Love Lies | Kim Taehyung

By secretbangtn

22.8K 1.3K 901

Gdzie zdesperowana studentka, na brzegu bankructwa, podejmuje raczej radykalne kroki. "Mam trzy zasady Pierws... More

Love Lies | Kim Taehyung
1| You're My Blue
2| Have I Lost Myself
3| Or Have I Gained You
5| A sound full of unfamiliarity
6|Forget it, what right do i have
7|It feels I'm roaming over
8I鈥卹an to where the sun rises鈥卐very single night
Surprise

4| Please Don't Say Anything

2.2K 130 135
By secretbangtn

Poranek zbyt piękny, jak na jej położenie. Światło odbijało się w satynowych pościelach, mających przy tej porze, wręcz arystokracki kolor, mieniąc się swoim złoto-różanym odcieniem. 

Jej donie przejechały po ciepłej powierzchni, a cichy uśmiech wstąpił na jej usta, tak dyskretny, że sama nie wiedziała o jego pojawieniu. Nieprzyjemny powiew porannego powietrza, przysuwający ją do tego naturalnego ciepła obok. 

I tak własnie, jedno za drugim, ciemne owładnięte przez resztki snu, oko otworzyło się z chwilowym niezrozumieniem co do widoku. Zdezorientowanie, dziwna nieświadomość i zbyt majestatyczny widok by miała chwilę na przypomnienie sobie o wczorajszych wydarzeniach. 

Delikatnie przejechała grzbietem swojej dłoni po jego stonowanej skórze, dopiero teraz widząc jak ta w rzeczywistości wydaje się lśnić. Kolor karmelu, rozpływającego się po mlecznej czekoladzie, mieszając się w tak smakowity sposób. 

Ciepła powierzchnia, przesuwająca się rytmicznie pod jej wyprostowaną dłonią, od czasu do czasu drżąc pod jej delikatnym dotykiem. Patrzyła na to swoimi ciemnymi oczami, łapiąc każdy detal, który jej umknął wczorajszej nocy, gdzie ta zbyt zatopiona w rozkoszy, nie potrafiła skupić się na innej rzeczy niż tym uzależniającym uczuciu. 

Chiche westchnięcie wydostało się z jej malinowych ust, lekko spuchniętych od pozostałych pocałunków i dyskretnego przygryzania, a oczy zamknięte zza skórą jej ręki, leżącej na nich niczym ochrona przed tą złą rzeczywistością. 

Z każdym ruchem czuła jak satynowe okrycie spada z części jej ciała, odkrywając to więcej nagiej skóry i zimnego dreszczu pojawiającego się od tego lodowatego poranku. Odklejając swoją rękę od oczu, ostatni raz spojrzała zza swoich długich rzęs na postać koło niej, kolejny raz tonąc w nieuzasadnionym podziwie.

Był tak piękny, czemu więc szukał czegoś tak sztucznego?

Nie rozumiała tego i choć wszystko kazało jej zostać, spytać się o jego historie i powód tych czynów, wstyd wstąpił w nią zaraz po tym jak zobaczyła na swoje nagie ciało. W końcu to ona w tej sytuacji była tą która powinna czuć tą hańbę, a nie on. 

Wzrok ostatni raz pozostał na jego spokojnej twarzy, ustach rozchylonych tylko troszeczkę i włosach ciemnych przypominających jej o porannej kawie, głębokiej i aromatycznej, w której można się zanurzyć z cichą satysfakcją. Mrowienie w jej dłoniach kazało jej dotknąć tych pofalowanych kosmyków z tak dużą pokusą, że złapała się na akcie tuż przed jego głową. 

Zatrzymała się na jego zamkniętych powiekach, rzęsy ciemne, zdecydowanie ciemniejsze niż odcień jego włosów. Długie i gęste, przykrywające jego policzki niczym delikatne pierze, rzucając ledwie widoczny cień. Dopiero wtedy zauważyła to małe znamię, kopka przypominająca raczej zagubiony okruszek, dekorująca wraz ze swoją siostrą jego nos i policzek. 

Piękny kontrast, wprawiający ją w oniemienie i podziw, chcący tylko poczekać aż ten obudzi się ze swojego spokojnego snu i otworzy jedno ze swoich oczu. 

Oh te dopiero były historią. Opowieścią zostającą aż po sam jej sen, pojawiająca się nawet, gdy nie widziała jej w rzeczywistości. Głębokie i ciemne przyprawiające ją o dreszcze i ciepłe rozlegające się po całym ciele, uczucie. Patrzące do niedawna na nią z nieznanym zamiarem, zatapiając ją w czymś co wydawało się tak przerażające, a zrazem hipnotyzujące w najpiękniejszy sposób. 

Czy była to miłość? Zwykłe zauroczenie? 

Nic z tego i nawet, gdy jej serce biło szybciej, nie było to spowodowane niczym co mogło by pod to podchodzić. 

Była w rzeczywistości pełna podziwu, traktując osobę przed nią bardziej jako dzieło sztuki, hipnotyzujące ją swoim wyglądem w taki sposób, że nie umiała myśleć o niczym innym. Jego obecność przyprawiała ją o pojawiającą się nieśmiałość czy lepiej, niepewność. 

Niewiadomych przyczyn, lub i wręcz przeciwnie, ta intrygująca postać ruszyła się, wydobywając z siebie raczej zmęczony jęk. Jego ciężka ręka lodująca tuż przy niej, zahaczając jej pole widzenia swoimi licznymi pierścieniami, w tym świetle zdającymi się zdecydowanie bardziej błyskotliwe. 

To wystarczyło by upewnić ją w przekonaniu, że nie powinno jej tu być, nawet mimo tego, że naturalnie spała by dużo dłużej. Wstała do siadu, patrząc jak jedwabista pościel przesuwa się po niej z zaginioną gracją, odkrywając jej mleczny brzuch. 

Oczy spojrzały na pomarańczowo różowy pejzaż, ze słońcem chowającym się jakby ze wstydu. Poranek tak piękny, za piękny jak na jej miejsce położenia. Godzina może nie późniejsza niż piąta nad ranem, odbijająca się każdym stopniem na jej zmęczonej posturze.

Jedna za drugą, czuła zimno odkrytych paneli, oddychając z satysfakcji, gdy te dopiero zamieniły się na miły dywan. Po cichu starała się zebrać każda leżącą część garderoby, nie mając więcej czasu by lepiej przyjrzeć się otoczeniu. 

Subtelne spojrzenia w jego stronę, za każdym razem z nadzieją że ten pozostanie w swoim spokojnym śnie. To zdawało się uspokoić jej tłumiące się myśli, wymyślając piękny scenariusz niczym z baśni. 

Wczorajsza noc to tylko sen, piękny i grzeszny, kłamliwy swoim realistycznym widokiem, który pozostawia za sobą jedynie niedosyt. Materiał sukienki przyległ do niej jak niemiłe wspomnienie, a buty niewygodnie obcierały jej kostkę.

Choć dopiero po czasie zrozumiała, że niemiły odgłos stukotu obcasa może być zbyt głośny, by zostawić bruneta w krainie snów, ten jednak nie pojawił się ani po minucie, ani po kilku kolejnych, które poświęciła na szukanie swojego zaginionego płaszcza. 

Ten zdawał się jak nazłość wisieć w najoczywistszym miejscu, zbyt widocznym by ktoś mógł go przeoczyć, jednak mówią że zawsze są wyjątki, a ona wyraźnie tylko to potwierdziła.

 Usta zaciśnięte w jedną linie, głowa podniesiona do góry ze sztuczną dumą, tylko pozorną, będącą czymś co trzyma ją od załamania się w tej chwili, w tym miejscu. Sekundy dłużyły się zdecydowanie nieprzyjemnie, a odgłos tego dzwoneczka i nadjeżdżającej windy zbyt przyjemny. 

Spojrzała do środka, wraz z pewnym krokiem w jej stronę, natrafiając od razu na ciemne oczy osoby znajdującej się już w środku. Nie powiedziałaby, że te były zimne, ale co najwyżej nieprzyjemne, wprowadzające jej ciało w nieprzyjemny dyskomfort. 

Kompletnie bezwstydnie, jak gdyby ta była jakimś dziwnym obrazem, wystawionym na oczy jeszcze dziwniejszego krytyka. Irytacja budowała się z każdą sekundą, a samokontrola uciekała wraz z każdym mijanym piętrem. 

"Mogę w czymś pomóc?" Pytanie mające zdawać się czystym aktem uprzejmości, zalane zbyt dużą ilością rozgoryczenia, wyszło bardziej jako niemiła dogryzka. Wzrok spoczął na mężczyźnie, oczy zimne z zmarszczonymi brwiami nad sobą, tylko czekając aż ten otworzy swoje usta. 

"J-ja, przepraszam ale pierwszy raz widzę tu panią i zastanawiałem się czy może czegoś nie przeoczyłem." Odpowiedział spokojnym głosem, cofając się kilka kroków w tył, jakby wyczuł ą złość wypływająca z dziewczyny. 

Głęboki oddech i oczy przymknięte na chwilkę, tylko po to by kolejny raz spiorunować ciemnowłosego. Może to przez okoliczności, może po prostu była taką osobą, nie umiała się skusić na rozluźnienie. 

"I to jest powód by patrzeć się na kogoś z takim brakiem dyskrecji?" 

Urażenie i dezorientacja wstąpiła na twarz mężczyzny. Jego brwi przypominały teraz jej, zmarszczone dające aurę irytacji i lekkiej złości. 

"O ile pamiętam, w Korei jeszcze można patrzeć na innych ludzi, chyba że coś się zmieniło i oświeci mnie pani?" Zapytał z przekąsem krzyżując ręce. Ona tylko zastanawiała się czemu podróż windą wydawała się tak dłużyć, modląc się przy tym, że jednak niedługo się skończy. 

Prychnęła na jego odpowiedz, arogancko patrząc w bok, kątem oka patrząc jak ten zaciska swoją szczękę. 

"Tu nie chodzi o prawo, a zwykłe maniery, chyba że przyznaje się pan o ich niewiedzy?" Parsknęła idąc po chwili w kroki chłopaka, zakładając swoje ręce na piersiach.

"Mnie pouczasz o manierach, a sama nie masz szacunku do starszych, żałosne." Powiedział, uśmiechając się na końcu. 

Zacisnęła swoje pięści i ugryzła się w policzek, jakby to miało zatrzymać ją od naskoku na mężczyznę. Spodziewała się, że zahaczy o to, zwłaszcza iż sama wręcz nadstawiła się pod taki atak. Rzeczywiście wydawał się starszy, ubrany w raczej ekstrawagancki garnitur i białą koszulę rozpiętą tuż przy jego lekko opalonej szyi. 

Włosy ułożone, odkrywające jego czoło z nutką zostawionego sekretu. Był wysoki, a przynajmniej się masywny, stojąc nad nią znacznie większą posturą, z głowa uniesioną wysoko do góry. 

Gdyby teraz miała opisać go jednym słowem, komuś kto nigdy go na oczy nie widział, powiedziała by tylko jedno. Paw, arogancki i dumny ze swoimi kolorowymi piórami, w jego przypadku pasujące do raczej nietypowego okrycia jakie nosił. 

"Na szacunek jednak trzeba zasłużyć, a ja nie mam zamiaru szastać nim na boki, zwłaszcza że osoba obok mnie sama mi go nie oddaje." Dyskretnie spoglądała na niego z boku, nie dostając jednak reakcji jaką planowała. Zamiast ego dziwne zdezorientowanie i kompletne nie zrozumienie pojawiło się wokół jej myśli. 

Czy on kompletnie oszalał? A może o to powietrze i ona zaraz też dostanie na głowę. 

Nawet mimo tych wyjaśnień, z wielkimi oczami parzyła na śmiejącego się na boku bruneta, zasłaniającego się tak delikatnie dłonią, co najmniej jakby był nieśmiały. 

"Proszę wybacz, ale chyba oboje mieliśmy zbyt ciężkie poranki." Oznajmił po chwili uspokojenia. Spoglądała na niego z lekkim niedowierzaniem i niewyjaśnioną relaksacją jaka wstąpiła w jej ciało po słowach mężczyzny. 

Głęboki wdech i cała ta sytuacja wydawała się dla niej równie nie poważana jak dla nieznajomego. Malutki uśmiech wstąpił na jej usta, tak mocno zakrywany przez tafle lekko pofalowanych włosów.   

"Nawet nie wiesz, jak w pewnym momencie miałem ochotę cię uderzyć." Powiedział patrząc na nią z przekąsem. Ona sama zaśmiała się głośno, przytakując mu jakby sama zgadzała się z jego słowami. 

"Z wzajemnością. Choć teraz wolałabym byś tego nie robić, ciężko będzie się tłumaczyć na praktykach." Odpowiedziała mu, idąc z jego aktem. Większe uśmiechy i coraz luźniejsza atmosfera, przyprawiona o nutkę wspólnego dogryzania. 

Widziałaby siebie z brunetem kiedyś na kawie, czy nawet zwykłym spotkaniu w windzie na pogawędce, już widząc że ten ma naturalny talent do socjalizacji. Ta naturalna lekkość i kojący ton z dobrym słownictwem, idealnie dobranym do danej sytuacji. 

Jego wzrok lekko zdziwiony, wpatrzony w jej rozweseloną twarz, z milionem kolejnym pytań budzących się z każdą kolejną sekundą. Usta otworzone, czekające aż wyjdzie z nich jakiś dźwięk, tylko by wybić je z rytmu przez otwieranie się drzwi i denerwujący w tamtym momencie dzwoneczek. 

Subtelne spojrzenie z miłym uśmiechem i lekko zaróżowionymi policzkami, spowodowanymi niczym innym, a drobnym wstydem z zaistniałej sytuacji. Ostatni kontakt i ciche pożegnanie, ledwie słyszalne mimo naturalnej ciszy o tej godzinie. 

Zbyt zdezorientowany patrzył jak ta znika za metalowymi drzwiami, ukazując swoją nie do końca zawiązaną sukienkę, rozwiewającą się wokół jej ud z naturalną gracją. 

U niego jednak zrodziło się jedno, wystające zza innych, pytanie. 

Co tu robiła studentka? 

Szpilki odbijały się w holu i mimo iż już wczoraj miała szansę podziwiać jego wnętrze, dopiero dzisiaj zauważyła jak bogato w rzeczywistości było zdobione. Pod tym kątem nie wyglądało to na hotel, a co najmniej bogatszy apartamentowiec i jej teza wydawała się potwierdzić tylko z czasem i wspomnieniami z windy. 

To by wyjaśniało i zdziwienie, i nachalny wzrok z jego strony. Pokręciła głowa starając się wyprzeć tych niepotrzebnych przemyśleń, witając się w tym samym momencie z porannym słońcem, zdecydowanie bardziej widocznym niż wcześniej. 

Rześkie powietrze, kąsające jej odkrytą skórę jak malutkie igiełki, nieprzyjemnie i z niemiłym uczuciem po sobie. Wiedziała że do praktyk ma dużo czasu, a najmądrzejszym teraz wyborem byłoby się wybrać do domu, przy tym od razu odzyskując kilka godzin zabranego snu, jednak ciekawość zaprowadziła ją do zupełnie innego miejsca. 

Otwarta nawet o tak wczesnej godzinie, już pełna życia i zapachów mała kawiarnia. Jej wzrok naturalnie powędrował do mopa blond włosów, podskakującego to z nowszym krokiem osoby noszącej go na sobie. Uśmiech ledwo widoczny, przykryty przez zmęczenie, zachęcający ją jednak na tyle, by weszła do ciepłego pomieszczenia. 

Od razu podeszła do lady, patrząc jak jej przyjaciel skacze z miejsca na miejsce, przygotowując kawiarnie do pierwszej fali gości, kompletnie nie zauważając przy tym opierającej się obok brunetki. 

"Jezu Sihyeon!" Krzyknął zdecydowanie bardziej przestraszony niż na początku zakładała. Ręka przylegała teraz do klatki, a oddech nierówny, powoli wracający do naturalnego rytmu. Ciemne oczy, przypominające jej czasami o małych pieskach, teraz wpatrzone w nią z dezorientacją. "Co tu robisz? O ile pamiętam dzisiaj nie miałaś mieć porannej zmiany." 

 Przytaknęła lekko, obserwując jak ten wraca do pracy, w całości rozumiejąc że on sam nie ma teraz czasu na nagły postój. W zamian tego oparła łokieć o drewniane podłoże, a zaraz na swojej dłoni głowę, biorąc w drugą zaginioną słomkę.

"Chciałam zobaczyć jak się męczysz, wiesz lekarze to sekretnie sadyści." Powiedziała, uśmiechając się na końcu widząc, jak ten prawie wylewa wcześniej niesione mleko.

"Zawsze są wyjątki." Mruknął jakby obrażony, otrzepując ręce o swój fartuch. Popatrzył na nią przelotnie, jakby upewniając się że ta tu naprawdę jest. Zdziwienie zaraz zamieniło się w realizację, w końcu on też kiedyś przez to przechodził. 

Chciała zapomnieć, grać jak gdyby wczorajsza noc się nie zdarzyła. Wiedział że to ucieczka, nie robiąca nic, a więcej szkód i on sam dopilnuje by ta nie wpadła w to błędne koło, jak on sam. 

"Czuje twój wzrok Jimin. Ja nie wiem co dzisiaj ze mną jest, ale jesteś już drugą osobą tak bardzo zaciekawioną w mojej postaci." Oznajmiła, jeżdżąc wcześniej wziętym plastikiem po wypolerowanym blacie. Chłopak wzdrygnął, po cichu wracając do wcześniejszego zadania, czując jak napięcie wzrasta z każdą sekundą. 

Włosy zasłaniały mu oczy, a warga zostawała pod zębami. Czemu właściwie się tak stresował, przecież kto jak nie on. 

"Więc, jak poszło?" Zapytał, przerywając ten utworzony spokój. Ciche westchnięcie, przerwała jakiekolwiek ruchy, zatrzymując swój wzrok na brązowej powierzchni. Wstyd, może bardziej strach przed zbudowaną dzisiejszego ranka alternatywą.

"O czym mów-"

"Wypieranie się tego nic ci nie da, sam przez to przechodziłem." Patrzyła na jego plecy, wiedząc że ten szybko się nie obróci. Oboje byli w zbyt wielkiej mentalnej bitwie, by choć popatrzeć sobie w oczy. 

Ona obwiniała się za bycie tym kim jest. 

On obwiniał się za to, że zmusił ją do tego kim się stała. 

Spokojny dźwięk chodzącej zmywarki, od czasu do czasu koloryzowany przez ciche odgłosy silników z zewnątrz. Zbyt zgubieni w sobie by odpowiedzieć na cokolwiek, dali się ponieść temu spokojowi, którego za chwilę może zabraknąć. 

"Trudno się z tym pogodzić, jakby to był tyko sen, piękny koszmar ubrany w zbyt realne odczucia." Wyszeptała, słysząc po chwili jak ten wzdycha zmęczony, przeczesując dłonią swoje blond loki. Jednym ruchem obrócił się w jej stronę, stawiając przed nią papierowy kubek z ciepłym napojem w środku. 

"Czasami lepiej wierzyć w to jak w miły sen, delektując się jego aromatem póki szara rzeczywistość cie z niego nie wybudzi."

Przerzuciła wzrok na ciemną ciecz, od razu przypominając sobie o tych grubych kosmykach zlatujących na jego czoło. Zapach hipnotyzujący, trafiający głęboko jak i jego. 

"Co jeśli nie chce o nim pamiętać?" Pytanie  przebijające powietrze niczym ostrze. Chłopak stanął w miejscu, patrząc się na nią z uzasadnionym współczuciem. 

"Nie każdy sen się pamięta, nie każdy się zapomina, ale od żadnego nie uciekniesz." Westchnął, patrząc na pierwszego wchodzącego klienta. Jak na znak przesunęła się na bok, dając chwilę by słowa chłopaka wchłonęły do niej. 

Czy w takim razie w ogóle chciała śnić? 

Walka z jej uczuciami i gra ze samym sobą. Każda kolejna noc z nim spędzona, a przynajmniej myśl nich zdawała się tak odległa i nierealna. Przerażająca swoim poświęceniem i brakiem wstydu czy godności. 

Teatrzyk godny podziwu, sprzedająca się aktorka, grająca w tej marnej sztuce główną role. 

Spojrzała przelotnie na podsunięty ukradkiem papierek, zapominając od razu o swoich wcześniejszych myślach, teraz z lekkim niedowierzaniem i złością wpatrując się w chłopaka, nie zdającego się być ani w jednym procencie dyskretny ze swoim uśmieszkiem. 

Oczy naturalnie powędrowały kolejny raz do skrawka pogniecionej kartki, a z ust wydobył się zniesmaczony jęk. 

"Jutro czternasta, pomagasz mi w klinice."

_________________

Mam nadzieję że was nie zawiodłam i gwarantuje wam, że w następnym rozdziale będzie zdecydowanie więcej akcji

Proszę dajcie znać co sądziecie o tym

+ pytanko na dzisiaj

Wasza ulubiona książka napisana przeze mnie I czemu akurat ta
(przepraszam, ale powiedzmy że to dla naukowych powodów)

Continue Reading

You'll Also Like

92.1K 3.2K 49
Haillie nie jest jedyn膮 siostr膮 Monet, jest jeszcze jej bli藕niaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mam臋, a Mellody no c贸偶 przez babcie. Jak my艣...
133K 9.8K 57
Edgar to m艂ody ch艂opak z ton膮 problem贸w na g艂owie. Dla swojej siostry stara艂 si臋 walczy膰 z ch臋ci膮 sko艅czenia tego. Niestety pragnienia wzi臋艂y g贸r臋. ...
22K 1.4K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w kt贸rym mieszka艂 cale swoje 偶ycie, ma te偶...
34.9K 2.5K 119
Lavena i Lando od samego pocz膮tku byli tylko przyjaci贸艂mi. Ale i to si臋 zawsze zmienia, prawda?