo - zwróciłam na siebie jej uwagę. - Będzie dobrze.

- Nie sądzę. - warknęła.

- Wiemy, jak wrócić. - uspakaja ją Śnieżka.

- Owszem, mamy kompas, ale Cora ma za to popiół z szafy.

- To misja samobójcza. - dodaje Mulan.

- Możemy powstrzymać Corę. - mówi czarnowłosa.

- Niby jak?

- Nie wiem, ale znam kogoś, kto zna sposób. Rumpelsztyk. - wymawia jego imię, a mnie przechodzą dreszcze.

Gold odkąd pamiętam zawsze mnie przerażał, a teraz kiedy okazał się być Mrocznym przeraża mnie jeszcze bardziej.

- Możemy przekazać wiadomość Henremu. - myślę głośno.

- Chwileczkę... - zaczyna Aurora, ale kiedy Emma na nią patrzy od razu milknie.

- Księżniczko, pora na drzemkę.

🏹

Aurora zasnęła. Natomiast Emma cały czas, nieustannie się martwiła.

Ocieram zmęczoną twarz w dłoniach i marzę o tym, by zasnąć, ale wiem, że muszę być czujna i na nogach, ponieważ w każdej chwili może zaatakować Cora. By zająć czymś głowę rozglądam się po lesie, lecz nie dostrzegam niczego bardziej interesującego od drzew. Nie wiedzieć czemu w mojej głowie pojawia się mężczyzna, którego zostawiłam u olbrzyma. Co jeśli naprawdę miał czyste intencje, a ja tak zwyczajnie go zostawiłam?

Myślałam o Killianie na tyle długo, by przekonać się o tym, że nasza historia jeszcze się nie skończyła. Nawet nie wiem, jak doszłam do takich wniosków, ale czułam głęboko w kościach, że jeszcze się spotkamy, ale nie będzie to tak miłe, jakbym chciała. Był piratem, a szczere wątpię, by odpuścił mi wystawienie do wiatru.

Z myśli wyrywa mnie krzyk. Momentalnie wstaję i wyciągam zza pasa miecz. W oddali widzę grupkę mężczyzn zbliżająca się do nas z wysoko uniesiona bronią. Serce łomocze mi w piersi, ale nie mogę pozwolić sobie na słabość i gdy są już na tyle blisko rzucam się w wir walki.

Mężczyźni atakują nas z każdej strony, a ja o dziwo skutecznie odpieram atak każdego z nich.

- Kompas! - krzyczy Emma, kiedy jeden z mężczyzn podnosi go i zamierza z nim uciec.

Mary Margaret reaguje bardzo szybko i przeszywa strzałą jego pierś. Puszcza kompas na ziemię, a to daje czas, by Emma zabrała go z powrotem.

Podbiegam szybko do kobiet, a płuca palą mnie z wyczerpania. Stoimy plecami do siebie, ale na tyle blisko, by każda mogła osłaniać się nawzajem.

- Wie ktoś jak ich zabić? - pytam, kopiąc jednego z nich w brzuch i krzyżując z nim miecz.

- Nie. - odpowiada szybko Mary Margaret i wypuszcza kolejną strzałę w pierś innego mężczyzny. Kolejnego uderza z łokcia i pomaga mi pozbyć się następnego. - Mulan! Mulan! Mulan? - krzyczy, patrząc na posłanie, na którym spała Aurora.

Mocno zaciskam zęby.

- Gdzie one są?! - pyta Emma.

- Nie wiem, musimy uciekać! - mówi i zaczynamy biec przed siebie. Biegniemy przez parę minut i w końcu zatrzymujemy się, gdy orientujemy się, że nikogo prócz nas nie ma. - Jesteście całe? - pyta, ale nie odpowiadamy jej, ponieważ słyszymy szelest liści.

Szybko przybieramy odpowiednie pozycję czekając na wroga, ale ulga opuszcza mnie kiedy widzę, że to tylko Mulan.

- Porwali Aurorę. - mówi zrozpaczona.

🏹

Idąc przez las każda z nas milczy. Nie odezwałyśmy się do siebie ani słowem, od czasu pojawienia się Mulan. Cisza zaczęła mnie powoli dobijać i już chciałam zacząć rozmowę, kiedy nagle słyszę odgłosy kruka.

Odwracamy się szybko w jego stronę i widzimy, jak ptak siada na ramieniu Mary Margaret. Kruk zaczyna wydawać swoje odgłosy jeszcze głośniej, a kobieta spokojnie wsłuchuje się w każdy z nich. W końcu marszczy brwi, a ptak znika.

- Co to było? - Emma obserwuje Mary Margaret.

- Cora. - odpowiada w zamyśleniu. - Jeśli do zmierzchu nie oddamy jej kompasu, Aurora zginie. - mówi, a ja mocniej zaciskam uścisk na złotym skarbie.

- Oddaj mi go. - żąda Mulan, wystawiając w moim kierunku otwarta dłoń.

- Eee, nie? - robię krok do tyłu. - Zastanówmy się.

- Ten kompas nie jest wart życia Aurory. Dawaj mi go!

- Spokojnie. - Mary Margaret staje między nami, gdy nawzajem twardo wpatrujemy się w siebie. - Uratujemy Aurorę i zatrzymamy kompas.

- Przysięgłam Filipowi chronić Aurorę i dotrzymam przysięgi. - powiedziała i rzuciła się na mnie chcąc wyrwać mi kompas z ręki.

- Zostaw to, to ja go zdobyłam! - siłowałam się z nią, mocno zaciskając palce na kompasie i słowo daje puszczenie go to ostatnia rzecz, jaką teraz bym zrobiła.

- Oddaj go!

- Mulan. - Mary Margaret odpycha ode mnie kobietę. - Jeśli nie pokonamy Cory, dostaniesz kompas.

- Mroczny już nam nie pomoże!

Śnieżka milczy i spuszcza wzrok na ziemię. Odchrząkuje i podnosi spojrzenie na Mulan.

- Owszem, pomoże. - mówi pewnie.

- Niby jak? - kpi.

- Nie tylko Aurora była przeklęta. Ja też mogę się dostać do otchłani.

- Przecież nie masz już koszmarów. - Emma marszczy brwi.

- Istnieje sposób na to, bym zapadła w głęboki sen, który pozwoli mi wrócić.

- Nie mów, że kolejna klątwa. - jęczę.

- Nie. - szybko odwraca się do mnie. - Muszę zapaść w niekontrolowany sen, w którym mój umysł nie będzie mógł mnie chronić.

- Jak?

Zerka na Mulan.

- Dzięki twojemu magicznemu proszkowi. Powinno się udać.

- Zużyłam resztkę na olbrzyma.

- Zdobądź więcej. - mówi, a Mulan podnosi brwi.

- Maki są tu rzadkością, ale wiem gdzie rosną, a to dość daleko.

- Zdążymy do zmroku? - pyta Emma, a Mulan nieznacznie kiwa głową.

- Lepiej się pospieszmy.

🏹

- Jest... ładny. - mówię, przekrzywiając głowę i patrząc na mak.

- Rozgniotę nasiona. Zrobimy to po staremu. - mówi Mulan wyciągając sztylet.

- Jesteś pewna? - Emma łapię Mary Margaret za dłoń.

Kobieta kiwa powoli głową, uśmiechając się delikatnie.

- Tak, zrobię wszystko, byśmy wróciły do domu. - patrzy na nas, a my kiwamy głowami.

- Proszek niemal gotowy. - słyszymy Mulan, która rozdrabniała nasionka.

- Szybko. - wzruszam ramionami.

- Ile będzie działał? - Mary Margaret siada i opiera się o pień drzewa.

- Godzinę.

- Cóż, wystarczy, jeśli Henry też tam będzie. - odpowiada i układa się wygodniej.

Razem z Emma siadamy blisko niej.

- Będziemy czuwać. - mówię, łapiąc ją za rękę, przez co uśmiecha się do mnie łagodnie.

- Pozdrów naszego dzieciaka. - dodaje Emma, a kobieta kiwa głową.

Patrzy na Mulan, która zbliża się do nas. Nachyla się i zdmuchuje pyłek z dłoni wprost na twarz Śnieżki, która momentalnie zasypia. Patrzymy na siebie z Emmą i staramy pocieszyć się nawzajem małymi uśmiechami.

Opieram się wygodnie na ręce i sama zamykam oczy.

- Zmęczona? - Emma kopie mnie lekko w kostkę bym zwróciła na nią uwagę.

- Nawet nie masz pojęcia. - mówię, a z moich ust wyrywa się małe ziewnięcie, przez co Emma chichocze cicho.

- Prześpij się trochę. Mało co spałaś w ostatnich dniach.

- Jeśli w ogóle. To wszystko jest strasznie pokręcone. Tydzień temu jadłam owsiankę w barze babci, a dzień temu zakumplowałam się z olbrzymem. Fajnie. - wzruszam beztrosko ramionami.

- Tak, to... dziwne. Nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć. Nie mogę się doczekać spotkania z Henrym. - uśmiecha się i opiera głowę na pniu.

Oddaję uśmiech i otwieram usta, ale nagle czuję, jak ręka Mary Margaret drga. Kobieta nagle powoli otwiera oczy, a ja prostuje się na miejscu.

- Hej, w porządku? - pytam, a ona nagle podskakuje i szybko wstaje. - Co się dzieję? - szybko razem z Emma podnoszę się z ziemi. - Co robisz?

- Szukam proszku. - klęczy nad skałą, na której Mulan rozdrabniała nasionka.

- Skończył się...

- On został tam sam!

- Henry?! - Emma zaczyna panikować. - Wszystko z nim w porządku?

- David! Dał się przekląć, by mnie zobaczyć, a teraz jest uwięziony. - zaczyna szlochać, a ja nachylam się nad nią, by ją uspokoić.

- W otchłani? - pytam.

Mary Margaret zaczyna szybciej oddychać.

- Tylko jedno może mu pomóc...

- Pocałunek prawdziwej miłości. - patrze na Emmę, a ona na mnie.

Nagle Śnieżka chwyta moje ręce w swoje.

- Musimy wrócić do domu! Jeśli się nie uda...

- Spokojnie, uda się. - zapewnia ja Emma.

- Jasne, że tak. - dodaję, patrząc ze zmartwieniem na Mary Margaret, która przełyka ślinę.

- Wierzycie w to?

- Wierzymy dzięki tobie.

- Wrócimy do domu. - Emma głaszcze ją spokojnie po ramieniu. - Zdobyłaś informacje?

Kiwa głową.

- Tak, musimy się dostać do celi Rumpelsztyka.

- Więc chodźmy. Zabierzcie swoje rzeczy. - mówi Emma, a ja podnoszę z ziemi swój miecz i wkładam dłoń do kieszeni kurtki.

Serce bije mi szybciej, gdy nie czuje tam zimnego kompasu.

- Och, nie... dziewczyny... - rozglądam się po ziemi mając nadzieję, że zwyczajnie mi wypadł, ale kiedy nie dostrzegam nigdzie Mulan, wszystko zaczyna mi się układać w całość.

- O co chodzi? - Emma marszczy brwi.

- Mulan zwinęła kompas. - mówię, zaciskając szczękę.

Emma rozszerza oczy i szybko zbiera z ziemi swoje rzeczy.

- Chodźmy szybko. Na pewno nie uciekła daleko. - idzie szybko przodem, a my za nią. Mary Margaret przygotowała łuk, a ja zaczęłam obwiniać się o to, jak bardzo nieuważnym jestem człowiekiem. Miałam go cały czas przy sobie w kieszeni, a jednak Mulan udało się go zabrać.

- Nie obwiniaj się. - słyszę głos Śnieżki. - To nie twoja wina.

- Jeśli nie znajdziemy Mulan, kompas przepadnie, a my nigdy nie wrócimy do domu. - mam ochotę po raz pierwszy od pobytu tutaj się rozpłakać z bezsilności. To nie jest dla mnie. Ciągłe szukanie, odnajdywanie i walka męczy mnie bez reszty.

- Tam! - Emma zatrzymuje się i wskazuje na biegnącą dalej dziewczynę. Mary Margaret napina łuk i wypuszcza strzałę, która uderza w drzewo niedaleko Mulan, która zatrzymuje się i unosi ręce do góry.

- To było ostrzeżenie, drugiego nie będzie!

- Jak mnie znalazłyście?

- Wiem co nieco o tropieniu. - mówi twardo.

- Oddaj nam kompas. - idę w jej stronę.

- Dobrze. - mówi, ale nagle sięga po miecz.

Wyjmuje go, ale on zaraz zostaje odrzucony przez Mary Margaret, która rzuca się na kobietę.

- Oddaj. Nam. Kompas. - warczy i przystawia jej strzałę do gardła.

- Aurora zginie...

- Zdobędziemy, co trzeba żeby powstrzymać Core, a Aurora będzie wolna.

- Kolejna podróż? Tak myślałam! Musimy oddać Corze kompas...

- Nie! Bez niego nie wrócimy do domu.

- Więc musisz mnie zabić. - mówi wojowniczo.

Mary Margaret waha się. Jest jej ciężko, ale w końcu zamyka oczy i bierze zamach.

- Przestań! - w oddali słychać znajomy głos.

Patrzymy w stronę Aurory z otwartymi ustami.

- Nie bierz tego jakoś specjalnie do siebie, ale co ty tu do cholery robisz? - pytam, z szokiem na twarzy. Ta jednak zwraca uwagę tylko na Mulan.

- Puść ją! - podchodzi do Mary Margaret. - Powiedziałam puść!

Czarnowłosa wstaje, mając tak samo zdziwiona minę, jak my. Aurora pomaga Mulan wstać.

- Ktoś cię śledził? - pyta.

- Nie sądzę, Cora mnie nie wdziała. - tłumaczy.

- Więc jak uciekłaś? - pyta Emma, a wzrok Aurory ląduje na mnie.

- Hak mnie uwolnił. - mówi, a ja rozszerzam oczy.

- Dlaczego? - mrugam.

- Żeby ci udowodnić, że powinnaś była mu zaufać i że gdybyś to zrobiła, to razem pokonalibyście Corę. Odebralibyście jej magiczny popiół. Teraz same musicie stawić czoło Corze. - dodaje, a ja przecieram twarz dłonią. - Chyba, że mu zaufasz... Zależy mu na tobie. - ostatnie słowa sprawiają, że przełykam ślinę i podnoszę brwi.

- Och. - zdołałam jedynie wydusić.

- Wiecie, jak powstrzymać Core? - pyta Aurora, ale kiedy jej nie odpowiadam, patrzy na Emmę i Mary Margaret. Nadal jestem wstrząśnięta tym, co mi powiedziała.

- Tak. - odpowiada Emma.

- Więc dokąd idziemy?

- Do celi Rumpelsztyka.

🏹

Continue Reading

You'll Also Like

6.4K 178 23
- W sumie ładnie wyglądasz z petkiem w gębie - chłopak wypuścił dym z ust. - Przypomnisz mi w ogóle kim jesteś? - zapytałam go gdy paliłam papierosa...
90.3K 3.1K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
8.5K 461 50
Pierworodny syn najpotężniejszego w klanie wojownika zwanego Toruk Macto, którego poczynania znają wszyscy Na'vi, wylatuję wraz z rodziną w zupełnie...
15.8K 511 18
Kontynuacja pierwszej części „Winter forever". Grace i rodzeństwo Pevensie wracają do Narnii, co wiąże się z mnóstwem kłopotów. Moce Grace nie wraca...