Będzie mi bardzo miło jeśli polubisz mój profil na FB: WARTKA AKCJA i ZAOBSERWUJESZ NA INSTAGRAMIE: wartka_akcja Znajdziesz tam informacje o książkach, odnośniki do strony internetowej z moimi opowiadaniami, inspirujące cytaty... Jeśli lubisz czytać to co pisze na wattpad to serdecznie Cię zapraszam na moje profile :-)
***
Alice
-Jest i laleczka - usłyszała za sobą, ociekający obelżywością głos. Zadrżała. Starała się zachować spokój, ale nie było to proste. Zach czuwał przy Keithcie. Przełknęła ślinę, kiedy mężczyzna zastąpił jej drogę.
-Daj mi przejść! - powiedziała starając się by jej głos przybrał twardy ton.
-Rozkazy z ust takiej ślicznotki... no no... - mężczyzna zbliżył się do niej o krok. Cofnęła się i próbowała odejść, ale złapał ją za ramię. - Nie tak szybko, piękna !
Próbowała się wyszarpnąć, ale tylko się roześmiał.
-Walcz maleńka! Lubię takie! - warknął jej do ucha, nachylając się nad nią z ciężkim oddechem. Nie zdążyła zareagować gdy czyjaś ręka bezceremonialnie odepchnęła napastnika tak, że poleciał na ścianę. Mężczyzna jęknął głucho, ale nie zdążył się podnieść. Kolejny kopniak pozbawił go świadomości.
Otworzyła oczy i niemal rozpłakała się z ulgi widząc swojego wybawiciela. Rzuciła mu się w objęcia.
-Ci... już wszystko dobrze- powtarzał Seth drżącym głosem, obejmując ją delikatnie.
-Seth... -zaczęła łkać, wtulając się w jego objęcia.
-Ci. Spójrz na mnie Alice- poprosił unosząc jej brodę do góry.
Dopiero teraz spostrzegła jego zapadnięte policzki i wyostrzone spojrzenie.
-Coś się stało? - spytała.
-Przyniosłem twoje instrumenta. Zostawiłem u tego lekarza.
-Zach prosił, żebym wystosowała taką prośbę - przyznała.
-Idź do lekarza i odbierz je, a następnie przekaż je Zachowi. A potem wróć do mnie. Zabieram cię stąd.
Marzyła, żeby usłyszeć te słowa. Przez dwie noce wyobrażała sobie jak wspaniale byłoby gdyby ktoś po nią przyszedł. Ale oznaczałoby to również porzucenie Keitha. Jeśli by uciekła... Przełknęła ślinę.
-Nie mogę z tobą iść Seth - powiedziała dotykając jego ramienia. -Bóg mi świadkiem jak bardzo bym tego pragnęła... Ale jeśli ucieknę. Keith nie przeżyje beze mnie.
-Alice, Keith to zdrajca.
-Szzzzz!- położyła mu palec na ustach. Natychmiast go ucałował.
-Nie mów tak - poprosiła.- Jest naszą jedyną nadzieją. Jeśli przeżyje, będzie miał dostęp do wszystkiego o czym mówią Kanadyjczycy. W końcu byli ich sojusznikami...
-Alice, nie mogę cię tu zostawić. Ten gnojek...
-Musisz mieć tu swojego szpiega - powiedziała cicho. - Zach i Keith nam pomogą. Ja też dostałam ochronę.
-Właśnie widziałem... Alice - widziała jak łamie mu serce, ale nie mogła postąpić inaczej.
-Musisz już iść, Seth! Ten tu, zaraz się obudzi - szepnęła wskazując ręką na nieprzytomnego mężczyznę. - Gdy tylko postawimy Keitha na nogi, znajdziemy sposób, żeby informować was o tym co się tutaj dzieje...
-Alice.
-Proszę cię Seth - wspięła się na palce i pocałowała go w usta. - Idź już. Będziemy się kontaktować! Zach mówił, że powinieneś dołączyć...
-Wszystko jest - wymruczał kradnąc jej jeszcze jeden pocałunek, a następnie zniknął w ciemnościach.
Alice objęła się rękoma, próbując utrzymać ciepło, które jej ofiarował, a następnie pognała do gabinetu lekarza.
-Szybko przyszłaś - powiedział spoglądając na nią znad dokumentacji medycznej.
-Na korytarzu spotkałam jednego z waszych... Nietykalność, którą mi zagwarantowałeś, niewiele dla niego znaczy. To bydle próbowało mnie zgwałcić! Gdyby nie Zach! - szybkim krokiem podeszła do torby lekarskiej i ściągnęła ją z biurka.
-Alice muszę ją przejrzeć! - mruknął mężczyzna wyciągając dłoń w kierunku torby.
-A ja muszę zaaplikować Keithowi antybiotyk inaczej rozwinie się gangrena! Nie mam czasu na pierdoły!
-Ale...
-Wychodzę! - powiedziała kategorycznym tonem- A ty zajmij się lepiej swoim kolegą, zamiast oglądać moje maści!
Powiedziawszy to szybkim krokiem ruszyła do wyjścia, zostawiając lekarza samego. Ponieważ napastnik dalej leżał na korytarzu ostatnie metry, przebiegła.
-Masz?- spytał ją Zach, gdy wpadła do izolatki w której przebywał Keith.
-Szybko, zaraz będzie chciał oglądać to co jest w środku - mruknęła podając mu torbę.
Nie trzeba było mu powtarzać dwukrotnie. Zach natychmiast otworzył torbę i małym nożykiem rozpruł podszewkę. Znalazł w niej telefony, ładowarki, noże myśliwskie i ku swojej radości składany pistolet z dodatkowymi nabojami. Zanim drzwi do izolatki otworzyły się i stanął w nich lekarz wraz z jednym z żołnierzy, wsunął wszystko pod kołdrę, którą przykryty był Keith.
-Znalazłeś?- Alice bardzo starała się by jej głos brzmiał naturalnie. Cholera, mam nadzieję, że spakowali mi ten antybiotyk ...
-Proszę natychmiast oddać mi torbę!- głos żołnierza nie pozostawiał wątpliwości co powinna zrobić. Z bijącym sercem podała mu torbę.
Mężczyzna po kolei zaczął wyciągać fiolki z lekami i instrumenty, które posiadała.
-Podszewka. Podszewka jest rozerwana! - powiedział przeglądając nurkując dłonią w czeluści torby.
-Ja... - nie wiedziała co powiedzieć bo serce podeszło jej do gardła.
-Musiała się rozerwać- odparł przytomnie Zach siadając na łóżku nieprzytomnego Keitha i układając pierzynę w okół niego.
-Nie sądzę ... - mężczyzna pogrzebał jeszcze trochę ręką, po czym wyciągnął z poszewki coś niewielkiego, co lśniło złotym kolorem.
Alice zamknęła oczy. Musiał znaleźć jeden z pocisków. Za raz wszystko się wyda i....
-Nie szukałaś jej przypadkiem Alice? - mruknął Zach wyciągając dłoń w jej kierunku.
Spojrzała na to co trzymał w ręce i zamrugała powiekami. Łzy napłynęły jej do oczu. Na ręce Zacha dostrzegła bowiem złotą obrączkę. Chwyciła ją chciwie w palce i uniosła.
-Ja... - wzruszyła się spoglądając na grawer. Napis wyryty w złocie brzmiał: Kocham.
-No już! - nawet nie poczuła jak Zach stanął obok niej i pokrzepiająco ścisnął ją za ramiona. - Znaleziona! A tak się bałaś, że już nigdy jej nie odzyskasz! Płaksa z ciebie Alice.
-Ja... eee - żołnierz widząc wzruszenie cisnął torbę na krześle i wymruczał coś pod nosem.
-Dziękuję. Dziękuję panu- rzuciła spoglądając na mężczyznę, tak, że zrobiło mu się głupio.
-Idziemy Wolf - lekarz zaszurał nogami po czym razem z żołnierzem zostawili ich w izolatce.
Opadła na ziemię spoglądając na złote kółko. Czy to możliwe, żeby Seth...
-Seth nie jest taki głupi! - mruknął Zach gdzieś nad jej głową - gdyby nie ta obrączka, już byśmy się smażyli! Jedno głupie złote kółko i wszyscy wariują! Mądry chłop z niego! Wiedział co robić! Taka obrączka potrafi zamydlić oczy każdemu!
***
Seth
Po raz pierwszy go pocałowała. Tak z własnej woli. Z samej siebie. Poczuł się jak zwycięzca. Jak... Sam nie wiedział jak to określić. Do teraz nie mógł uspokoić swojego głupiego serca. Zastanawiał się, czy znalazła obrączkę i co o niej pomyślała. Wpadł na to w ostatniej chwili. Zdjęcie obrączek zobaczył na okładce książki, którą czytała. pomyślał, że jeśli nie będzie mógł wyciągnąć jej z ich łap, zostawi jej coś ... Cholera... Dał by wiele, żeby z nim wróciła. Czułby się lepiej, mając ją przy sobie, ale miała rację. Musiała zadbać o Keitha. Tylko tak mogli dowiedzieć się co w trawie piszczy.
-Mam nadzieję, że ... -Robin przerwał mu rozmyślania.
Gdy przyszedł dźwięk sms, obydwaj podskoczyli i rzucili się do telefonu.
Odebrane. W kontakcie. To był kurwa sztos! - brzmiała wiadomość.
-Udało się! - mruknął Robin. - To na pewno Zach! Tylko on, mógł tak napisać wiadomość.
-Masz rację - Seth uśmiechnął się. Napięcie opadło. Nic złego się nie wydarzyło. Kiedy już dużo później leżał w łóżku i walczył z snem, który nie nadchodził, doszedł go jeszcze jeden dźwięk. Kolejna wiadomość. Przesunął palcem po dotykowym ekranie czując jak szybciej bije mu serce. Alice wysłała mu wiadomość. Zdjęcie, na którym widniała jej drobna dłoń, a na serdecznym palcu pobłyskiwała złota obrączka.