Once upon a time in Storybroo...

Od BecouseIronMan

6.5K 836 419

Dwa lata po pokonaniu Czarnej Wróżki, Storybrooke ponownie otacza mrok. Jedynym ratunkiem jest nowy wybawicie... Více

🌌Prolog🌌
🌌1🌌
🌌2🌌
🌌3🌌
🌌4🌌
🌌5🌌
🌌6🌌
🌌7🌌
🌌9🌌
🌌10🌌
🌌11🌌
🌌12🌌
🌌13🌌
🌌14🌌
🌌15🌌
🌌16🌌
🌌17🌌
🌌18🌌
🌌19🌌
🌌20🌌
🌌21🌌
🌌22🌌
🌌23🌌
🌌24🌌
🌌25🌌
🌌26🌌
🌌27🌌
🌌28🌌
🌌29🌌
🌌30🌌
🌌31🌌
🌌32🌌
🌌33🌌
🌌34🌌
🌌35🌌
🌌Epilog🌌
🌌

🌌8🌌

168 23 8
Od BecouseIronMan


🍎🍎🍎

Regina przewróciła się na lewy bok, naciągając na siebie kołdrę. Poczuła ciepło, a jej twarz przysłoniła burza włosów. Wtuliła się w poduszkę, zamierzając wrócić do krainy snów. Nie wybudziła się do końca i dalej czuła, że siedzi wraz ze swoją rodziną przy jednym stole. Henry opowiadał coś dobitnie, ale niestety nie mogła nic zrozumieć z jego bełkotu. Obok niej był Robin, który splótł ich dłonie, obdarowując ją swoim uśmiechem. Najdziwniejszą częścią tego snu było to, że Śnieżka przywiązywała Davida do krzesła, a Emma starała się przefrunąć nad stołem.
Czuła, że zaraz z powrotem zaśnie, jednak jasne światło powstrzymało ją przed tym. Przetarła oczy, a dźwięk odsuwanych zasłon przywrócił ją do rzeczywistości. Uniosła głowę znad kołdry i zagotowało się w niej.

— No nareszcie — powiedziała Edith, poprawiając firankę. — Nie mów, że chcesz przespać ten poranek.

— Wytłumaczysz mi, co ty tu do cholery robisz? — Zaczęła ziewać, a jej oschły ton przestał nim być. Spojrzała na zegarek i jęknęła. — Jest szósta rano!

— Dobrze o tym wiem, a ty chyba zapomniałaś, że miałyśmy dziś rzucać zaklęcie? — zapytała i usiadła na skraju łóżka.

— Nie zapomniałaś też, gdzie są drzwi, więc żegnam — powiedziała ostro, a Edith stanęła na progu.

— Czekam na dole — rzuciła i zniknęła z pola widzenia Reginy.

Z trudem powstrzymywała się z rzuceniem w nią kuli ognistej. Nie dość, że była totalnie zmęczona i udało się jej bez problemu zasnąć, to ona musiała się zjawić oraz wszystko popsuć. Wstała z łóżka i zamknęła za nią drzwi. Nie zamierzała się nadto spieszyć, więc za sprawą magii ogarnęła pokój, a na stoliku nocnym pojawiła się taca ze śniadaniem. Miała nadzieję, że takie słabe zaklęcia nie są przez Edith jakoś zbyt mocno wyczuwalne. Wzięła miskę z sałatką owocową, po czym otworzyła szufladę. Z zaskoczeniem odkryła, że znajdowały się tam dalej rzeczy Robina, choć reszta zniknęła. W środku była jego ulubiona czekolada z bakaliami, odznaka zastępcy szeryfa, którą zdobył niedawno oraz jego telefon. Musiała przyznać, że jak na osobę, która spędziła w lesie niemal całe życie, Robin sprawnie posługiwał się tym ustrojstwem. Wyciągnęła więc urządzenie i włączyła go. Wyglądał normalnie, a na tapecie zobaczyła nieznane jej zdjęcie. Była na nim wraz z Rolandem, który próbował uczyć ją strzelać z łuku. Uśmiechnęła na to wspomnienie i znów poczuła niewyobrażalną pustkę w sercu. Wyłączyła telefon i odłożyła na swoje miejsce. Była to jedyna pamiątka jaka jej pozostała.

Dokończyła jeść i wypiła kawę. Musiała w końcu się ogarnąć oraz zejść na dół, gdzie czekała na nią Edith. Zrobiła sobie delikatny makijaż, a swoje włosy ułożyła jak zawsze. Znów sięgały do ramion, ale szkoda było jej ich znów ścinać. Dziś wyglądała o wiele lepiej, ale z pewnością dłuższy sen by jej nie zaszkodził. Schowała szczoteczkę do pojemnika, a pastę wrzuciła z powrotem do szafki. Momentalnie poczuła jak robi się jej niedobrze i bez wahania rzuciła się w stronę muszli klozetowej, aby zwrócić swoje śniadanie. Usiadła wygodniej i ze złością uderzyła dłonią o sedes. Przymknęła oczy, biorąc kilka dłuższych wdechów, co pomogło jej się szybciej uspokoić. Naprawdę nie sądziła, że będzie musiała robić to raz jeszcze. Pamiętała dobrze czasy po śmierci Daniela. Była tak zła na cały świat, a szczególnie na swoją matkę i Śnieżkę, że doprowadziły do jej zamążpójścia i śmierci ukochanego. Nie znosiła tego, ale to właśnie w ten sposób odreagowywała cały stres i złość.

Regina wstała z podłogi, spłukując wodę. Umyła twarz i udała się do garderoby. Ubrała czarną, ołówkową spódnicę wraz z bordową koszulą. Znalazła w szafie ciemne czółenka na wysokim obcasie i założyła je. Była wprawdzie gotowa, ale nie miała ochoty schodzić na dół. Cała ta pomocy Edith zdążyła ją już przytłoczyć. Zdecydowanie wolała drżeć z nią koty, jednak na dłuższą metę nie miało to większego sensu.
Zeszła do salonu, gdzie przebywała szatynka. Leżała na kanapie, przeglądając album ze zdjęciami.

— Może tu zamieszkasz? — rzuciła, a Edith westchnęła głośno.

— To była ironia, prawda? — zapytała ze smutkiem w głosie.

— A jak sądzisz? — Szatynka pokiwała głową i odłożyła album, który szybko zgarnęła Regina, układając z powrotem na półce. — Możemy iść.

— Gdzie idziemy?

— Do krypty. — Regina zgarnęła torebkę i zatrzymała się nagle. — Zapomniałabym, będziesz musiała zdobyć dla mnie kilka składników.

Edith przytaknęła i wraz z brunetką opuściła rezydencje. Wystraszyła się odrobinę, gdy Regina ruszyła w stronę samochodu, więc machnęła dłonią i przeniosła je na cmentarz.

Prawdę powiedziawszy Storybrooke ją przerażało. Była uwięziona przez długi szmat czasu, więc ciężko było się jej pogodzić z tym co spotkała tutaj. Nie mogła zrozumieć, czemu ludzie wymienili czytanie książek na oglądanie filmów czy spacer na jazdę samochodem.

Weszła do środka, po czym zeszła schodami w dół. Przed sobą zauważyła trzy wejścia.

— W lewo — rzuciła Regina. — Spróbuj dotknąć czegokolwiek, a pożałujesz.

— Spokojnie.  — Usiadła na krześle i obserwowała jak brunetka wyciąga cały potrzebny sprzęt. — Co mam zdobyć?

— Niech wszystko będzie w słoikach, to będzie na zapas. — Na stoliku położyła drewnianą skrzynię. Otworzyła wieko i przyjrzała się zawartości. —  Języki traszki, pył migdałowy, pukiel włosów jednorożca, wosk z uszu goblina, popiół feniksa, kwiaty tańczącej lilii, hmm co by tu jeszcze... Łzy wróżek, pióra kolibra, trupia zgorzel. — Po chwilowym namyśle dodała: — I sproszkowany mak.

— Połowa z tego brzmi jakbyś chciała kogoś otruć. — Regina prychnęła.

— Mówiłam, że trucizny są mało spektakularne.

— Powiedziała to osoba, która dała Śnieżce zatrute jabłko — odparła, brunetka zmrużyła oczy.

— To była klątwa snu, a nie cyjanek w płynie. — Edith uniosła dłonie w geście poddania.

— To wszystko? — Regina zaprzeczyła i rzuciła wzrokiem na półki. — Do tego zaklęcia idzie aż tyle składników?

— Korzystam z okazji, żeby uzupełnić wszystkie braki — odparła zamyślona. — Weź korzeń imbiru, piasek z Nibylandii oraz cynamon.

— Przecież możesz go kupić tutaj.

— Jest różnica między cynamonem z tego miejsca, a z Zaczarowanego Lasu. — Edith dopisała go do listy i wstała.

— Wrócę za niedługo. — Zniknęła w czarnym dymie, pozostawiając Reginę samą.

Nie wiedziała jak długo nie będzie Edith, ale nie mogła zmarnować czasu. Specjalnie wydłużyła listę o trudno dostępne składniki, których zdobycie zajmuje troszkę więcej czasu.

Machnęła ręką i przeniosła się na polną drogę. Przed nią ukazały się długie pola, na których dawniej hodowano magiczną fasolę do momentu, gdy ją zniszczyła. Wszystko wyglądało na pozór normalnie. Śpiew ptaków roznosił się w powietrzu wraz z wiatrem, który delikatnie trącał drzewa. Po drugiej stronie ulicy było puste pole. Ciągnęło się do granicy miasta i z jego strony czuć było dziwne wibracje. Podeszła bliżej, zachowując wszelką ostrożność. Obawiała się, że może zostać zauważona, gdy będzie próbowała przejść przez barierę. Podniosła z ziemi kamień i rzuciła nim przed siebie. Wylądował on kilka metrów dalej w nienaruszonym stanie. Wzięła głęboki wdech i postawiła krok do przodu. Uniosła dłonie i wypowiedziała w myślach zaklęcie. Poczuła jak w powietrzu rozpływa się magia, tworząc dla niej ścieżkę. Nie zniszczyła bariery, a jedynie ją odrobinę zmodyfikowała.
Przed nią w całej okazałości pojawił się dom Edith. Przyznała w duchu, że zrobił na niej wrażenie. Nie był duży, ale spodobał się jej. Budynek był niemal cały czarny co sprawiało, że dom mocno kontrastował z kolorowym ogrodem pełnym kwiatów. Regina było trochę zdziwiona tym, bo spodziewała się czegoś innego. Tak czy owak, uważała, że jej rezydencja wyglądała lepiej. Zbliżyła się do drzwi i zauważyła, że te są otwarte. Większość okien też taka była. Weszła na ganek, ale dalej nie czuła żadnego zabezpieczenie, więc bez wahania przekroczyła próg. W środku nie zauważyła nic ciekawego. Wszystko wyglądało w miarę normalnie. Wnętrze było urządzone dosyć prosto, choć Regina miała wrażenie, że Edith nie mieszka tu sama. Na palniku stał garnek, z którego wydobywała się para. Brunetka uspokoiła się, nie wyczuwając nikogo innego w domu. Mimo to czuła się nieswojo. Zaczęła iść wgłąb domu i zdziwienie wkradło jej się na twarz. Przed nią stało lustro. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że poczuła się obserwowana. Podeszła bliżej, jednak nic nie dostrzegła, nawet śladów magii. Zaniepokoiło ją to, gdyż na ramie lustra wygrawerowano starożytne runy. Nie znała tego ciągu, więc ciężko było jej cokolwiek stwierdzić. Przesunęła dłonią, a odbicie zdeformowało się. Bez wątpienia była obserwowana przez kogoś kto właśnie znajdował się za lustrem. Z tyłu głowy krążyła jej myśl, żeby stąd iść. Zrobiła krok w tył, rzucając spojrzenia raz jeszcze na wnętrze.

Z powrotem znalazła się w krypcie i ulżyło jej, gdy dosłownie chwilę po niej zjawiła się Edith. Była lekko zdziwiona tak szybkiego powrotu. Szatynka odłożyła kosz wiklinowy na stół, jednak zrobiła to z dziwnym wyrazem twarzy.

— Coś nie tak? — zapytała Regina, a Edith jedynie uśmiechnęła się i potrząsnęła głową.

— Dziwne... — rzuciła, a jej wzrok powędrował na rękę brunetki. — Kto dysponuje magią w Storybrooke?

— Ja, Gold, Emma i Zelena, jeśli dobrze pamiętam. — Zmrużyła oczy, obserwując szatynkę.

— Nikt z was nie ma możliwości użycia magii, więc czemu mam to dziwne wrażenie? — Regina wzruszyła ramionami.

— To normalne przy podróżowaniu między światami — mruknęła, przeszukując koszyk, w którym o dziwo było wszystko. — Szybko ci  poszło.

— Bo się stęskniłam. — Zaśmiała się i zaczęła wyciągać składniki, co wywołało krzywe spojrzenie Reginy. — Znam czarodzieja, który ma zawsze wszystko.

— Mówiłam ci, żebyś nic nie ruszała — rzuciła ostro, gdy zauważyła, że Edith układa wszystko w nieodpowiednie miejsce.

Regina zabrała się za mieszanie ze sobą składników. Robiła to z ociąganiem i precyzyją, więc szatynka znudziła się szybko. Wyszła z krypty, a brunetka odetchnęła z ulgą. Zdawała sobie sprawę, że działała zbyt ryzykownie. Wizyta w jej domu nie przydała się jej w niczym. Nie miała czasu, żeby sprawdzić to przeklęte lustro oraz resztę domu. Musiała czekać, aż Edith sama ją tam zaprowadzi i wtedy użyć maku, którego miała teraz pod dostatkiem. Wszystko mogło się udać, ale potrzebowała pomocy.

Gdy po dodaniu ostatniego składnika, woda zmieniła kolor, Regina zgasiła płomień. Wystarczyło jednie rzucić zaklęcie. Po przelaniu do mniejszej fiolki, poczuła mocny ból głowy. Złapała się za nią, gdy zaczęło się jej kręcić w głowie. Odłożyła fiolkę i usiadła na krześle. Zamknęła oczy, ale nie wiele jej to dało. Usłyszała jak Edith schodzi po schodach, więc wstała i złapała za eliksir.

— Sama rzucisz to zaklęcie. Tu masz wszystko napisane — powiedziała, podając jej potrzebne rzeczy.

— Miałyśmy zrobić to razem — odparła zdziwiona.

— Źle się czuje, a przy tym trzeba być skupionym. Poradzisz sobie.

Wyszła z krypty i miała sobie za złe, że nie przyjechała tu samochodem. Mogła się przenieść, ale po ostatnich zdarzeniach musiała się powstrzymać. Ból nie mijał, drażniąc ją w każdy możliwy sposób. Ulżyło jej, że przynajmniej zawroty zniknęły i mogła na spokojnie wrócić do domu.

Weszła do kuchni i odrazu wyciągnęła z najwyższej szafki kilka buteleczek. Zgarnęła szklankę z wodą i dolała do niej kilka kropli lekarstwa. Wypiła szybko, po czym rozkoszowała się mijającym bólem. Oparła się łokciami o blat i schowała głowę w ramionach. Była wykończona, choć nie było w ogóle późno. Westchnęła, gdy poczuła czyjąś obecność.

— Czego ty znowu chcesz?! — warknęła.

Odwróciła się, ale zamiast Edith zobaczyła kogoś innego. Kogoś, kogo nigdy nie widziała na oczy.

Pokračovat ve čtení

Mohlo by se ti líbit

236K 8.5K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
3K 379 37
Araluen, lenno Anselm, 663 rok Wspólnej Ery, prawie 20 lat po Drugiej Wojnie z Morgarathem. Archibald Wayne, kapitan w aralueńskim wojsku i żołnierz...
27.7K 1K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
18.9K 1.6K 18
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...