Once upon a time in Storybroo...

By BecouseIronMan

6.5K 836 419

Dwa lata po pokonaniu Czarnej Wróżki, Storybrooke ponownie otacza mrok. Jedynym ratunkiem jest nowy wybawicie... More

🌌Prolog🌌
🌌1🌌
🌌2🌌
🌌3🌌
🌌4🌌
🌌5🌌
🌌7🌌
🌌8🌌
🌌9🌌
🌌10🌌
🌌11🌌
🌌12🌌
🌌13🌌
🌌14🌌
🌌15🌌
🌌16🌌
🌌17🌌
🌌18🌌
🌌19🌌
🌌20🌌
🌌21🌌
🌌22🌌
🌌23🌌
🌌24🌌
🌌25🌌
🌌26🌌
🌌27🌌
🌌28🌌
🌌29🌌
🌌30🌌
🌌31🌌
🌌32🌌
🌌33🌌
🌌34🌌
🌌35🌌
🌌Epilog🌌
🌌

🌌6🌌

183 25 17
By BecouseIronMan

🍎🍎🍎

Nie znosiła tego, od momentu kiedy  zaadoptowała Henry'ego. Za każdym razem, gdy znikał, jej serce było rozrywane na pół. Wcześniej miała ojca, który był zawsze przy niej. Czaił się jak cień i w odpowiednich momentach pojawiał się, odpędzając samotność. Tak samo było z jej synem. Zawsze wiedział kiedy przy niej być. Podchodził i wtulał się w nią. Robiła wszystko, żeby był szczęśliwy. Zawsze go wspierała, słuchała i była przy nim. Stawiała jego dobro nad wszystkim innym. Robiła co w jej mocy, ale ciężko było jej okazywać matczyną miłość, gdy nigdy jej nie doświadczyła. Dzięki Henry'emu zmieniła się i przez to stała się częścią wielkiej rodziny. Później poznała Robina i swoją siostrę. Mogło się wydawać, że już nigdy nie zazna samotności, a teraz nie było nikogo.

Rezydencja nigdy przedtem nie wydawała się taka przerażająca. Głucha cisza była nieznośna. Wszystko dawało jej odczuć, że jest sama. Wcześniej narzekała na brak porządku, który zakłócał Robin i Roland, a teraz dałaby wszystko, żeby Młody wpadł do salonu, tłukąc jakikolwiek wazon.

Regina wtuliła się mocniej w koc. Oparła głowę o poduszkę, ale nie mogła usnąć. Gdy próbowała zasnąć śniły się jej koszmary. Nawet we śnie nie mogła mieć chwili otuchy. Z pewnością wyglądała okropnie. Wszystko zaczęło ją coraz bardziej przytłaczać. Już nie była tą samą Reginą Mills co kiedyś. Kiedyś nazywano ją złą, a teraz była słaba. Nie miała niczego co pozwoliłoby jej na nadzieję, ale ciągle ją czuła. Jeśli bohaterowie faktycznie nie żyją, to dla kogo ma walczyć?

W salonie rozniósł się dzwonek. Regina wyłączyła budzik w telefonie. Dochodził ranek, a o tej porze miała spotkać się z Henry'm. Nie wiedziała jak zareaguje. To bolało ją najbardziej. Uświadomiła sobie, że jego słowa będą kłamstwem albo przynajmniej tak to sobie tłumaczyła. W końcu taki miał być efekt klątwy.

Wstała z kanapy i poszła do kuchni. Nie jadła niczego od wczorajszego śniadania, a dopiero teraz poczuła nieznośny głód. Zjadła śniadanie, poczym ruszyła do sypialni. Musiała się przede wszystkim przebrać. Założyła czarną, obcisłą sukienkę, a na stopy nałożyła tego samego koloru szpilki. Zrobiła lekki makijaż i ułożyła delikatnie włosy. Nie wyglądała źle, ale widać było, że potrzebowała snu i mocnej kawy.

Dzisiaj postanowiła iść pieszo. Musiała przemyśleć wiele rzeczy, choć teraz najważniejszy był dla niej Henry. Tak bardzo się bała jego reakcji. Przynajmniej mogła się na to przygotować, a nie tak jak w przypadku Robina, gdy nie była gotowa, żeby to widzieć i słyszeć. Cały czas tliła się w niej nadzieja, że Henry wszystko pamięta. Pragnęła zaplanować z nim jakąś tajną operację, dzięki której pokonają wspólnie wroga. Mogli tego dokonać jedynie w jej snach.

Regina podeszła do drzwi wejściowych, ale nie zapukała. Zaczęły gryźć ją wątpliwości. Nie wiedziała, czy Henry tu mieszka ani czy jest sam. Musiała jednak to zrobić. W końcu robiła kiedyś okropne rzeczy, więc zwykła rozmowa nie mogła powodować u niej strachu. Podniosła rękę i zapukała cicho. Przez pewien czas nikt nie odpowiadał, więc ponowiła gest, ale tym razem użyła więcej siły. Dopiero po chwili usłyszała jak zamek się otwiera. Drzwi się otworzyły, a za nimi stał Henry. Wyglądał tak samo jak ostatnio go zapamiętała, ale jego spojrzenie było zdecydowanie inne. Wcześniej nawet, gdy był smutny, potrafiła dostrzec w jego oczach coś magicznego. Teraz były one przygaszone i nie wyrażały niczego.

— Mamy nie ma, możesz sobie iść — odparł chłodno.

Regina wzięła głęboki wdech i przytrzymała drzwi, gdy Henry chciał je zamknąć z powrotem.

— Przyszłam do ciebie — rzuciła cicho. — Mogę wejść?

— Nawet jakbym chciał, a nie chcę, to bym cię nie wpuścił. Dobrze wiesz, że Emma cię nie lubi.

— Racja, możemy porozmawiać tutaj — powiedziała, ale zacięła się. Nie miała pojęcia jak zacząć i co zrobić.

— Nie mam całego dnia. — Regina wzdrygnęła się na jego ton głosu. Rzadko kiedy go używał, a nigdy w stosunku do niej.

— Jak się czujesz? — zapytała nieśmiało, a w odpowiedzi usłyszała parsknięcie. — Martwię się.

— Lepiej późno niż wcale.

— Posłuchaj, to zabrzmi irracjonalnie, ale nie wiem co się działo w przeszłości — odparła z nadzieją, że nie brzmi żałośnie, ale wywołała jedynie wzrok pogardy.

— Dobrze wiesz jaką byłaś matką. Widzisz, wystarczyła jedna chwila z nią, żebym wiedział, że jest lepsza od ciebie. A to dużo tłumaczy. — Brunetka wstrzymała wdech, próbując się uspokoić i przypomnieć sobie, że to kłamstwa.

— Posłuchaj, nie obchodzi mnie to jaka byłam. Dla mnie ważne jest to kim się stałam, dlatego jeśli kiedykolwiek poczujesz taką chęć to możesz ze mną porozmawiać i wiedz, że masz we mnie wsparcie.

Henry nie odpowiedział nic. Wlepił w nią wzrok, a po chwili zamknął drzwi. Regina zagryzła wargę i powstrzymała łzy. Powinna była wyrwać sobie serce, żeby nie musiała tego tak odebrać. Z drugiej strony nie mogła tak postąpić. W końcu z sercem czy bez i tak by czuła pustkę.

Nie wiedziała, czy powinna była wierzyć temu, co widziała dzięki zwierciadłu. Był to dość tajemniczy przedmiot, a nawet wręcz mityczny. Jego działanie również takie było, choć z pewnością można było oglądać w nim podziemia. W głębi duszy czuła, że to zbyt banalna śmierć dla bohaterów, a szczególnie takich jak oni. Mimo wszystko nie traciła nadziei, a to było najważniejsze. Bez niej mogłaby się równie dobrze zabić, ale nie potrafiła znieść myśli, że nie zemściła się. Z tego powodu musiała ułożyć plan działania. Z pomocą Golda stało się to łatwiejsze. Musiała odzyskać sztylet oraz dowiedzieć się czegoś więcej o nowym wybawicielu, a przede wszystkim go ochronić. W końcu jako niemowlak nie będzie w stanie od razu pokonać Edith. Trapiło ją jeszcze to, że w kryjówce Edith była ukryta jakaś broń, która podobno ma ją zmusić ostatecznie do pomocy jej. Nie zrobi jednak niczego sama. W mieście nie mogła liczyć na nikogo, więc został kwestia sprowadzenia kogoś. Stało się to bardziej realne, gdy odzyskała moce. Kogo jednak mogła prosić o pomoc? Jej mroczna strona odpadała. Może byłaby pomocna, ale miała spore wątpliwości. Miała z nią słaby kontakt, a ściągnięcie ją tutaj byłoby niezmiernie trudne. Nikt inny nie przychodził jej do głowy, gdyż większość osób, które znała były złe i miała z nimi zatargi. Musiała więc stawić czoła problemom sama i czekać na jakiś magiczny cud.

Szła chodnikiem, ale nie za bardzo wiedziała, który kierunek obrać. Wszędzie mogła spotkać swoich bliskich, a miała obawy, czy to właściwe. Pozostawała jej krypta, więc to tam skierowała swój cel. Wlepiła wzrok w asfalt i znów zaczęła rozmyślać. Musiała coś wymyśleć i rozpocząć jakieś działania. Edith będzie chciała ponownie skierować ją na ścieżkę mroku, więc nie mogła na to pozwolić. Poza tym dalej nie umiała jej rozgryźć. Zachowywała się dziwnie i nie do końca umiała potwierdzić słowa Golda, że Edith jest naiwna. Jeśli byłaby to prawda, to Regina mogła bez problemu przejąć inicjatywę, a wręcz powinna to zrobić. Jakiś plan zaczął kreować się w jej głowie, ale dalej miała mieszane uczucia. Nie chciała się z nią zaprzyjaźniać, ale musiała zdobyć jej zaufanie. Tylko w jaki sposób? Nie mogła tak po prostu przystać na propozycje Edith i zacząć robić dla niej bransoletki przyjaźni. Powinna czekać na jej pierwszy ruch, a gdy on nastąpi, udawać, że została złapana w pułapkę.

W krypcie było jak zawsze; zimno, pusto i czuć było magiczną aurę. W jej kufrach dalej zalegały różne przedmioty i eliksiry. Nie używała ich, ale nie mogła się ich również pozbyć. Niektóre z nich były niebezpieczne, choć bezużyteczne. Jedyne co mogła zrobić to kolejny eliksir, ale żaden jej nie był teraz potrzebny. Wzięła pierwszą lepszą księgę i otworzyła ją na przypadkowej stronie. Na obrazku widniał jakiś karykaturalny eliksir, a pod spodem znajdował się na niego przepis. Eliksir prawdy należał do jednych z cięższych. Regina nigdy go nie zrobiła. Nie czuła takiej potrzeby, choć zdawała sobie sprawę, że mogła tym pokonać Śnieżkę. Jednak odebrałoby to całą satysfakcję, ale nie udało jej się tego dokonać, więc teraz wydawało się to bez różnicy. Brunetka wpadła na pewniej pomysł. Wtedy nie wyciągnęła prawdy, ale teraz mogła to zrobić. Wystarczyłoby podać eliksir i miałaby dostęp do wszystkich informacji. Odłożyła księgę i wstała, żeby poszukać wszystkie odpowiednie składniki. Gdy znalazła niemal wszystkie, zauważyła, że język traszki nie wyglądał za dobrze. Był to jej ostatni okaz, a nie mogła dodać do wywaru zepsutych składników. Regina uderzyła dłonią w stolik, o mało nie strącając szklanych butelek. Nie rozumiała, dlaczego los nie mógł być choć raz po jej stronie. Wprawdzie miała odpowiedni zamiennik, ale eliksir stałby się o wiele słabszy. Edith mogłaby być jedynie bardziej podatna na sugestie i na powiedzenie prawdy, a przy jej naiwności był to w miarę pomocne. Regina przemyślała to wszytko raz jeszcze i doszła do wniosku, że jeśli nie spróbuje to się nigdy nie dowie, jakie przyniosłoby to skutki. Zanim się jednak zabrała za eliksir, poczuła, że robi się jej niedobrze. Złapała w pośpiechu puste wiaderko i zwymiotowała dzisiejsze śniadanie. Wyciągnęła z kieszonki chusteczkę, którą wytarła twarz. Nie była zadowolona z tego, że właśnie tak odreagowuje jej organizm, a odzwyczaiła się od tego. Wraz z narodzinami Złej Królowej przestała tak robić i miała nadzieję, że już tak pozostanie. Regina wzięła głęboki oddech i uspokoiła się. Musiała zacząć robić eliksir i nic nie powinno ją w tym momencie rozpraszać, a z pewnością nie przeszłość.

Gdy skończyła go robić, wpadła na pewien pomysł, ale szybko poszedł on w zapomnienie. Mogła dziś podać jej sproszkowany mak i włamać się do jej kryjówki. Z drugiej strony mogła poczekać, aż Edith sama ją tam zaprowadzi, co byłoby prostsze. Przelała więc eliksir do małej, szklanej buteleczki i nawlekła ją na rzemyk, który owinęła wokół szyi. Nie wiedziała, kiedy natrafi jej się odpowiednia szansa. Musiała więc sama zaaranżować spotkanie z małą pomocą swojego przyjaciela, Golda. Podeszła do lustra i przeszła przez nie, dzięki czemu dostała się do swojej rezydencji. Wzięła jedynie klucze do samochodu i ruszyła do garażu. Wsiadła do auta, a gdy poczuła się gotowa, odpaliła silnik. Zaparkowała nieopodal lombardu i pewnym krokiem weszła do sklepu. Wraz z dzwonkiem pojawił się przed nią Rumpel.

— Co ty tu robisz? — rzucił, ale Regina  zignorowała jego słowa.

— Powiedz swojej pańci, żeby wstawiła się u mnie punktualnie o siódmej — rzuciła, a Gold prychnął.

— Nie rób nic głupiego. — Skinęła głową i wyszła ze sklepu.

Czuła się dziwnie zdeterminowana, czego w sumie potrzebowała. Musiała się wziąć się w garść i zrobić wszystko jak należy. Może nie pokona Edith, ale uratuje bohaterów, nawet jeśli będzie musiała udać się kolejny raz do podziemi. 

🍎🍎🍎

Continue Reading

You'll Also Like

139K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
21.3K 1.7K 19
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
884 107 11
Jeden wielki chaos, ale ta rodzina jest do tego przyzwyczajona. Teraz czas, by i czytelnicy się do nich przyzwyczaili. Nie mogłam zostawić tej zakręc...
128K 7.5K 60
16 letni Harry rozpoczyna kolejny rok nauki w Hogwarcie, ma super dziewczynę i przyjaciół. Nie wie jeszcze, że nie będzie to zwykły rok i zmieni on w...